985 mln dolarów kanadyjskich (ok. 760 mln USD) straciła branża naftowa w Kanadzie na skutek pożarów, które od początku maja szaleją w prowincji Alberta na południowym zachodzie kraju - wynika z raportu opublikowanego w nocy z wtorku na środę.

Alberta jest głównym kanadyjskim producentem ropy pozyskiwanej z roponośnych iłów. Trwające od 1 maja pożary lasów, podsycane przez gorące i suche wiatry, wymusiły zamknięcie części instalacji na polach naftowych. Firmy zajmujące się wydobywaniem ropy wstrzymały lub ograniczyły produkcję.

Pożary w Albercie oznaczają stratę 1,2 mln baryłek ropy dziennie przez dwa tygodnie. Straty stanowią 0,33 proc. prognozowanego na ten rok PKB prowincji i 0,06 proc. prognozowanego PKB całej Kanady - podkreślają autorzy raportu sporządzonego przez ośrodek analityczny Conference Board of Canada.

"Branża wydobycia ropy i tak odczuwała skutki bardzo niskich cen surowca w pierwszym kwartale roku, niższych niż w innych częściach świata" - podkreślił analityk Kevin Birn. Poza tym jednak raport przewiduje, że konsekwencje pożarów dla krajowej gospodarki będą minimalne.

Ogień opanował obszar o powierzchni ponad 3,5 tys. km kwadratowych. Pożary, nadal nieopanowane, przesuwają się na wschód i zbliżają do granicy z prowincją Saskatchewan - poinformowały władze we wtorek. Premier Alberty Rachel Notley powiedziała, że na razie nie wiadomo, kiedy produkcja ropy zostanie wznowiona.