Owszem, za granicą wiele się nie działo i zmiany na indeksach największych parkietów świata rzeczywiście wykazywały sporą inercję. Z kolei mniej płynny rynek w Warszawie o poranku postanowił iść pod prąd tej tendencji i niespodziewanie pokonał istotny poziom oporu na wysokości 2408 pkt. Byki próbowały wykorzystać kolejne rekordy ustanowione w piątek na Wall Street, które przełożyły się na dobre nastoje giełd azjatyckich. Szybko się jednak okazało, że kupujących było niewiele.
Zresztą cała dzisiejsza aktywność pozostawała sporo do życzenia i przy tak skromnych obrotach pokonywanie oporów wydawałoby się mało wiarygodnie. Inwestorzy więc po porannym wyskoku przeszli do bardziej przemyślanej stabilizacji, która jednak popołudniem zaczęła ustępować miejsca coraz większej nerwowości.
Początkowo oddawanie porannych wzrostów było pokłosiem lekkiego ochłodzenia nastrojów zewnętrznych, ale gdy po otwarciu Wall Street okazało się, że apetyt Amerykanów na akcje wcale nie ustał, to kontynuacja słabości w Warszawie zaczęła być coraz bardziej podejrzliwa. Ze słabym obrazem dużych spółek starał się kontrastować bardzo silny sektor spółek średnich, gdzie indeks mWIG40 ustanowił nowy tegoroczny szczyt.
Mimo że pod koniec sesji ten indeks nieco oddał z tych dzisiejszych wzrostów, to jednak notowania zakończył zwyżką o 1,3%, co wyraźnie stało w opozycji do spadku o 0,6% reprezentowanego przez indeks WIG20. Silniejsze od blue chipów były również mniejsze spółki zgromadzone w indeksie sWIG80, który ostatecznie zyskał 0,7%. Jak więc widać szeroki rynek wciąż partycypuje w pozytywnej atmosferze widocznej w otoczeniu, czego przynajmniej dzisiaj z pewnością powiedzieć nie można było o największych spółkach.
Ostatecznie indeks WIG20 przez pokaźne spadki kursów akcji takich spółek jak PGE, KGHM oraz PKO BP zamknął się poniżej minimów z piątku, co sygnalizować może potrzebę zrobienia większego „rozbiegu” przed skutecznym atakiem na ważny opór okolic 2408 pkt. Niestety choć taki „rozbieg” wciąż nie przekreśla pozytywnych perspektyw, to zabiera cenny czas podczas którego rozpocząć się może długo wyczekiwana zewnętrzna korekta. Kiedyś bowiem budowana na kilku giełdach hiperbola musi się zatrzymać.