Jak oceniają ekonomiści, na zaczynającym się dziś posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej nie zmieni stóp procentowych. Ale poznamy nową projekcję inflacji. Pokaże ona, kiedy tempo wzrostu cen będzie zgodne z celem NBP wynoszącym 2,5 proc. Według ostatnich danych GUS w styczniu ceny płacone przez konsumentów były średnio o 5,3 proc. wyższe niż rok wcześniej.
„Z uwagi na wyższy punkt startowy, prognoza tempa wzrostu PKB zostanie najprawdopodobniej zrewidowana lekko w górę względem scenariusza przedstawionego w listopadzie. Z kolei ścieżka inflacji zostanie zrewidowana znacząco w dół” – ocenili w poniedziałkowym komentarzu ekonomiści Crédit Agricole Bank Polska.
Co pokaże marcowa projekcja inflacji
Listopadowa projekcja w scenariuszu uwolnienia cen energii zakładała, że w IV kw. 2024 r. PKB będzie o 2,9 proc. wyższy niż rok wcześniej. Faktycznie gospodarka urosła o 3,2 proc. Na 2025 r. NBP przewidywał wówczas wzrost PKB o 3,4 proc. Prognoza inflacji w tym roku wynosiła z kolei 5,6 proc. Ekonomiści rynkowi mówią o wyniku bliższym 4 proc. Hanna Majszczyk, wiceminister finansów, powiedziała w minionym tygodniu w Sejmie, że resort obniżył prognozę średniorocznej inflacji z 5 proc. do 4,5 proc.
Niższa inflacja w tym roku to wiadomość dobra tylko połowicznie. Dla RPP liczą się długoterminowe perspektywy wzrostu cen, a – jak zauważa Crédit Agricole – „prognoza na 2026 r. najprawdopodobniej zostanie zrewidowana istotnie w górę z uwagi na efekty niższej bazy z 2025 r.”.
„Projekcja z listopada pokazywała raczej łagodny scenariusz dla krajowej gospodarki, dając przy sprzyjających warunkach przestrzeń do niewielkich obniżek stóp procentowych w tym roku. Nie wydaje nam się, aby obraz polskiej gospodarki wyłaniający się z nowej projekcji różnił się na tyle, aby wykasować oczekiwania rynkowe cięć stóp procentowych w 2025 r.” – stwierdzili ekonomiści Banku Millennium.
Jesienią ubiegłego roku analitycy uważali, że łagodzenie polityki pieniężnej może się zacząć właśnie na marcowym posiedzeniu RPP. Takiemu przekonaniu sprzyjały wypowiedzi samych członków Rady. Sytuacja zmieniła się w grudniu, gdy prezes NBP Adam Glapiński przesunął datę pierwszych obniżek nawet na początek 2026 r.
Wpływ wyborów prezydenckich na politykę pieniężną
D
o
datkowo komplikuje ją jeszcze jeden czynnik: presja ze strony polityków. Chodzi zwłaszcza o kandydatów w wiosennych wyborach prezydenckich.
Rafał Trzaskowski, kandydat Koalicji Obywat
elskiej, już w grudniu 2024 r. oceniał, że brak obniżek stóp to działanie na szkodę gospodarki. Obwiniał o to Glapińskiego, wównocześnie obarczając prezesa NBP winą za wysoką inflację (utrzymujący się szybki wzrost cen wymaga wysokich stóp) i opowiadał się za mocnym złotym (w ostatnich tygodniach krajowa waluta biła rekordy siły, nie tylko wobec euro).
Z kolei Szymon Hołownia, kandydat Polski 2050, jako marszałek Sejmu napisał do Glapińskiego list, w którym prosił o rozważenie obniżenia stóp procentowych. Argumentował, że inne kraje r
egionu obniżają stopy szybciej. Wskazywał przykład Czech. W minionym tygodniu na kolejną obniżkę stóp zdecydował się t
eż Europejski Bank Centralny.
– Jest mało prawdopodobne, by tego rodzaju komentarze ze strony polityków mogły być skuteczne. Takie wypowiedzi mogą niepotrzebnie tworzyć wrażenie, że bank centralny znajduje się pod presją z zewnątrz. Można się racjonalnie spodziewać, że po trwającym obecnie okresie przedwyborczym takich wypowiedzi już nie będzie – ocenił Piotr Bujak, główny ekonomista Banku PKO BP. Zaznaczył, że „polityka pieniężna w Polsce stała się zbyt restrykcyjna i wskazane byłoby jej ostrożne dostosowanie”.
„RPP poczekają na wybory prezydenckie i klarowne informacje od rządu na temat cen energii elektrycznej dla gospodarstw domowych. Podtrzymujemy oczekiwania, że w drugiej połowie roku znajdzie się przestrzeń do cięć stóp procentowych, aczkolwiek nie większa niż 100 pkt bazowych (1 pkt proc. – red.)” – ocenił Bank Millennium.