Na walnym zgromadzeniu PGE przegłosowano podniesienie wartości nominalnej akcji o ponad 90 proc. mniej, niż początkowo resort energii planował. Zgodnie z projektami uchwał przedstawionymi przez Ministerstwo Energii, które w imieniu Skarbu Państwa sprawuje nadzór nad PGE, akcjonariusze mieli zadecydować o podwyższeniu wartości nominalnej z 10 do 13 zł. Operacja miała polegać na przeniesieniu z kapitału zapasowego 5,6 mld zł na kapitał zakładowy.
Zbyt niska frekwencja zadecydowała o tym, że Skarb Państwa wygrał w głosowaniu / Dziennik Gazeta Prawna
Przeciw jej przeprowadzeniu protestowali mniejszościowi udziałowcy, bo wiązałaby się z koniecznością odprowadzenia przez spółkę podatku dochodowego. Według ekspertów w praktyce oznaczałaby wypłatę dywidendy przeznaczonej tylko dla jednego akcjonariusza – Skarbu Państwa. Dodatkowo nie wiadomo, w jakiej wysokości, bo operacji na taką skalę jeszcze na naszym rynku nie było. Spółka jest jedynie płatnikiem podatku, ale naliczany jest on akcjonariuszom i nie jest jasne, czy do jego zapłacenia zobowiązani są wszyscy udziałowcy.
Wątpliwości dotyczą na przykład Skarbu Państwa czy otwartych funduszy emerytalnych. Spółka zwróciła się do Ministerstwa Finansów o wydanie indywidualnej interpretacji podatkowej, ale nie otrzymała jeszcze odpowiedzi. Dlatego zanim doszło do głosowania kluczowych uchwał, reprezentujący OFE i Dobrowolny Fundusz Emerytalny Pekao prokurent Kamil Kosiński złożył wniosek o ich wykreślenie z porządku obrad. Argumentując, że podejmowanie decyzji, których wymiaru finansowego spółka nie jest w stanie oszacować, jest niezgodne z zasadami ładu korporacyjnego. Wniosek został odrzucony.
To nie było zaskoczeniem, bo reprezentująca Skarb Państwa i Towarzystwo Finansowe Silesia Anna Kowalik, przewodnicząca rady nadzorczej PGE, dysponowała niemal 1,1 mld akcji, dającymi 77 proc. głosów na WZA. Niespodzianką była natomiast zmiana projektu kluczowych uchwał – Ministerstwo Energii zaproponowało, by wartość nominalną akcji podwyższyć do 10,25 zł.
Obecny w całości na walnym zarząd spółki nie potrafił przedstawić uzasadnienia ekonomicznego sensu tej operacji. Od wyjaśnienia, dlaczego główny akcjonariusz zdecydował się na ograniczenie skali podniesienia kapitału zakładowego, uchyliła się Anna Kowalik. Argumentowała, że jej pełnomocnictwo nie obejmowało odpowiadania na pytania.
W kuluarach akcjonariusze mniejszościowi spekulowali, że powodem zmiany uchwał był błąd w obliczeniach, który popełniło Ministerstwo Energii. W uzasadnieniu pierwotnej uchwały resort oszacował, że na przeprowadzenie operacji będzie dysponował kwotą 8,1 mld zł kapitału zapasowego, w istocie mógł skorzystać z 6,3 mld zł (co wynika z wymaganych przez prawo proporcji między wysokością kapitału zakładowego i zapasowego). Skoro 5,6 mld zł przeniesie na kapitał zakładowy, a przy założeniu stawki podatkowej w wysokości 19 proc. danina do budżetu wyniesie 1,1 mld zł, brakuje 0,4 mld zł.
– Po tym jak ministerstwo zorientowało się w swojej pomyłce, drastycznie zmniejszyło skalę operacji, żeby uciąć tym samym zarzuty o drenowaniu spółki z pieniędzy, ale jednocześnie korzystając z okazji, przetestować procedurę podnoszenia wartości nominalnej akcji. Po co? Żeby w przyszłości można było jej znów użyć i ściągnąć tym samym pieniądze w postaci podatku także z innych spółek – twierdzą akcjonariusze.
Ostatecznie zmiany w statucie PGE zostały przegłosowane, ale przedstawiciele Pekao, Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych oraz trzy osoby fizyczne zgłosili do protokołu protest, co otwiera drogę do zaskarżenia uchwał przed sądem. Bezpośrednio po walnym akcjonariusze nie chcieli zdradzić, czy zdecydują się pójść tą drogą.
Decyzje oznaczają, że kwota podatku do zapłacenia przez spółkę będzie znacznie niższa, niż dotąd szacowano. Dlatego w poniedziałek akcje PGE, których kurs w ostatni czwartek spadł do 10,93 zł, najniższego poziomu w historii, podrożały o 3,3 proc. i na zamknięciu sesji kosztowały 11,47 zł.