Prezes NBP Adam Glapiński poinformował we wtorek, że zwrócił się do zarządu Narodowego Banku Polskiego o zgodę na zakup kolejnych 100 ton złota w charakterze rezerw.

Jak oświadczył Glapiński podczas wystąpienia na Kongresie 590 w Warszawie, jego zamiarem jest, by złoto stanowiło 10 proc. rezerw walutowych NBP. Dlatego - jak stwierdził - w miarę wzrostu wartości tych rezerw, powinny następować kolejne zakupy złota.

Pod koniec września Glapiński w wywiadzie prasowym poinformował, że według stanu na koniec sierpnia 2021 r. zasób złota NBP wyniósł 7,402 mln uncji, tj. 230,2 tony. Zadeklarował wtedy, że kontynuując dotychczasową politykę, NBP będzie dążyć do powiększania zasobów złota, ale skala i tempo zakupów będą zależały m.in. od dynamiki zmian oficjalnych aktywów rezerwowych oraz bieżących warunków rynkowych.

Pod koniec grudnia 2020 r. udział złota w oficjalnych aktywach rezerwowych NBP wynosił 9 proc.

Odnosząc się do skutków pandemii Glapiński powiedział, że obroniliśmy gospodarkę - polskie państwo, rząd, Narodowy Bank Polski - ale czas pomyśleć, co dalej. "Własnie teraz jest ten moment, chociaż pandemia dalej trawa, ale widzimy, że nie będzie miała tego zasięgu - odpukać - co poprzednio. Czas pomyśleć o szansach i wyzwaniach, czyli własnie o nowych możliwościach" - dodał.

Zdaniem szefa NBP nowa poscovidowa rzeczywistość będzie inna niż ta przed covidem. Wskazał na zasługi NBP w walce ze skutkami gospodarczymi pandemii w Polsce.

Część swojego wystąpienia poświęcił zadaniom banku centralnego, do których należy m.in. zapewnienie stabilności cen.

Przyznał, że obecnie inflacja odbiega istotnie od długookresowej średniej. Powtórzył, że wzrost cen wynika z szoku podażowego, szoku kosztowego, "na który Narodowy Bank Polski, niestety, nie ma żadnego wpływu".

"Na cenę ropy naftowej na cenę paliw w ogóle, na cenę gazu na cenę elektryczności w Unii Europejskiej - to już jest własny wybór UE, że sobie zafundowała taki problem - na cały szereg innych elementów, na przerwanie linii dostawczych, ciągów komunikacyjnych, na czterokrotny wzrost cen frachtu morskiego. Na to wszystko nie ma wpływu bank centralny" - podkreślił.

Zaznaczył, że to jest przyczyna obecnego wysokiego poziomu cen. "Gdyby tego nie było, to byśmy byli dokładnie w celu inflacyjnym, czyli tym, który co roku bank centralny ustala jako najwłaściwszy poziom wzrostu cen w gospodarce rozwijającej się" - powiedział. Przypomniał, że w naszych warunkach to 2,5 proc.

Wśród innych zadań NBP Glapiński wskazał na zarządzanie rezerwami dewizowymi. Zauważył, że ich wartość przekroczyła 140 mld euro. "To jest naprawdę dużo i to jest naprawdę bardzo ważne, ile one wynoszą. One cały czas rosną i są odpowiednio przez nas zarządzane. Środki te zapewniają wiarygodność płatniczą polskiego państwa, która jest bardzo wysoka, maksymalnie wysoka, jak może być" - powiedział.

Podkreślił, że NBP ma też bardzo dobre wyniki inwestycyjne - w latach 2016-2020 wypracował zysk, z którego łączna wypłata do budżetu państwa przekroczyła 32 mld zł. "To jest całkiem przyzwoita sumka, która na przykład skierowana na świadczenia społeczne mogła dać naprawdę odczuwalny efekt" - powiedział.