Analitycy z think tanku CenEA proponują przyszłemu rządowi taki wariant wdrożenia kwoty wolnej 60 tys. zł, który pozwoli budżetowi państwa zaoszczędzić 8 mld zł rocznie.
Dwukrotne podniesienie kwoty wolnej z obecnych 30 tys. zł to jeden ze sztandarowych postulatów Koalicji Obywatelskiej. Tyle że koszt tego rozwiązania to ok. 40 mld zł. Do tego KO zapowiada podwyżki dla nauczycieli i budżetówki. Jednocześnie sama opozycja alarmuje, że PiS zostawia budżet w kiepskim stanie i zapowiada jego audyt. Z kolei PiS zapewnia, że budżet jest pod kontrolą, ale nie ma miejsca na nowe kosztowne pozycje. Stąd obawy w opozycyjnych partiach, na ile przyszły rząd będzie mógł realizować swoje sztandarowe postulaty.
Zwłaszcza podwyżka kwoty wolnej może być sporym wyzwaniem dla budżetu, a przecież swoje propozycje podatkowe mają też inni koalicjanci. Na przykład Trzecia Droga proponuje rozliczanie się z dziećmi. Koszt takiego rozwiązania (przy utrzymaniu innych elementów systemu bez zmian) wyniósłby, jak liczy CenEA, ok. 13,1 mld zł rocznie. KO i Trzecia Droga mówią też o przywróceniu ryczałtowej składki zdrowotnej dla przedsiębiorców, a według CenEA ograniczenie tego pomysłu tylko do podatników płacących podatek liniowy to kolejne 6,7 mld zł. Dlatego ekonomiści z ośrodka analitycznego CenEA proponują rozwiązania, dzięki którym z jednej strony dałoby się ograniczyć koszty realizacji tych obietnic, a z drugiej – w większym stopniu przekierować środki do gospodarstw o niskich i średnich dochodach. – To możliwy punkt odniesienia, względem tego, w którą stronę może pójść kompromis ugrupowań koalicyjnych w sprawie różnych propozycji podatkowych – mówi dr hab. Michał Myck, dyrektor CenEA.
Jak może wyglądać taki kompromis? W przypadku kwoty wolnej eksperci proponują połączenie wyższej kwoty wolnej 60 tys. zł z wycofaniem ulgi (do kwoty 30 tys. zł) dla podatników zarabiających między 60 tys. a 120 tys. zł. Mówiąc inaczej, osoba zarabiająca do 60 tys. zł w ogóle nie płaciłaby podatku dochodowego, a dla tych lepiej sytuowanych kwota wolna stopniowo spadałaby, przy czym byłaby nie niższa niż obecne 30 tys. zł. Podobne rozwiązanie tzw. degresywnej kwoty wolnej już zresztą funkcjonowało w latach 2017–2021. W ten sposób Zjednoczona Prawica realizowała wcześniejszy wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który w 2015 r. nakazał podwyżkę kwoty wolnej, tak by z podatku było zwolnione tzw. minimum egzystencji.
„Rozwiązanie, w którym kwota wolna od podatku rośnie do 60 tys. zł rocznie, a następnie jest wycofywana do 30 tys. zł w przedziale dochodów 60 tys. – 120 tys. zł, ograniczyłoby koszt reformy z 40 mld zł do 31,9 mld zł rocznie i jednocześnie znacząco obniżyłoby korzyści gospodarstw o najwyższych dochodach w porównaniu do prostego podwojenia kwoty wolnej” – wynika z opracowania CenEA. Patrząc na skutki takiej reformy w grupach decylowych, największe różnice w zakresie miesięcznych korzyści widać byłoby dopiero w grupach od 8. do 10. Przykładowo w grupie 9. korzyści przy prostym podniesieniu kwoty wolnej wynosiłyby ponad 500 zł miesięcznie, a przy kwocie wolnej uwzględniającej mechanizm stopniowego wycofania jej dla lepiej zarabiających spadłyby do 400 zł miesięcznie. Z kolei w 10. decylu korzyści spadłyby z ok. 470 zł do ok. 120 zł.
Co na to przedstawiciele PO? – Ciekawa koncepcja, ale kluczowe decyzje dopiero przed nami. Pytanie, czy taka forma wprowadzenia kwoty wolnej nie będzie potraktowana jako próba oszustwa z naszej strony – zastanawia się polityk tej partii.
Doktor hab. Michał Myck podkreśla, że część tych obietnic można realizować w kolejnych latach, z jednej strony szukając równowagi między ich kosztami a tym, jak rozwija się gospodarka, a z drugiej – między bezpośrednim wsparciem gospodarstw domowych transferami czy obniżkami podatków a pośrednim wsparciem przez finansowanie i rozwój usług publicznych. CenEA proponuje także likwidację ulgi dla rodzin 4 plus, wprowadzonej w Polskim Ładzie, która jest najbardziej korzystna dla osób o najwyższych dochodach. W zamian eksperci proponują podwyższenie ulgi na dzieci o 200 proc. (do 3336,12 zł rocznie na pierwsze i drugie dziecko oraz odpowiednio więcej dla rodzin z co najmniej trójką dzieci). To kosztowałoby ok. 14,4 mld zł rocznie, ale korzyści przypadłyby przede wszystkim gospodarstwom o niższych dochodach.
Ostateczny efekt będzie zależał od sytuacji w finansach publicznych w 2024 r. Szykujący się do oddania władzy politycy PiS przekonują, że są one w dobrym stanie, i już zapowiadają, że będą twardo rozliczać opozycję z realizacji jej obietnic. – Premier uważa, że budżet nie jest w złej formie, to samo twierdzi 100 ekonomistów w liście otwartym. Opozycja nie może mieć więc wymówki, że z tego powodu nie będzie w stanie realizować wszystkich obietnic – mówi osoba z rządu. Choć jednocześnie punktuje, że według wyliczeń rządu realizacja 100 konkretów KO dla budżetu to koszt ok. 150 mld zł. A na to środków nie ma. Nasz rozmówca zapewnia też, że PiS poprze w głosowaniu sejmowym podniesienie kwoty wolnej do 60 tys. zł. – Pod warunkiem, że to nie będzie element jakiegoś szerszego pakietu, który mógłby wzbudzić nasze wątpliwości – dodaje.
Politycy opozycji chcą zrealizować jak najwięcej obietnic, by nie dawać paliwa politycznym oponentom. Rozmówca z Platformy Obywatelskiej podkreśla, że mimo napiętej sytuacji w publicznych finansach determinacja jest bardzo duża. – W pierwszych 100 dniach nowego rządu będziemy chcieli zrealizować obietnicę kwoty wolnej 60 tys. zł. Wypłacimy też 800 plus, 13. i 14. emeryturę, będziemy pracować nad stroną dochodową oraz nad tym, by strona wydatkowa się kurczyła – zapewnia polityk PO. Nie precyzuje jednak, czy w przypadku kwoty wolnej mówimy tylko o przyjęciu ustawy (która weszłaby w życie np. dopiero w 2025 r.), czy o faktycznym podniesieniu kwoty wolnej już od 2024 r. ©℗