Czy John Williams z FED został „niewłaściwie zinterpretowany” przez rynki, kiedy to w czwartek podczas spotkania w Portland dał do zrozumienia, że program QE3 powinien być zamknięty do końca roku, gdyż sytuacja na rynku pracy jest znacznie lepsza od wcześniejszych założeń? To okaże się już w poniedziałek wieczorem podczas kolejnego spotkania w Berkeley.
Niezależnie od tego sam fakt przejścia „gołębiego” członka FED na stronę „jastrzębi” nie oznacza jeszcze, co zrobi FOMC na posiedzeniu w czerwcu. Zresztą sam Williams nie ma w tym roku prawa głosu. Z tego punktu widzenia ważniejsze mogą okazać się słowa „gołębiego” Williama Dudley’a, który ma zaplanowane wystąpienie we wtorek („jastrzębiego” Jamesa Bullarda świadomie tu pomijam). Głównym gwoździem programu będzie jednak środowe wystąpienie Bena Bernanke z okresowym raportem nt. stanu gospodarki, jaki wygłosi przed Kongresem (jego przedsmak możemy poznać już w tą sobotę), a także zapiski z ostatniego posiedzenia FED (też w środę).
Szef FED zawsze był dość wyważony w ocenach kosztów programu QE3 i wspierał obóz „gołębi”. W obliczu słabszych danych z ubiegłego tygodnia (produkcja przemysłowa, wskaźniki aktywności w Nowym Jorku i Filadelfii, inflacja PPI i CPI, oraz wreszcie cotygodniowe bezrobocie) nie ma on żadnych powodów, aby już teraz zacząć bardziej sprzyjać „jastrzębiemu” skrzydłu. Oczywiście FED patrzy na temat bardziej długofalowo, niż przez pryzmat kilku danych, ale zastanówmy się nad jedną rzeczą. Po marcowym posiedzeniu opublikowano lepsze prognozy dotyczące rynku pracy, a miesiąc później (1 maja) do komunikatu dołożono zapis, że program QE3 może być zmniejszany, ale i zwiększany w zależności od sytuacji gospodarczej. To może świadczyć o tym, że w łonie FED nadal jest dość duża polaryzacja poglądów, a większa część członków woli być dość zachowawcza w kwestii wprowadzania zmian w polityce monetarnej. Tym samym byłby to sygnał, że temat zmian w QE3 mógłby pojawić się najwcześniej po wakacjach.
Takie postawienie sprawy może mieć kluczowy wpływ na złotego – który mógłby odrobić poniesione w ostatnich dniach straty. Zresztą już w piątek było na powrót widać większe zainteresowanie polskim długiem przez zagranicznych inwestorów. Ciekawym casusem jest EUR/USD, chociaż tu warto postawić sobie pytanie, na ile rynek „przygotował” się już na możliwość wprowadzenia przez ECB ujemnej stopy od depozytów i czy rzeczywiście nastąpi ona już w czerwcu. To ostatnie nie jest w cale takie pewne.