Założyciel kryptowalutowej giełdy FTX ma we wtorek zeznawać przed sądem w Nowym Jorku. 30-letni Sam Bankman-Fried został oskarżony o oszustwo i kradzież miliardów dolarów pochodzących z depozytów swoich klientów. Miały one m.in. pokryć straty w jego drugim projekcie – funduszu inwestycyjnym Alameda Research. Tylko wobec 50 największych wierzycieli zobowiązania FTX opiewają na 3,1 mld dol.

Prokuratura federalna w Nowym Jorku postawiła Bankmanowi-Friedowi osiem zarzutów, w tym defraudacji, prania pieniędzy i naruszenia przepisów o finansowaniu działalności politycznej. Miał on wpłacać pieniądze na kampanie wyborcze polityków republikańskich i demokratów z pomocą słupów, a także z kont korporacyjnych. Prokuratorzy uznali, że Bankman-Fried dopuścił się oszustwa na „niespotykaną dotąd skalę”. Maksymalny wymiar kary, jaki może otrzymać, to 115 lat więzienia.
Podobny wymiar kary może czekać pozostałych oskarżonych w sprawie. Była dyrektor generalna Alameda Research Caroline Ellison, a także współzałożyciel FTX Gary Wang przyznali się jednak do winy i postawili na współpracę z wymiarem sprawiedliwości. Ellison w czasie przesłuchania wyjawiła służbom, że kierownictwo obu spółek ukrywało prawdziwy charakter relacji między podmiotami. Przyznała też, że miała pełną świadomość, że długi Alameda Research są pokrywane z depozytów klientów FTX.
Właściciel FTX został aresztowany przed świętami przez policję na Bahamach, gdzie mieszkał i prowadził biznes. Po tym, jak spędził kilka dni w tamtejszym więzieniu, zgodził się na ekstradycję do Stanów Zjednoczonych. 22 grudnia został objęty aresztem domowym w kalifornijskiej rezydencji należącej do jego rodziców. Bankman-Fried oczekuje tam procesu. Rodzice oraz jeszcze jedna, nieujawniona z nazwiska osoba udzielili mu poręczenia na rekordową kwotę 250 mln dol. Bankman-Fried może opuszczać dom tylko na spotkania związane z postępowaniem, leczeniem i ćwiczenia fizyczne. Nie może robić zakupów na kwotę powyżej 1 tys. dol. ani założyć firmy. Sędziowie nie odcięli go też od internetu.
Możliwość korzystania z sieci budzi kontrowersje w kryptowalutowym świecie. Obecni w mediach społecznościowych analitycy rynku zwrócili uwagę, że pod koniec grudnia uaktywniły się portfele spółki Alameda Research. Część zgromadzonych na nich środków została przetransferowana na zdecentralizowane giełdy FixedFloat i ChangeNow. Taki ruch może pomóc ukryć historię przepływów pieniężnych. „Śledczy skontaktowali się już z nami i w tej chwili z nimi współpracujemy” – napisali w krótkim oświadczeniu prowadzący Change Now. Zapewniają, że zablokowali już podejrzane transakcje.
Upadek FTX ciągnie w dół cały rynek kryptoaktywów. Wypłaty dla klientów wstrzymała Genesis Global Capital, która na FTX miała ulokowanych 175 mln dol. Firmę uratowało przekazanie jej 140 mln dol. przez spółkę matkę – Digital Currency Group. Sytuację próbuje poprawić największa giełda kryptowalutowa na świecie – Binance. Jej właściciel Changpeng Zhao zapowiedział utworzenie specjalnego funduszu, który miałby pomagać firmom w przejściowych kłopotach płynnościowych. Sytuacja samej Binance budzi jednak kontrowersje. W dodatku jeśli Sam Bankman-Fried zdecyduje się współpracować z wymiarem sprawiedliwości, może złożyć zeznania obciążające właściciela tej giełdy. Dzień przed upadkiem FTX były miliarder pisał na swoim koncie na Twitterze, że w przyszłości „może powiedzieć więcej o sparingpartnerze”. Chodziło właśnie o Zhao, który przyczynił się do pogłębienia problemów FTX.
Prokuratura: Oszustwa Bankman-Frieda na skalę dotąd niespotykaną
Jak do problemów na kryptowalutowym rynku odnoszą się polskie instytucje finansowe? Kiedy pytamy o sprawę w Narodowym Banku Polskim, biuro prasowe instytucji odsyła nas do materiałów, które wydano w 2017 r. oraz do strony UwazajNaKryptowaluty.pl. Witryna ostrzega przed inwestycjami w tego rodzaju aktywa. Pracownicy NBP nie odpowiadają jednak, czy Polska planuje np. własne regulacje tego rynku.
Komisja Nadzoru Finansowego twierdzi, że co prawda nie prowadzi nadzoru nad rynkiem kryptoaktywów, ale od dawna przed nimi przestrzega. – Urząd zwraca uwagę m.in. na znaczne zmiany wartości kryptowalut, brak mechanizmów ochrony klientów oraz stosowany agresywny marketing przy sprzedaży tych produktów – mówi Jacek Barszczewski, rzecznik instytucji. – Jednocześnie należy mieć na względzie, że na poziomie Unii Europejskiej trwają prace nad rozporządzeniem w sprawie rynków kryptoaktywów (rozporządzenie MiCA), które ma umożliwić wykorzystanie na rynku finansowym zalet technologii DLT/blockchain. Projektowane rozporządzenie, wzorując się na rozwiązaniach m.in. rynku kapitałowego, przewiduje np. mechanizmy ochronne dla klientów, licencjonowanie podmiotów pośredniczących w obrocie kryptoaktywami, jak również zasady emisji konkretnych kryptoaktywów. Przyjmuje się, że celem tego rozporządzenia jest ochrona inwestorów, utrzymanie stabilności finansowej oraz zwiększenie atrakcyjności sektora kryptoaktywów – mówi. ©℗