Widać wyraźnie, że obecność spółek Skarbu Państwa na rynku kapitałowym źle oddziałuje na giełdę i interesy innych graczy.
Ostatnie tygodnie obfitowały w wiadomości, które dla jednych były odkryciem iście kopernikańskim, a dla innych jedynie potwierdzeniem obserwowanej sytuacji. Chodzi o obsadzanie „swoimi” spółek Skarbu Państwa i spółek z udziałem Skarbu Państwa. Rządzący, przynajmniej niektórzy, sprawiali wrażenie zupełnie zaskoczonych skalą i głębokością zjawiska, prezentując owe zdziwienie na oczach milionów. A przecież o metodach nominacji do organów spółek prasa pisała już dawno i dosyć dokładnie.
Ale nagłośnienie problemu w tym momencie zwiększyło i tak duże zainteresowanie konferencją „Spółki Skarbu Państwa na rynku kapitałowym”, która odbyła się 6 października 2016 r. na Giełdzie Papierów Wartościowych. Zorganizowały ją wspólnie Katedra Prawa Gospodarczego i Handlowego UMCS w Lublinie i Katedra Prywatnego Prawa Gospodarczego UKSW w Warszawie (w kontekście terminu – wyznaczonego wszak dużo wcześniej – można by pomyśleć, że zbiegł się on z wydarzeniami w kraju niczym inauguracja działalności TVN24 w dniach, gdy wystąpiły ataki na World Trade Center). Konferencja ta była już trzecią z kolei, po wcześniejszych, które odbyły się w Lublinie: „Skarb Państwa a działalność gospodarcza” i „Spółki z udziałem Skarbu Państwa a Skarb Państwa”. Teraz przyszedł czas na przyjrzenie się wybranej grupie notowanych na giełdzie spółek, w których Skarb Państwa posiada akcje. Przyszła też pora na poszukanie odpowiedzi na wiele rodzących się pytań.
Podstawowy problem, z jakim się muszą zawsze mierzyć osoby próbujące zrozumieć istotę i specyfikę działania takich spółek, to ustalenie granicy między sferą imperium a sferą dominium państwa. Czy da się w jednym podmiocie rozdzielić funkcje władcze i właścicielskie tak, aby nie splatały się one z negatywnym skutkiem dla rynku.
Kolejne pytania, jakie rodzą się w związku z tym, to kwestia nie tyle spółek z większościowym udziałem Skarbu Państwa, ale tych, w których jest on wspólnikiem mniejszościowym (np. Azoty SA, KGHM SA). Rozproszenie akcjonariatu powoduje, że przy podejmowaniu uchwał Skarb Państwa, reprezentując nieco ponad 30 proc. kapitału zakładowego, posiada nawet 70 proc. głosów na walnym zgromadzeniu, czyli wystarczająco dużo, aby podejmować uchwały dla siebie korzystne. Nic więc dziwnego, że zmiany w zarządach spółek z udziałem Skarbu Państwa (tych notowanych na giełdzie) dotyczą prawie 100 proc. składów zarządów, a w przypadku rad nadzorczych liczba była podobna. Ale jaki jest efekt tego „zagospodarowania” spółek? W ostatnim roku straciły one od 12 do 33 proc. wartości. W sumie szacuje się, że jest to około 9 mld złotych. Czyli prawidłowa może wydać się teza, że państwo staje się z jednej strony destruktorem rynku kapitałowego, a z drugiej – wycofanie spółek z udziałem Skarbu Państwa z giełdy mogłoby się wiązać z końcem jej funkcjonowania.
Obserwujemy więc wykreowanie pewnej szczególnej grupy spółek, które oblepione są patologiami, nie tylko związanymi z powoływaniem czy odwoływaniem organów, ale również z naruszaniem przepisów prawa, choćby poprzez lekceważenie obowiązków informacyjnych. Nie zawsze da się odróżnić, czy zapytanie do spółki kieruje minister skarbu państwa jako akcjonariusz (dominium), czy organ administracji państwowej (imperium). Dochodzi więc do swoistej schizofrenii po stronie Skarbu Państwa, a schizofrenii tej ulegać mogą również spółki. Mało jest przykładów zachowania akcjonariusza – Skarbu Państwa, które nie naruszałoby zasady równego traktowania akcjonariuszy. Osobiście pamiętam jedyne wzorcowe zachowanie ministra skarbu państwa w stosunku do PZU SA przy realizacji obowiązków informacyjnych. Ale było to w momencie sporu z Eureko, gdy na stole leżał wyrok sądu arbitrażowego, a jedynie wysokość odszkodowania była otwarta. Innymi słowy, nóż na gardle akcjonariusza – Skarbu Państwa powodował głębokie poważanie dla prawa. W innych sytuacjach ręczne sterowanie, polecenia (wytyczne) dla organów, żądanie przekazywania wiadomości, z pominięciem innych akcjonariuszy itd. powoduje, że zasady ładu korporacyjnego leżą w gruzach, a Skarb Państwa jawi się jako prawdziwy destruktor.
Widoczna gołym okiem jest sprzeczność interesów Skarbu Państwa i innych niż on akcjonariuszy. Polityka realizowana przez Skarb Państwa często prowadzi do naruszania interesów akcjonariuszy mniejszościowych, które wiążą się z realną, rzeczywistą stratą w postaci utraty wartości ich akcji. Pewnie w przyszłości mali gracze giełdowi dziesięć razy się zastanowią, zanim zdecydują się na kupienie akcji tych spółek, w których główny akcjonariusz nie liczy się z ich prawami. Tym bardziej że Skarb Państwa staje się nieprzewidywalny w fiskalnym wykorzystywaniu spółek. Jeśli czyni to w ramach polityki dywidendowej, to pal sześć, gdyż pozostałym akcjonariuszom też coś skapnie. Gorzej jeśli drenaż ma miejsce z wykorzystaniem wpływu państwa (imperium) choćby w postaci nałożenia podatku „miedziowego”, czy dzięki papierowemu podwyższaniu kapitału zakładowego (kapitalizacja rezerw). Odbywa się to poprzez przepisanie pozycji z kapitału rezerwowego na kapitał zakładowy, a wspólnicy otrzymują akcje gratisowe. Tylko że po stronie spółki powstaje obowiązek zapłaty podatku od takiego podwyższenia. A więc jak go zwał, tak zwał, kasa znajdzie się u ministra finansów.
Konferencja, o której wspomniałem na początku, odpowiedziała na część z pytań, które się w tym felietonie pojawiły. Widać wyraźnie, że notowanie spółek Skarbu Państwa na giełdzie, ich byt na rynku kapitałowym, źle oddziałuje na samą giełdę i na interesy innych uczestników rynku. I nie widać zupełnie, aby Skarb Państwa chciał być shadow shareholder, wręcz odwrotnie. Stał się on graczem wykorzystującym oręż publicznoprawną z jednej strony i prywatnoprawną z drugiej.
Ale gdy ci wszyscy, którzy tracą, odczują to jeszcze mocniej (a przecież wśród akcjonariuszy są też fundusze inwestycyjne), może okazać się, że znajdzie się ktoś taki, kto okaże się silniejszym graczem niż Skarb Państwa. I może nie wystarczyć skarbów. Na razie giełda jest niewątpliwie wyspą należącą do Skarbu. I to nie tylko z racji posiadanych akcji GPW SA.