Kurs euro przekroczył pod koniec ubiegłego tygodnia 1,17 dolara. To poziom, przy którym w 1999 r. miała miejsce inauguracja unii walutowej (przez pierwsze dwa lata gotówkowego euro jeszcze nie było). Od początku roku dolar stracił w stosunku do euro niemal 12 proc. Ale to nie jest wyjątek. Spadki w stosunku do złotego, forinta, korony czeskiej i szwedzkiej są jeszcze wyższe. W stosunku do tej ostatniej waluty dolar stracił w pół roku ponad 14 proc. Wyraźne umocnienie amerykańskiej waluty miało miejsce tylko w stosunku do argentyńskiego peso i tureckiej liry, czyli pieniędzy krajów, które mają kilkudziesięcioprocentową inflację.
Indeks dolara w tym stuleciu tylko dwa razy szedł w dół szybciej
Syntetyczna miara amerykańskiej waluty – indeks mierzący notowania w stosunku do kilkudziesięciu partnerów handlowych Ameryki – jest najniżej od I kwartału 2022 r. Przez sześć miesięcy indeks poszedł w dół o 10,7 proc. Biorąc pod uwagę okres od początku tego stulecia, większe spadki, wtedy jednak dotyczyły one pełnych 12 miesięcy, miały miejsce tylko w latach 2002–2003.
Słabość dolara to w dużej mierze skutek poczynań amerykańskiej administracji – zarówno tej kierowanej przez Donalda Trumpa, jak i jego poprzednika. I kwartał br. przyniósł w Stanach Zjednoczonych pierwszy spadek produktu krajowego brutto od trzech lat. PKB w ujęciu annualizowanym (pokazującym, jaki byłby wynik, gdyby wszystkie kwartały w roku były takie jak ostatni) spadł o 0,5 proc. Pierwsze szacunki mówiły o spadku o 0,2 proc. To w znacznej mierze efekt skoku w górę importu – amerykańskie firmy sprowadzały na zapas towary przynajmniej na pewien czas, zabezpieczając się przed wyższymi cłami wprowadzanymi przez nowego prezydenta.
Deficyt handlowy i fiskalny USA wpływają na osłabienie dolara
Trump podnosi cła, by zmniejszyć deficyt handlowy USA. Byłby to czynnik pchający w górę kurs amerykańskiej waluty (choć równocześnie pogarszałby konkurencyjność amerykańskich towarów na światowych rynkach). Ale na razie deklaracje prezydenta raczej rozregulowały rynek, wprowadzając dodatkowy czynnik niepewności, co działa na niekorzyść amerykańskiej waluty.
Za słabością dolara przemawia również przekraczający 6 proc. PKB deficyt budżetowy USA. Ekonomiści nie widzą większych szans na to, by deficyt uległ ograniczeniu. „Wielka piękna ustawa”, prace nad którą finalizuje Kongres, przewiduje przedłużenie istniejących i wprowadzenie nowych zwolnień podatkowych. Trump częściowo ogranicza wydatki państwa, ale per saldo wprowadzane zmiany zwiększają deficyt.
Nie działają nawet czynniki, które zwykle pomagają dolarowi, mającemu status „bezpiecznej przystani” rynkowej. „Kryzys na Bliskim Wschodzie podkreślił kruchość dolara. Gwałtowny wzrost ryzyka geopolitycznego i cen ropy powinien spowodować gwałtowny wzrost niedowartościowanego dolara, ale wsparcie było niewielkie. Przynajmniej częściowo wynikało to z powszechnej niechęci do posiadania dolara w perspektywie średnioterminowej” – stwierdzili w ubiegłotygodniowym komentarzu analitycy holenderskiej grupy ING.
Rynki oczekują cięć stóp procentowych w USA – Fed pod presją Trumpa
Do słabości amerykańskiej waluty dokładają się perspektywy polityki pieniężnej w największych gospodarkach. Europejski Bank Centralny zbliża się już do końca z obniżaniem stóp w ramach normalizacji ich poziomu po zmniejszeniu inflacji, która wybuchła w związku z rosyjską agresją na Ukrainę. W USA stopy są wyższe, ale tam oczekiwane są kolejne cięcia. Chociaż sytuacja inflacyjna wciąż nie jest ustabilizowana, to pogarsza się koniunktura. Swoje robią również wypowiedzi Donalda Trumpa sugerujące, że może on zwolnić Jerome'a Powella, obecnego szefa Rezerwy Federalnej – banku centralnego USA przed upływem jego kadencji. Powell nie jest skłonny do pożądanego przez prezydenta szybkiego zmniejszania stóp procentowych. Wskazany przez Trumpa następca Powella zapewne będzie miał gołębie, a nie jastrzębie nastawienie.
Oczekiwania obniżek stóp w USA nie pomagają dolarowi, ale amerykańskiemu rynkowi akcji już tak. S&P500, najważniejszy indeks nowojorskiej giełdy, znalazł się w piątek na najwyższym poziomie w historii, zbliżając się do 6,2 tys. punktów. Od kwietniowego dołka związanego z zapowiedziami ceł zyskał ponad 25 proc. ©℗