Ogólnopolski Dzień bez Długów to okazja do przyjrzenia się temu, jak Polacy zarządzają swoimi finansami oraz podchodzą do kwestii długów. Nad niektórymi zachowaniami warto popracować

W II kw. tego roku wartość wierzytelności obsługiwanych przez członków Związku Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce sięgnęła 160,8 mld zł. Oznacza to wzrost o 8,4 proc. rok do roku. A wszystko to przy jednoczesnym utrzymaniu liczby wierzytelności na poziomie zbliżonym do 2022 r., wynoszącym 18,8 mln – wynika z danych Związku Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce. Przekłada się to na średnią wartość pojedynczej należności, która w drugim kwartale wyniosła 8,54 tys. zł, czyli o 8,2 proc. więcej niż rok temu.

– Nasze badania pokazują, że jedna piąta dłużników w rejestrach firm windykacyjnych to osoby, które mają do spłaty co najmniej dwa zobowiązania – informuje Marcin Czugan, prezes Związku Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce (ZPF).

Najnowsze dane BIG InfoMonitor, za trzy kwartały tego roku, mówią z kolei o sumie nieopłaconych na czas zobowiązań. Na koniec września sięgnęła ona 83,6 mld zł. To o 3,4 proc. więcej niż w czerwcu, o 6 proc. niż na początku roku i o ponad 8 proc. niż w analogicznym okresie poprzedniego roku.

– Potwierdza to tezę, zgodnie z którą w dobrych warunkach gospodarczych Polacy mają zwykle zbyt wiele wiary w swoje możliwości, co przeradza się w skłonność do brania na siebie zbyt wielu zobowiązań – ocenia Halina Kochalska, rzeczniczka BIG InfoMonitor.

ikona lupy />
Wierzytelności Polaków obsługiwane przez członków Związku Przedsiębiorstw Finansowych / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe

Nie bez znaczenia jest rosnąca inflacja i wybuch wojny w Ukrainie, które przyniosły ogromny wzrost cen i kosztów utrzymania. Szczególnie te osoby, które już wcześniej miały nieopłacone zobowiązania, teraz jeszcze je powiększają. Przez ostatni rok w bazie BIG InfoMonitor przybyło 20 tys. niesolidnych dłużników, czyli 0,8 proc. i jest ich obecnie 2,7 mln.

Zdaniem Anny Witkowskiej, dyrektor departamentu windykacji Provident Polska, dobra wiadomość jest taka, że od wielu lat zadłużenie polskich gospodarstw domowych nie wzrasta w relacji do PKB, mimo że rosnąca zamożność polskiego społeczeństwa sugerowałaby, że skłonność do finansowania konsumpcji i inwestycji kredytem powinna być coraz większa. Zwraca ona uwagę, że według danych Eurostatu wskaźnik zadłużenia Polaków w relacji do wartości PKB wyniósł na koniec 2022 r. 26 proc. Dla porównania w 2019 r. było to 34,6 proc. co już wtedy było jednym z najniższych poziomów w Europie. Z kolei według OECD poziom zadłużenia wyrażony jako odsetek dochodu rozporządzalnego wyniósł w Polsce w 2022 r. 59 proc. wobec na przykład 113 proc. w Irlandii, 126 proc. we Francji czy 211 proc. w Holandii.

Na co pożyczają Polacy

Z Barometru Providenta, zrealizowanego z okazji Dnia bez Długów w 2023 r., wynika, że ostatnie zobowiązanie Polacy zaciągali na zakup lub naprawę sprzętu AGD/RTV (23,7 proc.), remont mieszkania lub domu (21,1 proc.), bieżące wydatki (12 proc.), spłatę innego zobowiązania (11,2 proc.) oraz zakup czy naprawę samochodu (11 proc.). Również badania Federacji Konsumentów i Fundacji Rozwoju Rynku Finansowego wskazują, że konsumenci sięgają po kredyty i pożyczki niekoniecznie po to, by utrzymać płynność finansową swojego gospodarstwa domowego i niwelować nimi ewentualne luki w budżecie, ale przede wszystkim po to, by sfinansować nimi większe wydatki, których nie są w stanie pokryć z bieżących dochodów. Co więcej, respondenci zapytani o powód korzystania z kredytów częściej wskazują, że korzystają z nich, gdy pojawia się atrakcyjna oferta na zakup jakiegoś towaru lub usługi i nie chcą czekać z nabyciem niż w przypadku pojawienia się problemów finansowych.

Gdy konsumenci mierzą się z tymczasowymi niedoborami finansowymi to chętniej sięgają po produkty, którymi już dysponują. Ankietowani wskazują na pierwszym miejscu na kartę kredytową, a w następnej kolejności debet na koncie. Na trzeciej pozycji pojawia się kredyt lub pożyczka gotówkowa.

Z tego samego badania wynika również, że konsumenci znajdujący się w trudnej sytuacji finansowej są bardziej skłonni do ograniczania wydatków niż zaciągania zobowiązań. Polacy zapytani o skłonność do poszczególnych zachowań finansowych w przypadku znalezienia się w trudnej sytuacji ekonomicznej wskazują w pierwszej kolejności na rezygnację z wydatków na abonament za telefon, internet czy dostęp do popularnych serwisów muzycznych i filmowych. Co drugi badany uznaje taki scenariusz za prawdopodobny. Następnym w kolejności rozwiązaniem wskazywanym przez 1/3 respondentów jest sprzedaż swojego majątku, np. biżuterii czy samochodu. Dopiero na trzecim miejscu znalazła się możliwość zaciągnięcia kredytu lub pożyczki – taką opcję rozważyłoby 30 proc. ankietowanych. Zastawienie swojego majątku w lombardzie lub innym miejscu dopuszcza co piąty badany. Natomiast jako ostateczność traktujemy zaprzestanie spłacania stałych zobowiązań – aż 72 proc. osób wprost odrzuca ten wariant zachowania, nawet w razie kłopotów finansowych.

W bazie Biura Informacji Kredytowej w pierwszej połowie 2023 r. było 14,7 mln kredytobiorców, większość zadłużenia Polaków przypada na kredyty hipoteczne.

Od stycznia do września firmy pożyczkowe udzieliły 6,662 mln pożyczek na kwotę 9,239 mld zł. W największym stopniu – 55,7 proc. – były to pożyczki celowe, czyli udzielane na zakup towarów i usług, w czym mieszczą się też zyskujące na popularności zakupy z odroczoną płatnością. Okazuje się jednak, że Polacy często nie wyrabiają się z ich spłatą w wyznaczonym terminie, przez co muszą rozłożyć płatność na standardowe, oprocentowane raty. Jak wynika z danych BIK, w pierwszym półroczu tego roku o 148,5 proc. wzrosła liczba udzielonych kredytów ratalnych do kwoty 1 tys. zł. Zdaniem analityków są to w dużej mierze właśnie zobowiązania powstałe w wyniku przekształcenia płatności odroczonych za zakupy w e-commerce, niespłacone w okresie bezodsetkowym. Na niesłabnący popyt na pożyczki wskazuje też Fundacja Rozwoju Rynku Finansowego.

Jakie mamy długi

Mówiąc o długach, w rozumieniu zaległości w spłacie, warto wspomnieć z jakiego powodu Polacy w nie popadają. Informacji na ten temat dostarcza Rejestr Dłużników BIG InfoMonitor, który wylicza, że większość z nieopłaconych przez Polaków zobowiązań wynoszących 46,3 mld zł stanowią długi zgłoszone przez wierzycieli do BIG-u m.in. z tytułu nieopłaconych alimentów, kar za jazdę bez biletu, grzywien sądowych, rachunków telekomunikacyjnych, czynszów, rat pożyczek czy zobowiązań wobec firm windykacyjnych. Z kolei nieopłacone w terminie zobowiązania kredytowo-pożyczkowe, czyli opóźnione o minimum 30 dni na kwotę co najmniej 200 zł, które są widoczne w BIK, wynoszą 37,3 mld zł.

– Zaległości z tytułu pożyczek pozabankowych mają w tym udział na poziomie 4,46 proc., co oznacza, że zaległości są wynikiem przede wszystkim kredytów bankowych – wyjaśnia Sławomir Nosal, kierownik Zespołu Analiz z Biura Informacji Kredytowej.

Informacji na temat najczęściej nieopłacanych na czas zobowiązań finansowych dostarcza też najnowsze badanie „Indeksy Finansowe 2023” przeprowadzone na zlecenie KRUK, przy okazji tegorocznego Dnia bez Długów. Wynika z niego, że wciąż najwięcej osób nie reguluje w terminie kredytu gotówkowego w banku, pożyczki zaciągniętej w firmie pożyczkowej (22 proc. ), a także pożyczki u znajomych i rodziny (17 proc. ). W czołówce niespłacanych zobowiązań uplasowały się w tym roku również rachunki za prąd, gaz lub wodę (15 proc.), a także czynsz za mieszkanie lub dom (15 proc.) oraz rachunki za telewizję kablową. Z badania wynika również, że w porównaniu z 2022 r. o 3 p.p. spadł odsetek osób, które mają zadłużenie z tytułu kredytów bankowych, a o 1 p.p. – wobec firm pożyczkowych. Z kolei w porównaniu z danymi sprzed roku z 23 do 8 proc. zmalał odsetek osób, które mają debet na koncie bankowym lub na karcie kredytowej.

W ciągu ostatnich 12 miesięcy zwiększył się natomiast odsetek osób, które mają zaległości w spłacie kredytu zaciągniętego na zakup sprzętu AGD lub RTV (z 3 do 11 proc.), w opłacaniu rachunków za telewizję kablową (z 3 do 14 proc.), wynajmu domu lub mieszkania (z 2 do 6 proc.) czy rachunków za telefon (z 8 do 14 proc.) i czynszu (wzrost z 9 do 15 proc.).

Temat tabu

Rosnąca skala zadłużenia może niepokoić w zestawieniu z faktem, że jest to wciąż temat wstydliwy i tabu dla Polaków. Tylko 28 proc. respondentów ocenia, że długów nie należy traktować jako wstydliwej sprawy. To o 2 p.p. mniej niż przed rokiem – wynika z badania „Indeksy Finansowe 2023”, przeprowadzonego na zlecenie KRUK. Jednocześnie zdecydowana większość, bo aż 82 proc. ankietowanych uważa, że każdy powinien spłacać swoje długi.

– Kluczem do zmiany myślenia o zadłużeniu jako o pewnym rodzaju tabu jest edukacja finansowa i obalanie mitów oraz stereotypów, które narosły wokół tego zagadnienia. Akcje takie jak Dzień bez Długów są istotnym elementem edukacji finansowej w Polsce, oswajaniem społeczeństwa z terminem „zadłużenie” i wskazywaniem, jak ważna jest otwarta rozmowa na ten temat nie tylko z bliskimi, lecz także z wierzycielami, kiedy może się nam przydarzyć zaleganie z zapłatą – mówi Agnieszka Salach, rzeczniczka KRUK.

Badania ZPF dotyczące moralności finansowej Polaków pokazują, że o ile 89 proc. ankietowanych zgadza się z ogólnym stwierdzeniem, że oddawanie długów jest zawsze obowiązkiem moralnym, to w sferze praktycznej często akceptują oni zachowania sprowadzające się do ucieczki od spłaty zobowiązań.

– Polacy usprawiedliwiają w związku z tym przepisywanie majątku na rodzinę, częstą zmianę rachunków bankowych, by utrudnić zajęcie środków, lub pracę na czarno w celu uniknięcia ściągania długów z pensji. Znajdują też wytłumaczenie dla zjawiska polegającego na zatajeniu informacji, które mogłyby uniemożliwić im wzięcie kredytu – wylicza Marcin Czugan.

W wynikach badania KRUK wyraźnie widać, że w 2023 r. spadł odsetek osób zadłużonych, które mają umowę o pracę. Może to oznaczać, że te osoby zdecydowanie lepiej radzą sobie z regulowaniem swoich zobowiązań finansowych. W tej grupie zaledwie 11 proc. ankietowanych posiada zadłużenie, podczas gdy w 2022 r. było to aż 42 proc. Podobny trend obserwowany jest w przypadku emerytów i rencistów. Dużo gorzej ze spłatą swoich zobowiązań finansowych w odniesieniu do sytuacji sprzed roku radzą sobie natomiast osoby zatrudnione na umowę o dzieło i na umowę-zlecenie. Podobny trend obserwuje się też wśród uczniów, studentów i osób zajmujących się domem.

Z kolei z danych BIG InfoMonitor wynika, że okres ostatniego roku okazał się najtrudniejszy dla pokolenia osób młodych, 18–24 latków oraz 45–54 latków. To w tych grupach najwięcej przybyło niesolidnych dłużników oraz zaległości. Młodzi mają ich obecnie ponad 1 mld zł, o 22 proc. więcej niż przed rokiem, a pokolenie 45–54 latków, na które i tak przypada najwięcej zaległości, teraz powiększyło ich wymiar o kolejne 2,5 mld zł (11 proc.) do 25,6 mld zł. Drugą grupą wiekową pod względem skali nieopłaconych zobowiązań są 35–44-latkowie z sumą 21,2 mld zł, o 1,2 mld zł wyższą niż rok temu, a trzecią 55–64-latkowie z kwotą 15,4 mld zł (dodatkowe 1,1 mld zł). Z danych BIG InfoMonitor wynika również, że 62 proc. dłużników to mężczyźni. Ich zaległości zwykle są wyższe niż kobiet, stąd też wynoszący 68 proc. wyższy udział w całości długów. Na stanowiące 38 proc. dłużników kobiety przypada 32 proc. ogólnej kwoty zaległości. I ten wymiar problemów finansowych społeczeństwa nie zmienia się od lat. Zdaniem ekspertów powodów tej sytuacji jest wiele. Kobiety w Polsce zarabiają mniej od mężczyzn i mają niższe emerytury – nie tylko w następstwie niższych płac, lecz także m.in. z powodu korzystania z bezpłatnych urlopów wychowawczych czy niższego wieku emerytalnego. To zwykle one po rozpadzie związku zajmują się dziećmi, często radząc sobie bez alimentów. Wyższe zarobki mężczyzn mogą sprawiać, że biorą oni na siebie większą część zobowiązań wynikających z prowadzenia gospodarstwa domowego. Może to mieć też znaczenie przy zaciąganiu kredytów, bo większe wynagrodzenie to wyższa zdolność kredytowa.

Spore znaczenie ma skłonność do ryzyka, a ta akurat jest niższa u kobiet. W razie problemów finansowych szybciej są też skłonne działać.

– Najlepiej było to widać w statystykach dotyczących upadłości konsumenckiej, przez pierwsze lata obowiązywania nowego prawa umożliwiającego skorzystanie z upadłości większość ogłaszających bankructwo stanowiły panie. Mężczyznom trudniej przyznać się do porażki, a z tym kojarzą szukanie pomocy, nie wspominając o tak drastycznej opcji jak ogłoszenie upadłości – wskazują eksperci BIG InfoMonitor.

Nie wpaść w kłopoty

Konsekwencje nieregulowania swoich zobowiązań w terminie są bolesne i daleko idące. To utrata wiarygodności i płynności finansowej czy obciążenie budżetu związane z dodatkowymi kosztami.

– Często konsekwencją niespłacania długów jest umieszczenie danych o dłużniku w ewidencji BIK lub BIG , co uniemożliwia zaciąganie kolejnych zobowiązań i ogranicza możliwość skorzystania z wielu usług, może utrudnić np. dostęp do kredytu, wzięcia produktu na raty czy podpisania umowy abonamentowej – wymienia Anna Witkowska.

Rejestr Dłużników BIG InfoMonitor, wylicza, że większość z nieopłaconych przez Polaków zobowiązań wynoszących 46,3 mld zł stanowią długi zgłoszone przez wierzycieli do BIG-u m.in. z tytułu nieopłaconych alimentów, kar za jazdę bez biletu, grzywien sądowych, rachunków telekomunikacyjnych, czynszów, rat pożyczek czy zobowiązań wobec firm windykacyjnych

Gdy dług trafi do firmy windykacyjnej, pojawią się dodatkowe koszty do uregulowania, w tym związane z postępowaniem sądowym. Może też dojść do egzekucji komorniczej, co oznacza jeszcze większe wydatki. Regularne niespłacanie rat może też prowadzić do utraty kontroli nad budżetem domowym a w skrajnych przypadkach do upadłości, co wiąże się z utratą majątku. Marcin Czugan przestrzega przed wpadnięciem w pętlę zadłużenia, która z czasem stanie się problemem nie tylko dla dłużnika, lecz także jego najbliższych.

– To także duży problem dla samego wierzyciela, który nie może odzyskać swojej wierzytelności – zauważa prezes ZPF.

Rosnące długi mogą nieść konsekwencje dla całej gospodarki i przekładać się chociażby na ogólny wzrost kosztów kredytów, leasingu czy pożyczek.

Marcin Czugan podkreśla, że rosnące zadłużenie w połączeniu z wysoką inflacją i niepewnością dotyczącą przyszłości gospodarki mogą prowadzić do spadku popytu na dobra konsumpcyjne. ©℗

Partnerzy dodatku

ikona lupy />
fot. materiały prasowe
ikona lupy />
fot. materiały prasowe







Czytaj więcej w dodatku "Dzień bez długów"