Wyjątkiem jest jedynie GBP/PLN. Notowania tej pary rano lekko rosną, testując poziom 4,7940 zł. Ruch ten koreluje z podobnym wzmocnieniem brytyjskiego funta w relacji do wielu innych walut (w tym do amerykańskiego dolara). Należy oczekiwać, że w kolejnych godzinach kurs GBP/PLN może podążać w innym kierunku niż notowania pozostałych polskich par. Dla funta kluczowe pozostają spekulacje nt. BREXIT-u (czy dojdzie do tzw. twardego BREXIT-u) oraz publikowane o godzinie 10:30 dane inflacyjne z Wielkiej Brytanii.
Oczekuje się, że we wrześniu inflacja CPI (konsumencka) przyspieszyła do 0,9% z 0,6% R/R, a inflacja PPI (producencka) do 1,1% z 0,8% R/R. Niższa od prognoz inflacja w sposób oczywisty przeceni funta, który może wrócić do 4,75 zł. Wyższa nie musi natomiast go wzmocnić. Rynek jest przekonany, że Bank Anglii przymknie oko na wzrost cen i na posiedzeniu w listopadzie obniży stopy procentowe.
Wydarzeniem wtorku na krajowym rynku walutowym będą popołudniowe dane nt. płac i zatrudnienia. We wrześniu prognozowane jest utrzymanie rocznej dynamiki zatrudnienia na poziomie 3,1%, przy jednoczesnym spadku dynamiki płac do 4,5% z 4,7% w sierpniu. O ile zgadzamy się co do tej pierwszej wartości, to w przypadku wynagrodzeń oczekujemy wyniku wyraźnie niższego, bo na poziomie 4,2% R/R. Niezależnie jednak jak ostatecznie ukształtują się te "figury", ich wpływ na notowania złotego nie będzie duży.
Prawdziwych emocji będzie można spodziewać się dopiero w środę, gdy Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikuje raporty o produkcji przemysłowej (prognoza: 3,45% R/R), sprzedaży detalicznej (prognoza: 6% R/R) i cenach producentów (prognoza: 0,3% R/R). W tym ostatnim przypadku będzie to pierwszy od miesięcy odczyt powyżej zera. To jednak tylko taka ciekawostka, a nie potencjalny rynkowy impuls. Tym będą bowiem wspomniane dane o produkcji i sprzedaży, czyli raporty który pokażą, czy inwestycje wreszcie zaczęły odbijać i jak mocna jest konsumpcja. Szczególnie, że są to już dane na podstawie których można prognozować dynamikę PKB w III kwartale br.
Raport o płacach i zatrudnieniu nie sprowokuje reakcji złotego. O jego losach zdecydują dziś impulsy globalne. Tym głównym będzie publikacja danych inflacyjnych z USA. Raport ten ujrzy światło dzienne o godzinie 14:30. Oczekuje się, że we wrześniu inflacja konsumencka (CPI), z uwagi na efekt bazy i powolne wygasanie deflacyjnego wpływu mocnego dolara, przyspieszyła do 1,5% w relacji rocznej z 1,1% w sierpniu i z 0,8% w lipcu.
Jednocześnie inflacja bazowa CPI ma pozostać we wrześniu na poziomie 2,3% R/R. Tradycyjnie dane będą analizowane w kontekście grudniowej podwyżki stóp procentowych w USA. Wyższa inflacja wzmocni oczekiwania na nią, wzmacniając jednocześnie dolara i przekładając się na pogorszenie sentymentu do walut rynków wschodzących (w tym do złotego). Dane poniżej prognoz sprowokują odwrotną reakcję. Zakładamy, że ten pierwszy scenariusz, a więc scenariusz zakładający popołudniowe osłabienie złotego, jest bardziej prawdopodobny.
Układ sił na wykresach EUR/PLN, USD/PLN i CHF/PLN, pomimo wczorajszego wieczornego ograniczenia skali początkowych wzrostów i dzisiejszego porannego spadku, wskazuje na to, że od ponad tygodnia inicjatywa należy do strony popytowej. To też sugeruje, że w perspektywie najbliższych 2-3 tygodni bardziej realny jest powrót euro w okolice 4,40 zł, szwajcarskiego do 4 zł, a dolara w pobliże 4 zł, niż cofnięcie do poziomów sprzed tygodnia. Taki powrót będzie tym bardziej prawdopodobny im większe będzie prawdopodobieństwo podwyżki stóp procentowych w USA, a dane z polskiej gospodarki będą się pogarszać.