Teorie spiskowe działają na wyobraźnię. Oto grupa ludzi za zamkniętymi drzwiami podejmuje zakulisowe decyzje mające wpływ na ludzkość. Takie teorie w prosty sposób wyjaśniają skomplikowaną rzeczywistość. Nie trzeba wiele rozumieć, mieć dużej wiedzy.

Kilka niesprawdzonych, prostych haseł może tłumaczyć naszą trudną sytuację. To nie my jesteśmy odpowiedzialni za konsekwencje naszych decyzji, ale jakaś wąska grupa spiskujących ludzi. Jednak teorie te – niezależnienie od tego, czy dotyczą rządzenia światem, czy wzrostu rat kredytów – są atrakcyjne, dopóki nie zderzymy ich z wiedzą i faktami. A wtedy upadają jak domek z kart.

Spiskowa teoria jest budowana także w odniesieniu do do wskaźnika WIBOR. W opiniach części prawników, zgłoszeniach sygnalistów, opiniach profesora wspierającego konkurencyjny wskaźnik oraz sensacyjnie nastawionej części mediów przewija się jedna teza – „WIBOR był manipulowany”. Banki celowo zawyżały kwotowania, aby zawyżyć WIBOR i zarabiać więcej. Nie pomogło oświadczenie KNF mówiące, że przez niemal 30 lat istnienia WIBOR nie stwierdzono żadnej manipulacji. Dowodów na manipulację czy nawet poszlak brak. Dla krytyków tego wskaźnika nie ma to jednak znaczenia – wystarczy, że WIBOR „mógł być manipulowany”.

Dyskutowanie z teorią pozbawioną dowodów czy choćby poszlak jest trudne. Sprawdziliśmy jednak, na ile taka hipotetyczna manipulacja jest w ogóle prawdopodobna. Zestawiliśmy korzyści, które mogłaby dać manipulacja, z ryzykiem i kosztami, z którymi musiałaby się wiązać. Wniosek jest jednoznaczny – manipulacja wskaźnikiem WIBOR jest prawdopodobna wyłącznie w sferze fantazji.

Potężne konsekwencje manipulacji

Zacznijmy od ceny, jaką rzekomi spiskowcy musieliby zapłacić za ewentualną manipulację WIBOR-em.

Zgodnie z prawem manipulacja jest przestępstwem. Pracownikowi banku, który je popełnia, grozi kara grzywny do 5 mln zł, pozbawienie wolności do lat pięciu lub obie te kary łącznie. Ponadto bank zatrudniający takiego pracownika może otrzymać karę do wysokości 10 proc. przychodu (nie zysku!) – w przypadku największych polskich banków byłyby to kwoty rzędu miliarda złotych. Czyli manipulacja ma wysoką cenę.

Jakie są potencjalne korzyści dla pracownika dokonującego manipulacji? Może dostanie jakąś premię, jak WIBOR będzie wyższy? Może zawrze transakcję, gdzie zarobi na zawyżonym wskaźniku? Otóż nie ma takich możliwości. Zgodnie z Kodeksem postępowania uczestników fixingu stawek referencyjnych (pkt 20.1.2 [a]) pracownicy banku, którzy są zaangażowani w ustalanie kwotowań do wskaźnika WIBOR, nie mogą zawierać żadnych transakcji poza transakcjami zabezpieczającymi, czyli transakcjami, na których się nie zarabia. Ich wynagrodzenie nie może być też powiązane z wysokością wskaźnika WIBOR ani kwotowaniami (pkt 20.1.2 [d] Kodeksu postępowania). Czyli z ewentualnego „zawyżania” kwotowania nie mają żadnych korzyści.

Działanie na własną szkodę

A co z bankiem? Czy dla niego takie „zawyżenie” byłoby korzystne? Otóż niekoniecznie. WIBOR od początku swego istnienia był stworzony jako stawka powiązana z WIBID, czyli stawką, po jakiej banki są gotowe przyjąć depozyt od innego banku. Bank, kwotując więc stawkę offer (czyli cenę, po jakiej jest gotowy złożyć depozyt), musi jednocześnie zakwotować stawkę bid (czyli cenę, po jakiej jest gotowy przyjąć depozyt). Zgodnie z Kodeksem postępowania różnica pomiędzy tymi dwoma kwotowaniami nie może być większa niż 20 pkt baz., tj. 0,2 proc. (pkt 6.4.2 Kodeksu postępowania).

To bardzo ważne, bo stawki offer i bid to wiążące oferty złożone przez jeden bank innym bankom kwotującym do wskaźników WIBOR i WIBID, z którymi wiąże się obowiązek zawarcia transakcji. Jeżeli więc bank podałby bardzo wysokie kwotowanie do wskaźnika WIBOR (stawka offer), to musiałby podać również bardzo wysokie kwotowanie do WIBID (stawka bid). Inne banki chętnie by z tego skorzystały i w odpowiedzi złożyłyby w manipulującym banku depozyty na niezwykle korzystnych warunkach, zarabiając jego kosztem. Czyli „zawyżanie” do wskaźnika WIBOR sporo by kosztowało.

Mechanizm dwustronności kwotowań i ich wiążącego charakteru istniał od początku funkcjonowania WIBOR. Chodziło o zapobieganie jego zawyżaniu, w czasach gdy brak było jeszcze prawa wprost zakazującego manipulacji. Dzięki m.in. temu mechanizmowi WIBOR był zawsze ceną równowagi. Tam, gdzie brak było takich mechanizmów, jak np. w odniesieniu do wskaźnika LIBOR, faktycznie pojawiły się manipulacje. Te jednak – polegające zresztą na zaniżaniu, a nie zawyżaniu stawki – zostały wykryte i skutkowały wielomiliardowymi karami. To zresztą kolejny powód, dla którego obecnie żaden bank w Polsce czy w innej, światowej jurysdykcji nie pomyśli nawet o manipulacji.

Przede wszystkim jednak w Polsce nikt nigdy nie zidentyfikował nadzwyczajnej, niewytłumaczalnej wysokości wskaźnika WIBOR. Wygląda na to, że jego twórcy wykazali się dużo większą wyobraźnią i, poprzez dwustronność kwotowań i ich wiążący charakter, stworzyli naprawdę odporny na manipulację wskaźnik.

Pamiętajmy wreszcie, że poza kredytami bank ma również inne umowy i instrumenty finansowe (obligacje, instrumenty pochodne), w przypadku któych płaci swoim kontrahentom na podstawie tego samego wskaźnika. Nierynkowe „zawyżanie” WIBOR powodowałoby istotne zwiększenie kosztów działalności banku.

Oderwanie od rzeczywistości

Zastanówmy się teraz, jak taką manipulację dałoby się przy obecnym systemie ustalania wskaźnika WIBOR skutecznie przeprowadzić.

WIBOR jest ustalany przez niezależny od banków podmiot – GPW Benchmark – jako średnia z kwotowań offer 10 banków, przy czym przed obliczeniem średniej odrzuca się dwa kwotowania skrajne (najwyższe i najniższe). Jeżeli bank zakwotowałby szczególnie wysoko, to najprawdopodobniej to kwotowanie zostałoby w ogóle odrzucone. Czyli jeden bank wskaźnika WIBOR zawyżyć nie da rady!

Ponadto pracownik, który chciałby zawyżyć WIBOR, musiałby wciągnąć do swojego spisku całą masę osób – weryfikatora kwotowania, pracowników compliance, pracowników audytu wewnętrznego i jeszcze audytora zewnętrznego. Kwotowanie nie jest jedynie wynikiem działania jednej osoby, ale jednym z najbardziej uregulowanych, obudowanych procedurami i kontrolowanych w banku procesów. Żadna z tych osób nie może faktycznie osiągać żadnych korzyści związanych z wysokością wskaźnika WIBOR. Jaki więc sens miałoby dla nich uczestniczenie w tym skomplikowanym spisku? Brak osobistych korzyści, rezultat działań niepewny, a po drugiej stronie ryzyko więzienia.

Czy manipulacja wskaźnikiem WIBOR jest w ogóle możliwa? Teoretycznie możliwe jest prawie wszystko. Ale są rzeczy mniej lub bardziej prawdopodobne. W tym kontekście musimy realnie oceniać podatność WIBOR na manipulację. Prawdopodobieństwo manipulacji nim jest tak niskie, że nie ma powodu, by w tę teorię spiskową wierzyć. ©℗

Teorie spiskowe są atrakcyjne, dopóki nie zderzymy ich z wiedzą i faktami. A wtedy upadają jak domek z kart