Jeśli nie wydarzy się nic nadzwyczajnego, to inflacja w przyszłym roku będzie już wyraźnie niższa - ocenił w środę wiceminister finansów Artur Soboń. Mamy dzisiaj presję inflacyjną na całym świecie, także w całej Europie - dodał.
Wiceminister Soboń w Programie 1 Polskiego Radia był pytany o to, ile może wynieść inflacja na koniec października br. Według GUS, we wrześniu tego roku ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrosły o 17,2 proc. w stosunku rocznym, a w porównaniu z poprzednim miesiącem ceny wzrosły o 1,6 proc.
"Mamy dzisiaj presję inflacyjną na całym świecie, także w całej Europie. Można się spodziewać, że te czynniki, które tę presję powodują, czyli przede wszystkim wzrost cen energii i żywności, one nie zmieniły się, to znaczy, ta presja cały czas jest. Do tego dochodzi oczywiście presja na wzrost wynagrodzeń" - tłumaczył Soboń. Jak dodał, "to powoduje, że ta inflacja jest wciąż bardzo, bardzo wysoka".
Wiceszef MF przekazał, że wszystkie prognozy rynkowe, poza jedną, czyli Międzynarodowego Funduszu Walutowego, mówią, że "szczyt tej presji to jest ten kwartał, czyli ostatni kwartał roku 2022". "Także wszystkie prognozy pokazują, że w przyszłym roku ta inflacja będzie mniejsza - poza tą Międzynarodowego Funduszu Walutowego"- powiedział. Jednocześnie wskazał, że nawet w prognozie MFW, "na koniec roku 2023 inflacja jest już jednocyfrowa".
"Jeśli się nie wydarzy nic nadzwyczajnego - to jest to zastrzeżenie, które w dzisiejszych czasach trzeba zawsze powtarzać - to inflacja w przyszłym roku będzie już wyraźnie niższa" - ocenił Soboń.
Projekt budżetu na 2023 r. przewiduje, że średnioroczna inflacja ma w przyszłym roku wynieść 9,8 proc. (PAP)
autor: Aneta Oksiuta
aop/ mmu/