Poniedziałek upłynął pod znakiem dalszego i gwałtownego osłabienia polskiej waluty, złoty był zdecydowanie najsłabszą walutą naszego regionu - ocenił analityk Domu Maklerskiego mBanku Szymon Zajkowski.

O godz. 16.45 za euro trzeba było zapłacić 4,42 zł, za dolara 3,92 zł, a za franka szwajcarskiego 4,02 zł.

"Złoty stracił dziś kolejne kilka groszy wobec głównych walut, co wywindowało kursy dewiz do najwyższych poziomów od ponad dwóch miesięcy. W ostatnich dniach roboczych euro, frank i dolar podrożały o 15 groszy, a funt aż o 26 groszy" - wskazał Zajkowski. Jak zaznaczył, trudno wskazać bezpośredni powód ostatniej słabości złotego.

"W szerszym kontekście przywołać możemy oczywiście szereg czynników krajowych. Po pierwsze na rynek znów powracają obawy o obniżkę oceny wiarygodności kredytowej Polski przez agencje ratingową Moody’s. Po drugie wciąż wisi widmo ustawy o przewalutowaniu kredytów walutowych, która może silnie uderzyć w cały sektor bankowy. I po trzecie zapiski z ostatniego posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej ponownie wzbudziły spekulacje o możliwych obniżkach stóp procentowych" - dodał Zajkowski.

Ekspert dodał, że obok czynników krajowych złotemu nie sprzyja również sytuacja na świecie. "Utrzymują się obawy o Brexit, spada prawdopodobieństwo dalszego luzowania przez Europejski Bank Centralny oraz ponownie osłabia się chiński juan. Czynniki te obniżają popyt na bardziej ryzykowne aktywa i powodują odpływ kapitału z naszego regionu" - ocenił.

Jego zdaniem negatywne czynniki dla złotego szybko nie znikną. "Raczej nie należy oczekiwać rychłego powrotu do jego umocnienia. Złoty może stanąć pod dodatkową presją, jeżeli w środę Rezerwa Federalna USA otworzy furtkę do podwyżki stóp na czerwcowym posiedzeniu. W tej sytuacji EUR/PLN może rosnąć w kierunku 4,45, a USD/PLN z powrotem pod okrągły poziom 4,0" - skomentował.

Według analityka Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska Konrada Ryczki początek nowego tygodnia przyniósł kontynuację osłabienia polskiej waluty.

"Para EUR/PLN znalazła się na poziomie 4,4140 PLN, a więc najwyżej od połowy lutego br. Ruch ten można tłumaczyć obawami inwestorów związanymi ze zbliżającą się rewizją ratingu Polski przez agencję Moody’s, (...) na rynku mówi się o możliwej obniżce oceny inwestycyjnej" - wskazał Ryczko.