Według RPP w najbliższych kwartałach inflacja pozostanie ujemna ze względu na wcześniejszy silny spadek cen surowców na rynkach światowych. "Jednocześnie oczekiwane jest stopniowe przyspieszenie inflacji bazowej, czemu sprzyjać będzie stabilny wzrost gospodarczy, w tym oczekiwany wzrost dynamiki popytu konsumpcyjnego wspierany rosnącym zatrudnieniem, prognozowanym przyspieszeniem płac oraz zwiększeniem świadczeń społecznych. Jednocześnie źródłem niepewności dla gospodarki jest ryzyko pogorszenia koniunktury na świecie" - głosi komunikat.
RPP przyznała zarazem, że "oczekiwania inflacyjne są nadal bardzo niskie", ale "utrzymująca się deflacja nie wywiera jak dotychczas negatywnego wpływu na decyzje podmiotów gospodarczych".
W komunikacie wskazano na marcową projekcję inflacji NBP. Zgodnie z nią dynamika cen w 2016 r. - przy założeniu, że stopy procentowe nie uległyby zmianie - znajdzie się z 50-proc. prawdopodobieństwem w przedziale od -0,9 proc. do 0,2 proc. Natomiast roczne tempo wzrostu PKB znajdzie się z 50-proc. prawdopodobieństwem w przedziale 3-4,5 proc. W odniesieniu do roku 2017 prognoza inflacji wynosi 0,2-2,3 proc, a prognoza wzrostu PKB 2,6-4,8 proc. W przypadku roku 2018 inflacja to 0,4-2,8 proc., a wzrost PKB 2,1-4,4 proc.
RPP pozostawiła w piątek stopy procentowe na niezmienionym poziomie. Oznacza to, że stopa referencyjna pozostanie w wysokości 1,50 proc., stopa lombardowa 2,50 proc., stopa depozytowa 0,50 proc., a stopa redyskonta weksli 1,75 proc.
Decyzja Rady była zgodna z oczekiwaniami ekonomistów. Ostatni raz RPP obniżyła stopy procentowe w marcu 2015 r., obcinając wtedy wszystkie o 50 punktów bazowych.
Podczas konferencji prasowej po posiedzeniu Rady prezes NBP Marek Belka tłumaczył decyzję o pozostawieniu stóp na niezmienionym poziomie. Podkreślał, że w Polsce nie ma teraz sytuacji, w ramach której potrzebne byłoby działanie RPP.
"Wzrost gospodarczy przyspieszył, sytuacja na rynku pracy się poprawia, nie sądzimy także, aby obniżanie stóp mogło dzisiaj spowodować obniżenie oprocentowania kredytów" - podkreślał. "Z tego punktu widzenia nie zmieniły się żadne podstawowe parametry, które by sprawiały, że możemy zmienić zdanie w tym zakresie w porównaniu do tego miesiąc temu czy dwa miesiące temu" - dodał.
Zwracał uwagę, że w światowej gospodarce "wzmagają się pewne ryzyka". "Można nie wykluczyć nawet jakichś zjawisk kryzysowych w gospodarce światowej, a na takie czasy dobrze jest mieć trochę amunicji, czyli takie stopy procentowe, którymi na gwałtowne pogorszenie się sytuacji można reagować" - argumentował Belka.
Dopytywany zaznaczył, że w przyszłości możliwe jest zarówno obniżanie stóp, jak i podwyższanie. Zapewniał też, że nie ma powodu zmieniać strategii dochodzenia do celu inflacyjnego (2,5 proc.).
Podkreślał zarazem, że prezentowane przez niego stanowisko jest "w stu procentach" podtrzymywane przez nowy skład RPP.
Potwierdzili to obecni na konferencji prasowej Jerzy Kropiwnicki i Marek Chrzanowski. "Nie widzę powodu, żeby poprawiać to, co działa dobrze" - powiedział Kropiwnicki. "Nie widzę powodu, byśmy zmieniali strategię celu inflacyjnego, bo mamy do czynienia z deflacją, ale deflacją importowaną" - wtórował mu Marek Chrzanowski.