W Szkocji cudu nad urną nie było. Tak jak sugerowały sondaże i na co nastawiły się rynki finansowe, Szkoci zagłosowali za pozostaniem w Zjednoczonym Królestwie. I dobrze. Dziś wszyscy się cieszą.

Wczorajsze referendum niepodległościowe w Szkocji to jeden z głównych tematów na rynkach w tym tygodniu, który jeszcze dziś będzie rozgrzewał emocje inwestorów. Niespodzianki nie było. Tak jak sugerowały wszystkie opublikowane ostatnio sondaże, Szkoci powiedzieli "nie". Opowiedzieli się więc przeciw pełnej niepodległości i przeciw wyjściu ich kraju ze Zjednoczonego Królestwa. Za taką opcją oddano 55,3% głosów. Na "tak" natomiast zagłosowało w referendum 44,7% Szkotów.

Referendum w największym stopniu wpływało na notowania funta. Brytyjska waluta w pierwszej dekadzie września silnie traciła na wartości, gdy w sondażach rośli w siłę zwolennicy niepodległości. Następnie, gdy tendencja ta się zatrzymała, a sondaże zaczęły wskazywać na umiarkowaną przewagę drugiej strony, funt zaczął odrabiać straty. Te straty odrabiał też wczoraj i dziś w nocy, w miarę jak rynki nabierały przekonania, że Szkoci powiedzą "nie". I tak kurs GBP/USD wzrósł w nocy do 1,6524 dolara z 1,6387 wczoraj i wobec 1,6281 na zamknięciu środowych notowań. Zważywszy, że para ta wyznaczyła swój dołek 10 września na poziomie 1,6052 dolara, więc opublikowane dopiero rano wyniki referendum można uznać w większości za zdyskontowane. Szczególnie, że ten nocny wzrost do 1,6524 podniósł notowania do poziomu niewiele niższego od tych, gdy szkockie strachy się ujawniły.

Funt zyskiwał w ostatnim czasie do większości walut. Również do polskiego złotego. W nocy kurs GBP/PLN wzrósł do 5,3770 zł. To poziom nieobserwowany od lipca 2012 roku. Sytuacja na wykresie tej pary, po tym jak miało miejsce wybicie powyżej maksimów z początku miesiąca (5,3374 zł), nie wyklucza dalszej zwyżki. Dużo jednak będzie zależało od tego na jakim poziomie GBP/PLN zamknie dzisiejszy dzień. Im wyżej, tym większe szanse na ruch do góry. I odwrotnie. Z tą tylko różnicą, że alternatywą dla wzrostów nie są spadki, ale trend boczny. Jego osią może być wspomniany poziom 5,3374 zł.

Wyniki szkockiego referendum cieszą też inwestorów na rynkach akcji. Początek sesji na europejskich parkietach upływa pod znakiem rosnących cen akcji. Jednak to nie jest jedyny czynnik poprawiający humory inwestorom. Tak samo mocnym impulsem są wczorajsze rekordy na Wall Street i dzisiejsza zwyżka japońskiego indeksu Nikkei do najwyższego poziomu od 7 lat.

Poprawę nastrojów można też zaobserwować na warszawskiej giełdzie. To o tyle ważne, że w czwartek ona spisywała się bardzo słabo, co korelowało z osłabieniem złotego i polskiego długu. Nie mniej jednak wskazana jest ostrożność. Wczorajsze zachowanie trudno uznać za przypadkowe. Nie jest więc wykluczone, że paliwo do wzrostów szybko się wyczerpie i w drugiej połowie dnia nastroje się popsują. W przypadku GPW ważne jest również to, że dziś wygasają wrześniowe serie instrumentów pochodnych. To może wiązać się ze skokiem zmienności w końcówce notowań, a o zamknięciu mogą decydować interesy inwestorów z rynku terminowego.

Marcin Kiepas