Spowolnienie sprzedaży hipotek jest już faktem. Według BIK liczba nowych kredytów w I kw. była o 19 proc. mniejsza niż rok wcześniej. A spadek ten będzie głębszy, niż dotąd się spodziewano. Powód? Zapowiadane działania rządu, które mają ulżyć kredytobiorcom, a uderzą w banki. Chodzi przede wszystkim o zmianę stawki, która jest podstawą do wyliczania oprocentowania kredytów, z WIBOR-u na nową stopę, o której wiadomo, że ma być niższa. A także o perspektywę zwiększenia dostępności Funduszu Wsparcia Kredytobiorców, co oznacza czasowe przerzucenie obsługi kredytu na sektor bankowy.

W pierwszych trzech miesiącach tego roku krajowe banki udzieliły 49,7 tys. kredytów hipotecznych o wartości 17,2 mld zł - wynika z nowych danych Biura Informacji Kredytowej. W porównaniu z podobnym okresem ubiegłego roku liczba nowych kredytów zmniejszyła się o 19 proc., a wartość o 8,2 proc. Ale biorąc pod uwagę sam marzec, spadek liczby umów wyniósł 27,2 proc., a wartości - 18,2 proc.
- Nawet bez wieści o WIBOR spodziewany był spadek o 30-40 proc. w porównaniu z 2021 r. Przy zlikwidowaniu WIBOR zapewne będzie jeszcze więcej - tak Joao Bras Jorge, prezes Banku Millennium, widzi konsekwencje wprowadzenia propozycji przedstawionych w poniedziałek przez premiera Mateusza Morawieckiego. Chodzi o pomysły poprawienia sytuacji spłacających kredyty hipoteczne, których dotknął wzrost stóp procentowych.
Wśród propozycji szefa rządu jest zmiana podstawy wyliczania oprocentowania kredytów. Dziś są to stopy WIBOR, wobec których jest formułowany zarzut, że nie odzwierciedlają rzeczywistych transakcji na rynku międzybankowym i opierają się tylko na deklaracjach instytucji finansowych. Nowa stawka może być zbliżona do stopy Polonia mówiącej o średnim oprocentowaniu umów depozytów zawieranych przez banki na jeden dzień. Służą one regulowaniu płynności poszczególnych instytucji. Nowa stawka ma obowiązywać najpóźniej od początku przyszłego roku. Polonia jest niższa niż WIBOR. Skutek? Kredyt z marżą określoną w umowie po „reformie WIBOR” miałby oprocentowanie niższe niż w momencie udzielenia. Przy kredytach, które zostały udzielone w przeszłości, banki nie mają możliwości reakcji. Nowych kredytów mogą natomiast udzielać mniej lub podnieść marże, zabezpieczając się przed spodziewanym spadkiem dochodowości.
Nakłada się to na spodziewane już spowolnienie rynku, które wynika z sytuacji makroekonomicznej. - Przy mniej korzystnym scenariuszu gospodarczym na przyszłość to normalne, że niektórzy konsumenci opóźnią podjęcie decyzji. To spowoduje, że będziemy mieć mniejszy popyt. Bezprecedensowy wzrost stóp procentowych działa w podobny sposób. Równocześnie ze strony banków akceptacja wniosków ze względu na możliwy wyższy koszt ryzyka także spadnie - mówił Joao Bras Jorge, prezentując wyniki za I kw.
Sytuację chętnych do wzięcia hipoteki może pogorszyć również zwiększenie dostępności Funduszu Wsparcia Kredytobiorców (FWK). Ze słów premiera nie wynikało, że warunki uzyskania wsparcia polegającego na czasowym przejęciu przez FWK obsługi kredytów miałyby być rozluźnione. Równocześnie jednak Komisja Nadzoru Finansowego informowała o „zmianach operacyjnych w zakresie procedowania wniosków”. A wpłaty banków mają powiększyć fundusz z obecnych 0,6 mld zł do 2 mld zł.
- Co jeśli udzielimy kredytu i przy rosnących stopach, które przekładają się na wzrost obciążenia ratą, klient będzie kwalifikował się do wsparcia przez FWK? Okaże się, że jego kredyt jest spłacany z naszych - bankowych - pieniędzy - mówi członek zarządu jednego z większych banków. Wskazuje, że aby zabezpieczyć się przed takim ryzykiem, banki powinny ograniczyć dostępność kredytów, np. poprzez obniżenie dopuszczalnego pułapu proporcji raty do dochodów klienta wnioskującego o hipotekę. Przekroczenie przez ten wskaźnik poziomu 50 proc. daje możliwość skorzystania ze wsparcia FWK.
Nie należy oczekiwać, że banki będą skłonne łagodzić wymagania wobec klientów czy uatrakcyjniać ofertę, np. poprzez obniżkę marż, aby przeciwdziałać hamowaniu akcji kredytowej. Wykluczył to wczoraj Michał Gajewski, prezes Santander Bank Polska, największej na naszym rynku instytucji kontrolowanej przez kapitał zagraniczny. - Nie ma takich działań i nie mamy tego w planach - stwierdził.
Premier mówił, że „banki komercyjne nadmiernie korzystają z rosnących stóp procentowych” i że osiągają „niesprawiedliwy zysk”. Chodzi o to, że oprocentowanie kredytów rośnie w takt podwyżek stóp dokonywanych przez Radę Polityki Pieniężnej, ale stawki depozytów pozostają niskie. Waldemar Buda, szef resortu rozwoju, deklarował wczoraj, że jeśli oprocentowanie lokat nie zostanie „urealnione”, to możliwe są rozwiązania ustawowe, choć „rząd nie chciałby tego robić”.
W pierwszych dwóch miesiącach tego roku sektor bankowy wykazał prawie 4,2 mld zł zysku netto, dwa razy więcej niż rok wcześniej. Wzrost to w głównej mierze efekt wyższych odsetek. Wynik odsetkowy był o połowę większy niż rok wcześniej. Marża odsetkowa netto w Santanderze i w Millennium w I kw. br. wynosiła 2,56 proc. W pierwszym z tych banków w pierwszych miesiącach bieżącego roku przekroczyła 4 proc. W drugim było to prawie 3,8 proc. Bankowcy deklarują, że podnoszą oprocentowanie lokat. W Santanderze decyzja taka została podjęta w ubiegłym tygodniu, w przypadku niektórych produktów wejdzie w życie na początku maja. Santander miał w I kw. prawie 960 mln zł zysku, ponad sześć razy więcej niż rok wcześniej. Millennium, głównie za sprawą rezerw na ryzyko prawne hipotek walutowych i kosztów ugód z klientami, miał szósty z rzędu kwartał na minusie. Strata wyniosła 122 mln zł wobec 311 mln zł rok wcześniej. ©℗
ikona lupy />
Roczna zmiana wartości portfela kredytowego / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe