Wczorajsze nieformalne spotkanie na szczycie pokazało tylko, iż politycy nie potrafią wypracować kompromisowych rozwiązań. To źle, gdyż gospodarka pogrąża się w recesji i konieczne są nadzwyczajne działania.

Jeszcze wczoraj rano można było wskazać kilka optymistycznych akcentów, które poruszone na nieformalnym szczycie UE, dałyby dzisiaj pretekst do odbicia. To kwestia finansowania działań infrastrukturalnych, które mogą stać się jednym z kół zamachowych dla słabnącej gospodarki. Tymczasem politycy nie dogadali się nawet w jaki sposób miałby zostać dokapitalizowany Europejski Bank Inwestycyjny – powtórzono jedynie formułkę o tzw. project bonds, które były wcześniej zaaprobowane przez Parlament Europejski. Niemniej za 230 mln EUR można wybudować co najwyżej niewielki kawałek autostrady…

Osią sporu stały się euroobligacje – widać, że Francois Hollande bardziej wykorzystał szczyt do prezentacji swoich rozwiązań, nie próbując nawet szukać kompromisu – pytanie na ile jest to gra przed zaplanowanymi na 10 i 17 czerwca wyborami parlamentarnymi we Francji (socjaliści walczą o jak najwięcej głosów). Wczoraj jedna z francuskich prawicowych gazet (Le Figaro) podała, iż Hollande może być skłonny do kompromisu przed oficjalnym szczytem UE, jaki ma mieć miejsce 28-29 czerwca. Po prostu będzie już po kampanii wyborczej…

Być może też europejscy politycy zostaną zmuszeni do działań przez sytuację w Grecji – 17 czerwca to też termin tamtejszych wyborów. Na razie idą w coraz większy impas – francuski prezydent zapowiedział wczoraj, iż będzie dążył do tego, aby na czerwcowym szczycie Unii rozpatrzono możliwość zmiany traktatu pod kątem emisji euroobligacji, które nazwał „kolejnym etapem integracji europejskiej”. Będzie domagał się też zmiany traktatu fiskalnego, na co Niemcy odpowiadają, iż można przyjąć osobny plan wsparcia wzrostu i zatrudnienia. Na ile przełamanie tego impasu jest możliwe? Włoski premier Mario Monti przyznał, iż idea euroobligacji ma sens tylko wtedy, kiedy wcześniej rozważy się głębszą integrację fiskalną pomiędzy krajami – i to jest chyba najlepszy komentarz….

Opublikowane dzisiaj dane były rozczarowujące – wpierw spadek indeksu PMI w Chinach – wyliczenia HSBC/Markit pokazały wartość 48,7 pkt. wobec 49,3 pkt. przed miesiącem (negatywna wymowa została jednak złagodzona przez wcześniejsze zapowiedzi stymulowania gospodarki przez władze). O godz. 8:58 pojawiły się słabe dane z Francji – PMI dla przemysłu pogłębił zniżkę do 44,4 pkt. (z 46,9 pkt.) co przełożyło się na zbiorczy PMI na poziomie 44,7 pkt.

Podobnie było z niemieckim PMI o godz. 9:28. Wskaźnik dla przemysłu spadł do 45 pkt. z 46,2 pkt., a zbiorczy PMI zniżkował do 49,6 pkt. O godz. 9:58 podano zbiorcze dane dla całej strefy euro – przemysłowy PMI spadł do 45,9 pkt., a usługowy do 46,5 pkt. Z kolei o godz. 10:00 poznaliśmy kluczowy indeks nastrojów w niemieckim biznesie. Wskaźnik IFO zniżkował w maju do 106,9 pkt. z 109,9 pkt., podczas gdy oczekiwano 109,4 pkt. Dane potwierdzają, iż europejska gospodarka zaczyna wchodzić w głębszą recesję. Tendencja ta będzie się nasilać, jeżeli politycy wspólnie z Europejskim Bankiem Centralnym nie podejmą żadnych działań.

W kalendarzu mamy jeszcze dane z USA – zamówienia na dobra trwałego użytku i cotygodniowe bezrobocie o godz. 14:30 – a także wystąpienie szefa ECB na uniwersytecie w Rzymie o godz. 15:00. Słowa Mario Draghiego mogą być dziś uważnie śledzone, gdyż to bank centralny jest jedyną instytucją, która może w najbliższych tygodniach zapobiec dalszemu rozlewaniu się kryzysu. Niemniej poza (oczywistą) krytyką działań, a raczej ich braku, ze strony polityków, najpewniej wiele się nie dowiemy. Niepewność będzie utrzymywać się do zaplanowanego na 6 czerwca posiedzenia ECB.

EUR/USD – celujemy w strefę 1,2350-1,2450?
Trend spadkowy trwa w najlepsze i jest co najwyżej przerywany kilkugodzinnymi korektami. Takie odbicie może też pojawić się dzisiaj, gdyż jesteśmy już po publikacji złych danych ze strefy euro. Mocne wsparcie to rejon 1,2514 (jeden z dołków z maja 2010 r.), ale docelowo (jutro?) pewniejszy jest obszar 1,2350-1,2450. To strefa wynikająca z oscylacji z maja i czerwca 2010 r. W przypadku odbicia mocny opór to okolice 1,2550-70.

Marek Rogalski