Zadłużenie tych funduszy, które nie są częścią budżetu państwa, osiągnie na koniec przyszłego roku kosmiczną wielkość 422 miliardów złotych – dziewięć razy więcej niż w 2015 roku. Kwota ta odpowiada 13% PKB. Już co czwarta złotówka długu jest poza kontrola parlamentu i społeczeństwa. To 6000 „sasinów”, 2000 rocznych budżetów gminy Końskie, ok. 3000 stadionów narodowych, ok. 5000 pociągów pendolino.

Rząd właśnie przyjął projekt budżetu na 2023 rok. To pakiet niemal 1000 stron liczb, zestawień i różnych wyjaśnień. Mimo to na bazie tego pakietu nie da się rzetelnie ocenić, jaki jest stan finansów publicznych.

Wyobraźmy sobie, że dostajemy w sklepie rachunek, na którym jest tylko połowa szczegółowych pozycji z naszych zakupów, połowy nie ma lub jest zamazana, a suma łączna jest drobnym drukiem, jest w innej walucie (według metodologii unijnej) i znajduje się nie na paragonie, lecz w informacji dodatkowej wysłanej do sąsiada. Nie jesteśmy w stanie zweryfikować, jaka jest łączna kwota i czy jest prawidłowa – kasjer może rzucić dowolną kwotę i musimy w to uwierzyć. Ponadto formalnie uczciwość kasjera jest badana na podstawie kilku pierwszych pozycji rachunku.

W projekcie rząd przedstawił deficyt budżetu państwa w 2023 roku – ma on wynieść 65 miliardów złotych. Z tej liczby rząd za rok będzie rozliczany i otrzyma lub nie tzw. absolutorium. Wszyscy eksperci wiedzą, że te 65 miliardów to fikcja, nic nieznacząca liczba, niewielki wycinek finansów publicznych, którym można dowolnie manipulować, bo rząd od kilku lat co roku wyprowadza poza budżet państwa setki miliardów złotych do funduszy poza budżetem państwa, poza kontrolą parlamentu, poza kontrolą społeczną.

W budżecie próżno szukać planu finansowego Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR), Funduszu Przeciwdziałania COVID-19, Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych, Funduszu „Polski Ład”, czyli Programu Inwestycji Strategicznych. Te fundusze to raj wydatkowy premiera Mateusza Morawieckiego. Jak mafie VAT-owskie wyprowadzają swoje transakcje do rajów podatkowych, tak rząd wyprowadził setki miliardów złotych poza budżet państwa, poza kontrolę parlamentu.

ikona lupy />
FOR budżet 2023 grafika / Materiały prasowe

Z drugiej strony mamy na przykład w budżecie szczegółowy plan Polskiej Agencji Kosmicznej, w której radzie zasiada pani Olga Semeniuk. Wydatki tej agencji to zaledwie 1/50 promila wydatków całego sektora finansów publicznych. Mamy kilka stron w miarę szczegółowego planu tej Agencji, niektóre pozycje z dokładnością do kilku tysięcy złotych. Ale planu Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 w budżecie nie znajdziemy, mimo że to dziesiątki miliardów złotych.

Zadłużenie tych funduszy, które nie są częścią budżetu państwa, osiągnie na koniec przyszłego roku kosmiczną wielkość 422 miliardów złotych – dziewięć razy więcej niż w 2015 roku. Kwota ta odpowiada 13% PKB. Już co czwarta złotówka długu jest poza kontrola parlamentu i społeczeństwa. To 6000 „sasinów”, 2000 rocznych budżetów gminy Końskie, ok. 3000 stadionów narodowych, ok. 5000 pociągów pendolino. Jak słupki poparcia będą spadały, to rząd może bez żadnej kontroli parlamentu zwiększać dług tych funduszy o dziesiątki miliardów złotych.

Ale przeciętny wyborca pewnie się nie zorientuje, myśląc, że coś, co nazywa się „budżetem państwa”, to finanse całego państwa. Rząd i media publiczne skrzętnie to wykorzystują w swojej propagandzie. Rząd tłumaczy się, że przecież wysyła do Brukseli informację o deficycie całego sektora finansów publicznych według metodologii europejskiej, gdzie są uwzględnione te fundusze. Wynik według metodologii europejskiej jest nawet w części opisowej do ustawy, ale nie jest wpisany do samej ustawy, nie ma charakteru wiążącego i nie jest przedmiotem rozliczenia rządu z tego, jak zarządza finansami publicznymi. I co ważne, na 1000 stron liczb i tablic, mamy tylko jedną, dosłownie jedną liczbę według metodologii europejskiej, sam łączny wynik. Ta liczba to ciekawostka, a nie wiążący parametr w procesie budżetowym.

ikona lupy />
FOR budżet 2023 grafika / Materiały prasowe

Mamy psauedo-KRS, psudo-TK, pseudo-SN i mamy #patobudżet. Trzeba pamietać, że budżet, finanse publiczne to też „instytucja” mająca swój rozdział w Konstytucji. Ta instytucja też została zniszczona.

Prof. Teresa Dębowska-Romanowska w komentarzu do Konstytucji pod redakcją profesora Safjana i Boska (2016), wprost stwierdza, że „Pominięcie w ustawie budżetowej planów finansowych państwowych jednostek organizacyjnych wykonujących zadania publiczne o znaczeniu podstawowym dla oceny wykonywania przez państwo swoich konstytucyjnych i ustawowych funkcji albo nadanie tym planom informacyjnego, niewiążącego znaczenia prowadzi wprost do naruszenia art. 219 ust. 3 Konstytucji RP.”

Wielokrotnie Najwyższa Izba Kontroli w ocenie realizacji budżetu podkreślała, że budżet utracił swoją rangę i pozwala na kreowanie niższego deficytu. W 2021 NIK napisał, że „Zasadne jest przywrócenie budżetowi państwa odpowiedniej rangi związanej z jego szczególnym charakterem oraz centralną pozycją w systemie finansów publicznych.” A w 2022 rok: „Zwiększona skala przenoszenia finansowania zadań publicznych do funduszy umiejscowionych poza budżetem państwa [...] pozwala na kreowanie niższego deficytu budżetu państwa

Już od kilku lat parlament obraduje nad fikcyjnym budżetem, a rząd jest rozliczany na podstawie fikcyjnego deficytu budżetu państwa. Pomijając deficyt jednostek samorządu lokalnego i nawet funduszy ubezpieczeń społecznych i NFZ, zostaje nam budżet tzw. sektora centralnego, czyli podmiotów, o których wydatkach decydują władze centralne. Na podstawie danych unijnych da się wyliczyć, że w latach 2020–2021 deficyt „budżetu państwa” stanowił jedynie około połowy prawdziwego deficytu centralnego. W 2022 roku ma to być tylko 1/4. Powstaje ważne pytanie: czy można uzyskać absolutorium za 1/4 obrazu budżetu centralnego?

Dr Sławomir Dudek, główny ekonomista Fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju.