Dzięki stale wprowadzanym instrumentom kontrolnym oraz analizie danych w resorcie finansów, obecnie skala oszustw podatkowych jest znacznie mniejsza. Nie oznacza to jednak, że zostały one całkowicie wyeliminowane. Dlatego będą kolejne działania

Podatek od towarów i usług to największe źródło dochodów państwa. Dlatego tak ważne jest, aby jego ściągalność była jak najwyższa, a luka jak najniższa. Nie ma jeszcze oficjalnych danych, ale eksperci szacują, że luka w podatku od towarów i usług w Polsce w zeszłym roku mogła wynieść ok. 12–13 proc. W najgorszym okresie szalejących karuzel przekraczała 25 proc., w najlepszym 2019 r. – 8,7 proc. Mówiąc w uproszczeniu, luka to różnica między tym, co faktycznie wpływa na konta fiskusa, a tym, co powinno tam trafić, gdyby wszyscy płacili podatek. Przed pandemią jej poziom był rekordowo niski. Nikt nie ma wątpliwości, że jest to efekt uszczelnienia VAT.
Na lukę składają się nie tylko wyłudzenia czy karuzele VAT ze znikającymi podatnikami i podstawionymi osobami (tzw. słupami), ale również szara strefa, czyli np. nierejestrowana sprzedaż towarów i usług. Na procederze wyłudzania VAT traci Skarb Państwa, ale również przedsiębiorcy konkurujący z nieuczciwymi podmiotami, a w praktyce często grupami przestępczymi. Problem jest w tym przypadku podwójny. W skrajnym przypadku działalność uczciwych firm, opodatkowujących towary VAT, staje się bowiem nieopłacalna. Nie są one w stanie sprzedać swoich produktów za uczciwą cenę, bo oszuści oferują niższą. Z takim przypadkiem mieliśmy do czynienia w szczycie wyłudzeń, w 2013 r., kiedy jedna z hut musiała wstrzymać produkcję stali.
Drugi problem, z jakim borykają się uczciwi przedsiębiorcy, to nieświadome wplątanie w karuzele VAT. Chodzi o sytuację, w której firma kupuje i sprzedaje towar, a więc dokonuje standardowej transakcji, a potem okazuje się, że w łańcuchu dostaw jeden z podatników nie odprowadził VAT do urzędu skarbowego. Niczego nieświadomi przedsiębiorcy są w efekcie pozbawiani prawa do odliczenia VAT, co może w skrajnym przypadku znów prowadzić ich na skraj bankructwa. Spory o to, czy fiskus miał prawo pozbawić uczciwy podmiot prawa do odliczenia VAT, do dziś nie schodzą z wokand sądów administracyjnych. Sprowadzają się one do wykazania, czy firma dochowała należytej staranności, czyli w praktyce czy sprawdziła kontrahenta przed zakupem od niego towaru.
Odpowiedzią, przynajmniej częściową, na problemy podatników było uszczelnienie VAT. Dzięki niemu odbudowane zostały dochody budżetu państwa z VAT – w latach 2011–2015 wpływy z tego tytułu oscylowały wokół poziomu 120 mld zł rocznie, a w okresie 2016–2020 – wzrosły do ok. 165 mld zł. W zeszłym roku, mimo pandemii, były jeszcze wyższe. Uszczelnienie poboru VAT przyniosło do budżetu państwa miliardowe wpływy, a także – co jeszcze bardziej istotne - zapewniło przedsiębiorcom równe warunki konkurencji.
Dziś nikt nie ma wątpliwości, że to efekt rozwiązań, które pozwoliły fiskusowi na dużo szybszy dostęp do informacji o rozliczeniach VAT podatników. Wcześniej, gdy luka była wysoka, przestępcy podatkowi wykorzystywali bowiem to, że fiskus o transakcji dowiadywał się z dużym opóźnieniem. Teraz może lepiej reagować na potencjalne wyłudzenia. Służy temu również wprowadzony system STIR, który pozwala wychwytywać podejrzane transakcje na kontach bankowych. W takich przypadkach fiskus może zablokować konto podatnika. Innymi ważnymi elementami uszczelnienia są: jednolity plik kontrolny (JPK_VAT), a także system kontroli drogowej SENT oraz pakiet paliwowy.
Kolejną zaporą będzie przyjęty ostatnio przez rząd Krajowy System e-Faktur (KSeF). Faktury będą w nim rejestrowane przez podatników na bieżąco, co oznacza, że fiskus będzie mógł niemal natychmiast zidentyfikować podejrzane transakcje i podatników.
Partner
foto: materiały prasowe