Lepsze od prognoz dane o sprzedaż detalicznej i produkcji przemysłowej wsparły złotego, który w relacji do głównych walut jest najsilniejszy od miesiąca. Krajowe tematy obecnie schodzą jednak już na drugi plan, a uwaga rynku będzie koncentrować się na amerykańskim Fedzie.

Wtorkowy poranek przynosi ograniczone wahania złotego, po tym jak wczoraj wyraźnie się on umocnił do euro (4. kolejny dzień), szwajcarskiego franka, brytyjskiego funta (w obu przypadkach 5. kolejny dzień) oraz dolara. O godzinie 10:15 kurs EUR/PLN testował poziom 4,2990 zł, CHF/PLN 3,9320 zł, GBP/PLN 4,9990 zł, a USD/PLN 3,84 zł. Za poniedziałkowym umocnieniem polskiej waluty stała poprawa nastrojów na rynkach globalnych, ale przede wszystkim lepsze od prognoz dane makroekonomiczne z Polski. Dziś te czynniki przestają już się liczyć, a uwaga inwestorów będzie się koncentrować na Fedzie, który jutro podejmie decyzję ws. polityki monetarnej. Z tego też powodu wtorek na złotym może stać pod znakiem ograniczonej zmienności i czekania właśnie na Fed.

W sierpniu sprzedaż detaliczna w Polsce wzrosła o 5,6% w relacji rocznej, po tym jak w lipcu nieoczekiwanie jej dynamika wyhamowała do 2% z 4,6% w czerwcu. Dane były lepsze od prognoz. Rynkowy konsensus kształtował się na poziomie 4,4% R/R. Aczkolwiek w ostatnich dniach uczestnicy rynku dość powszechnie zakładali, że sierpniowe wyniki sprzedaży przekroczą konsensus. Dane potwierdziły, że konsumpcja pozostaje głównym motorem napędzającym polską gospodarkę. Nie można jednak wpadać w zbyt duży zachwyt. Mając na uwadze długotrwałą poprawę sytuacji na rynku pracy, a także uruchomiony w tym roku program 500plus, wyniki sprzedaży mogłyby być dużo lepsze.

Mocno odbiła też produkcja przemysłowa. W sierpniu jej roczna dynamika przyspieszyła do 7,5% R/R (najwyższy odczyt od listopada ub.r.) z -3,4% miesiąc wcześniej, przekraczając rynkowe prognozy na poziomie 5,7% R/R. U źródeł tego przyspieszenia leżała większa liczba dni roboczych i odbicie w motoryzacji. Niestety tylko z pozoru dane wyglądają dobrze. W sierpniu bowiem produkcja budowlano-montażowa zanotowała spadek aż o 20,5% R/R (8. kolejny miesiąc) wobec spadku o 18,8% miesiąc wcześniej. To prawdziwa katastrofa. Nie widać ani odrobiny odbicia w inwestycjach. To może sugerować, że wzrost Produktu Krajowego Brutto (PKB) w III kwartale będzie na porównywalnym poziomie co w poprzednich dwóch kwartałach (3,1% R/R w II kwartale i 3% R/R w I kwartale). A nie jest wykluczone, że może to być nawet gorszy wynik. To też będzie oznaczało, że wzrost w całym 2016 roku będzie bliżej 3% niż 3,4% jakie prognozuje rząd.

W dzisiejszym kalendarium brak jest ważnych publikacji makroekonomicznych. Zarówno krajowych, jak i zagranicznych. Należy wątpić, że większe emocji wzbudzi posiedzenie Banku Węgier (prognoza: brak zmian stóp procentowych, główna 0,90%) czy dane o wydanych pozwoleniach (prognoza: +2,3% M/M) i rozpoczętych budowach domów w USA (prognoza: -1,6% M/M). Dlatego cały dzień zostanie podporządkowaniu oczekiwaniu na jutrzejsze wyniki posiedzeń amerykańskiej Rezerwy Federalnej (Fed) i w mniejszym stopniu Banku Japonii. To główne wydarzenia nie tylko tego tygodnia, ale też września.

Z punktu widzenia złotego dalsze łagodzenie polityki monetarnej w Japonii oraz odsunięcie w czasie podwyżek stóp procentowych w USA oznacza wzrost apetytu na ryzyko, a więc i jego umocnienie. Potencjał aprecjacyjny złotego w relacji do głównych walut oceniamy wówczas na około 5 groszy. Gdyby jednak BoJ nie poluzował polityki, a Fed wyraźnie zapowiedział podwyżkę stóp w grudniu, reakcja będzie odwrotna. Polska waluta, podobnie jak inne waluty rynków wschodzących, znajdzie się pod presją sprzedających, a notowania EUR/PLN, USD/PLN i CHF/PLN szybko wrócą do maksimów z początku miesiąca (odpowiednio 4,40 zł, 3,93 zł, 4,02 zł). To też póki co jest nasz scenariusz bazowy.