Wykrycie w Madrycie pierwszej osoby na świecie zarażonej wirusem Ebola poza Afryką ma zły wpływ na sektor turystyczny i tamtejszą giełdę. Na wartości straciły akcje sieci hoteli i linii lotniczych, bo inwestorzy obawiają się, że atrakcyjność Hiszpanii spadnie. Chorą na gorączkę krwotoczną jest 44-letnia pielęgniarka, która opiekowała się przewiezionym z Afryki misjonarzem.

We wrześniu sektor turystyczny świętował wzrost liczby osób odwiedzających Hiszpanię. Teraz firmy obawiają się, że informacja o wirusie Ebola odstraszy przyjeżdżających.

Na wieść o zarażeniu najszybciej zareagowała giełda. Od rana akcje linii lotniczych spadły od 4 do prawie 6 procent. Akcje sieci hoteli straciły na wartości ponad 4,5 procent.

Być może inwestorów uspokoi fakt, że chora pielęgniarka jest w stabilnym stanie. A wirusa nie wykryto u jej koleżanki z pracy, która miała wysoką temperaturę. Kwarantannie jest wciąż poddany mąż zarażonej kobiety. Ze szpitalnego łóżka zaapelował do społeczeństwa o pomoc w ratowaniu psa. Władze Madrytu chcą go uśpić w obawie, że może być zarażony. „Dlaczego nie poddać go kwarantannie tak jak mnie? A może i mnie chcą uśpić?” - pyta na portalach społecznościowych mężczyzna.