Tylko Tauron będzie wymagał od zarządu Polskiej Fundacji Narodowej informacji na temat podejmowanych decyzji. Reszta fundatorów umywa ręce.
– Dzisiaj ogłaszamy powstanie fundacji, która tak naprawdę bierze się z siły i odpowiedzialności spółek Skarbu Państwa – mówiła w lipcu 2016 r. premier Beata Szydło, gdy przedstawiciele 17 spółek podpisywali list intencyjny w sprawie powołania tej organizacji.
Zasilili ją faktycznie mocno – w latach 2016–2017 od fundatorów wpłynęło blisko 200 mln zł, a następnie połowa tej kwoty co roku. Zgodnie z wpisanym w statut zobowiązaniem w ciągu dekady spółki wpłacą ponad 633 mln zł.
Fundacja, która miała dbać o promocję i wizerunek Polski za granicą, była częstym źródłem PR-owych kryzysów, m.in. za sprawą niezgodnej ze statutem akcji „Sprawiedliwe sądy” czy zamieszania wokół przerwanego rejsu dookoła świata. W ostatnim tygodniu Onet opisał, jak PFN wydała ponad 20 mln zł na działania w USA – efekty prowadzonej tam kampanii z udziałem agencji WHWG były jednak mizerne. Fundacja ma też problemy z transparentnością, chociaż zarządza środkami przekazanymi jej przez państwowe spółki.
Spytaliśmy fundatorów, jak oceniają działania PFN. Z 17 spółek odpowiedzi udzieliło nam osiem. Pytania dotyczyły m.in. wydatków w USA i tego, czy fundatorzy zamierzają zwrócić się do zarządu o wyjaśnienia, czy planują audyt w PFN i jak oceniają dotychczasowe efekty jej działań.
Jedynie Tauron odpowiedział, że „jako jeden z fundatorów PFN, wymaga i będzie wymagać od zarządu fundacji informacji na temat podejmowanych i podjętych decyzji”. Pozostali odsyłają nas do statutu PFN i wynikających z niego możliwości nadzorowania i kontrolowania działań fundacji, jakimi dysponują spółki.
– Ani fundator, ani członek rady fundacji nie ma uprawnienia kontrolnego. Jest on przypisany do rady fundacji jako organu kolegialnego – tłumaczy Lidia Marcinkowska, dyrektor naczelny ds. komunikacji w KGHM.
Spółki nie chcą też oceniać bieżącej działalności PFN. Tylko GPW pokusiła się o stwierdzenie, że „jako jeden z fundatorów, śledzimy i wspieramy działalność PFN szczególnie w zakresie promocji polskiej gospodarki i przedsiębiorczości”. – Za określenie kierunków działania fundacji oraz prowadzenie jej bieżącej działalności odpowiada zarząd, z którym w kontakcie jest nasz przedstawiciel w radzie fundacji – mówi Paweł Lasiuk, rzecznik GPW. Dodaje, że giełda dostała we wrześniu 2018 r. wsparcie od PFN w związku z awansem Polski do grona rynków rozwiniętych w rankingu FTSE Russell. Nie precyzuje jednak, na czym polegały działania fundacji.
Wpływ spółek Skarbu Państwa na PFN skontrolowała pod koniec 2018 r. Najwyższa Izba Kontroli, ale niewiele udało się jej ustalić. – Po powstaniu PFN tworzące ją spółki praktycznie nie miały wpływu na jej działania. Świadczy o tym chociażby istotna zmiana statutowych celów fundacji (21 czerwca 2017 r.), przeprowadzona praktycznie bez wiedzy fundatorów. Obecnie celami fundacji jest działalność naukowa, naukowo-techniczna, oświatowa oraz kulturalna. Na brak przejrzystości działań fundacji zareagowało (choć nie przyniosło to skutku) tylko czterech spośród dziewięciu skontrolowanych fundatorów. Pozostałe spółki wykazały bierność – informuje NIK.
Założyciele fundacji nie mają dużego wpływu na to, jak wydaje ona pieniądze, o ile nie mają przedstawicieli w jej zarządzie. – Teoretycznie akcjonariusze takich firm mogliby zaskarżyć w sądzie fakt dorzucenia się do działalności fundacji, ale musieliby udowodnić, że było to działanie na szkodę spółki, co jest trudne – tłumaczy Bartosz Wilk, członek zarządu Sieci Obywatelskiej Watchdog.
Większy wpływ mają firmy, które zabezpieczyły dla swoich przedstawicieli miejsce w radzie fundacji. – Wtedy potencjalnie mogą odwołać dotychczasowy zarząd, powołać nowy i wydać mu jakieś wytyczne dotyczące tego, jak mają wydatkować powierzone im środki – mówi ekspert.
Zdaniem Andrzej Nartowskiego, prawnika z praktyką w organach spółek, te powinny nadzorować sposób wydawania własnych pieniędzy. – Ale takie zdanie przynależy do sfery powinności, a my poruszamy się w sferze bytu, gdzie firmy dostały polecenie z ul. Nowogrodzkiej (siedziba PiS – red.) wpłacać pieniądze na fundację, która ma realizować słuszne cele narodowe – mówi ekspert.
Jego zdaniem spółki, a właściwie ich akcjonariusze, powinni być dysponentami swoich pieniędzy. – Państwo nie respektuje interesów akcjonariuszy; w Orlenie czy KGHM Skarb Państwa jest akcjonariuszem mniejszościowym i ma poniżej 30 proc., ale zachowuje się, jakby miał 330 proc. Spółki dały pieniądze na PFN dla świętego spokoju, bo prezesi chcą zachować stanowiska, a członkom rad nadzorczych przez myśl nie przejdzie nadzór nad tym wytryskiem pieniędzy – podkreśla Nartowski.