Informacja o Brexicie wprowadziła spore zamieszanie na rynkach ogólnoświatowych. Wywołała wiele obaw o wystąpienie kryzysu na świecie oraz zapaści gospodarczej w samej Wielkiej Brytanii. Jaka atmosfera panuje po trzech miesiącach od przełomowej decyzji Brytyjczyków?

Dobre i złe zmiany

To wielkie wydarzenie, które było przełomem zarówno dla całej Unii Europejskiej, jak i świata na początku wywołało szok i jednocześnie strach o to, co będzie dalej. Do tej pory UE jedynie zajmowała się przyjmowaniem nowych członków do wspólnoty. Decyzja o wystąpieniu Wielkiej Brytanii wywołała spore zamieszanie na światowych rynkach finansowych, ale również zburzyła obraz jedności wspólnej Europy.

Spore zmiany zaszły w notowaniach walut. Funt w zestawieniu ze złotym po referendum spadł z poziomu 5,70 do 5,40. Minimum zostało osiągnięte w połowie sierpnia kiedy fint zanotował 4,90. Jego pozycja w koszyku głównych walut świata osłabiła się. Jeśli spojrzymy na sytuację GBP bardziej dokładnie to dopatrzymy się bardzo ostrożnej i sceptycznej gry inwestorów, która prawdopodobnie jest mocno przesadzona, a utrzymywanie przeceny funta przez niektórych uważana za sztuczną.

Kolejną rzeczą, przepowiadaną przez część ekonomistów to załamanie gospodarcze, które miało objawić się masowymi zwolnieniami powodującymi wzrost bezrobocia. Miało się to wiązać z licznym powrotem obcokrajowców do swoich ojczystych krajów. Do tej pory takiego zjawiska żadne państwo UE nie zaobserwowało. Podobne prognozy obwieszczano względem danych makroekonomicznych m.in. dotyczących sprzedaży detalicznej na którą nałożono bardzo pesymistyczne prognozy. W rzeczywistości odczyt za lipiec wyniósł po korekcie 1,9% wobec oczekiwanych 0,1%. Większych zmian, które mogłyby potwierdzać teorię załamania gospodarczego nie odnotowano ani w poziomie stopy bezrobocia ani w inflacji.

Być może okres trzech miesięcy jest zbyt krótki, aby zaobserwować przemiany mogące świadczyć o zbliżającej się zapaści lub po prostu do końca tego roku jej nie zobaczymy.

Dopóki Artykuł 50 nie zostanie spełniony będzie spokojnie

Z ostatniej wypowiedzi premier Wielkiej Brytanii Theresy May wiemy, że Artykuł 50 nie zostanie prawdopodobnie uruchomiony do końca 2016 roku. Przystąpienie do oficjalnych negocjacji jest bardzo ważnym krokiem, do którego władze Zjednoczonego Królestwa chcą się bardzo dobrze przygotować i mieć odpowiedź na każdy atak ze strony Unii Europejskiej, zwłaszcza ze ostatnio poszczególni przedstawiciele państw członkowskich nie wypowiadali się zbyt dobrze o ich żądaniach. Wiele państw UE obawia się, że ich obywatele mieszkający, pracujący, czy chcący wyjechać do Anglii będą poszkodowani, a Brytyjczycy będą traktowani na terenie Wspólnoty ze szczególną troską.

To tylko jedna z wielu obaw często pojawiających się w mediach. Theresa May zdaje sobie sprawę, że nie będzie łatwo i również ma świadomość, że widoczna aktualnie poprawa sytuacji gospodarczej może być tylko przejściowa. W ostatnich swoich wywiadach podkreślała nawet, że Brytyjczycy muszą być przygotowani na to, że ich gospodarka może przejść spore trzęsienie, co będzie dla nich dotkliwe. Tak duże zmiany, które mają nastąpić zawsze wiążą się z utrudnieniami.

W opinii wielu analityków i ekonomistów załamanie gospodarcze Wielkiej Brytanii może dopiero nastąpić. Kiedy? Wszystko zależy od posunięć brytyjskiego rządu. Punkt zapalny będzie stanowiło wszczęcie procedury wyjścia, która wg niektórych być może będzie poprzedzona kolejnym referendum. Jedno jest pewne, gdy negocjacje się już rozpoczną, będą zaciekłe i żadna ze stron nie odpuści, póki nie uzyska dla siebie jak najkorzystniejszych warunków. Kompromisy nie będą łatwe do osiągnięcia.

Aniela Agopsowicz, analityk walutowy Ekantor.pl