Jednak, jeżeli spojrzymy na dane z wyłączeniem zamówień na obronność i samoloty, to mamy dynamikę na poziomie zera, wobec oczekiwanych 0,7 proc. m/m i 0,2 proc. m/m przed miesiącem. Tym samym dane nie są wcale takie dobre, a wpływ zamówień ze strony Boeinga jest wciąż spory.
W przypadku cotygodniowego bezrobocia odczyt był w zasadzie zgodny z szacunkami, ale wartość na poziomie 369 tys. nie może być potraktowana jako optymistyczny sygnał. Słabsze od prognoz okazały się też dane nt. dynamiki podpisanych umów na sprzedaż domów, która wzrosła we wrześniu o 0,3 proc. m/m, wobec spodziewanych 2,1 proc. m/m.
Przed nami jeszcze wyniki Apple’a, które poznamy po sesji na Wall Street, a mogą mieć pewne przełożenie na rynkowe nastroje podczas sesji azjatyckiej. Niemniej rynek pomału pozycjonuje się już pod jutrzejsze dane z USA nt. PKB za III kwartał (godz. 14:30), oraz nastroje konsumenckie Uniwersytetu Michigan.
Rynkowa poprzeczka ustawiona jest dość wysoko (1,9 proc. wobec 1,3 proc. w II kwartale), chociaż próba przełożenia odczytu na rynkowe nastroje może nie być taka łatwa. Słabe dane będą złym sygnałem dla rynków akcji, zwiększą też obawy związane z ryzykiem klifu fiskalnego i ewentualnym mocnym spowolnieniem amerykańskiej gospodarki w I półroczu. W takiej sytuacji dolar zyska. Podobnie stanie się też, jeżeli dane będą dość dobre, gdyż taki odczyt zmniejszy prawdopodobieństwo zwiększenia programu QE3 przez FED w końcu roku, na co wciąż liczy rynek.
Po południu kurs EUR/USD oscylował wokół poziomu 1,2970. Wyjście ponad poziom 1,30 zgodnie z przedstawionym rano scenariuszem nie okazało się zbyt trwałe. Świeca dzienna wygląda słabo, chociaż warto zaczekać do końca dnia.
Niemniej, jeżeli nie wrócimy ponad 1,30, to wzrośnie prawdopodobieństwo złamania kluczowej linii trendu wzrostowego, która jutro będzie przebiegać w okolicach 1,2935. W takiej sytuacji rynek będzie miał otwartą drogę do spadku w rejon 1,2820-50 wspominany w ostatnich raportach. To może doprowadzić notowania USD/PLN w okolice 3,23.