Inflacja na wiele sposobów hamuje wzrost gospodarki, tym samym pogarszając warunki życia - piszą w liście otwartym byli prezesi NBP i byli członkowie RPP.
- Inflacja utrudnia ocenę, co warto produkować. Wywołana nią niepewność może skłonić część przedsiębiorstw do odłożenia inwestycji. Inne firmy, podejmując decyzje o inwestowaniu, mogą popełniać więcej błędów niż w warunkach stabilnego poziomu cen.
- Inflacja stanowi nieformalny, bo nieuchwalany przez parlament, podatek od gotówki i oszczędności w bankach (jeśli realne stopy procentowe są ujemne) oraz od płac, emerytur, rent i stypendiów, czyli wszystkich tych dochodów, które w najlepszym razie z opóźnieniem są dostosowywane do inflacji. Podatek inflacyjny jest szczególnie dotkliwy dla ludzi mniej zamożnych, gdyż mają oni bardziej ograniczone możliwości niż osoby bogate zabezpieczenia się przed nim. Im wyższa inflacja, tym większe koszty ponoszą słabsze grupy społeczne.
- Inflacja może też zwiększać pośrednio inne ciężary podatkowe. Władze, jeśli w ogóle, to po wielu miesiącach waloryzują limity ulg i odliczeń czy wysokość progów podatkowych. Wymagają od przedsiębiorstw księgowania kosztów w cenach historycznych, co jest szczególnie dotkliwe w przypadku inwestycji, których koszty rozlicza się latami.
- Inflacja zmusza ludzi do ponoszenia zbędnych wydatków, w tym na poszukiwanie źródeł zakupów, gdzie ceny jeszcze nie wzrosły, kupowanie na zapas w obawie, że ceny pójdą jeszcze szybciej w górę, czy przechowywanie tych zapasów.