Rynek pozycjonuje się przed kluczowymi wydarzeniami drugiej połowy tygodnia (decyzjami FED, Banku Anglii i ECB, oraz danymi Departamentu Pracy USA).

W komentarzu dotyczącym rynku złotego wspomniałem już o dzisiejszym artykule New York Times, w którym przywołuje się słowa byłego szefa FED, Alana Greenspana, którego zdaniem bank centralny powinien z wyprzedzeniem reagować na potencjalne ryzyka dla gospodarki. A w najbliższych miesiącach będą nimi wydarzenia w strefie euro (nikt do końca nie wie przecież w którą stronę pójdą wydarzenia w Grecji i Hiszpanii), a także konieczność mocnego zacieśnienia fiskalnego w USA na przełomie roku (tzw. fiscal cliff).

Dziennikarze przywołują słowa wice-szefowej FED, Janet Yellen, która w czerwcowym wystąpieniu przyznała, iż podejmowanie wyprzedzających ruchów może uchronić gospodarkę przed wejściem w niebezpieczną spiralę, którą później będzie trudno opanować. Pojawiają się też spekulacje, iż FED mógłby zdecydować się na werbalne działania w postaci zapowiedzi wydłużenia okresu niskich stóp procentowych do połowy 2015 r. (obecnie mówi się o końcu 2014 r.). To jest możliwe, ale czy już na posiedzeniu, które rozpoczyna się dzisiaj, a zakończy się jutrzejszym, wieczornym komunikatem (godz. 20:15)?

Mało prawdopodobne, chociaż nie niemożliwe podczas zaplanowanego na koniec sierpnia corocznego sympozjum FED w Jackson Hole. Dane, które napływają ostatnio z USA nie są dramatyczne, chociaż oczywiście nie można mówić, że zadowalające. Z kolei w kwestiach europejskich piłka leży obecnie po stronie ECB, który jak widać, zamierza w najbliższych miesiącach być bardziej aktywny na polu rozwiązania europejskiego kryzysu.

Opublikowane dzisiaj rano dane ze strefy euro nie były złe – sprzedaż detaliczna w Niemczech wprawdzie spadła w czerwcu o 0,1 proc. m/m, ale w ujęciu rocznym wzrosła aż o 2,9 proc. r/r. Z kolei wydatki francuskich gospodarstw domowych były w czerwcu zgodne z oczekiwaniami na poziomie 0,1 proc. m/m. Zaskoczenia nie przyniosły też opublikowane później dane nt. bezrobocia w Niemczech, które wyniosło w lipcu 6,8 proc. Zmartwiły jednak analogiczne dane z Włoch – tutaj odsetek pozostających bez pracy wzrósł do 10,8 proc., a dane za czerwiec zostały zrewidowane w górę do 10,6 proc.

Agencje odnotowały też wystąpienie włoskiego premiera, który jak się wyraził zaczyna dostrzegać „światło w tunelu” europejskiego kryzysu, ale przestrzegł przed torpedowaniem koniecznych reform w kraju. Słowa Mario Draghiego, podobnie jak też dane przeszły jednak bez większego echa. Notowania EUR/USD pozostają stabilne wokół 1,2260 i widać oczekiwanie na poważniejsze impulsy, którymi będą komunikaty FED i ECB w najbliższych dniach, ale i też piątkowe dane Departamentu Pracy USA. Nie oznacza to jednak, iż należy zignorować dzisiejsze popołudniowe dane z USA. Zwłaszcza, że odczyty indeksu Chicago PMI o godz. 15:45, oraz indeksu zaufania konsumentów Conference Board o godz. 16:00, mogą przełożyć się na rynki. Zwłaszcza, gdyby były lepsze od oczekiwań – pisałem o tym w komentarzu dot. złotego.

Wykres dzienny EUR/USD wskazuje na dalszą konsolidację, ale biorąc pod uwagę, iż ma ona miejsce po wyraźnej zwyżce z ubiegłego tygodnia, nie można wykluczyć, że będziemy jednak kierować się w stronę wciąż ważnego oporu na 1,2330 (mimo jego naruszenia w ostatni piątek). Jego złamanie jeszcze przed jutrzejszym komunikatem FED (godz. 20:15) nie jest wykluczone. Miejmy jednak na uwadze, iż druga połowa tygodnia powinna być raczej spadkowa (cel na koniec tygodnia to okolice 1,2150-70).

Marek Rogalski