Zachowanie EUR/USD, najważniejszej pary walutowej, to przy braku innych potencjalnych impulsów, główny barometr dla złotego, który od pewnego czasu przestał reagować na sytuację na polskim rynku długu, gdzie rentowności 10-letnich obligacji balansują na poziomach najniższych od maja 2013 roku, wykazując dużą ochotę przetestowania psychologicznego poziomu 3%. W tym układzie wygląda to tak, jakby inwestorzy z forexu przewidywali, że kres spadku rentowności (a więc popytu na polskie obligacje) jest już bliski i inwestorzy zagraniczni, których napływ spowodował ten spadek (wzrost popytu), wkrótce zaczną wycofywać się z naszego rynku, kupując przy okazji walutę.
Wtorek pozbawiony jest naprawdę ważnych publikacji makroekonomicznych i innych wydarzeń, mogących zmienić układ sił na polskich parach. Wprawdzie po południu zostaną opublikowane amerykańskie indeksy S&P/Case-Shiller (godz. 15:00; prognoza: 10,1% r/r) i zaufania konsumentów (godz. 16:00; prognoza: 85,5 pkt), jednak nie są to raporty tego kalibru. Te pojawią się dopiero w środę. Wówczas światło dzienne ujrzą m.in. wstępne szacunki amerykańskiego PKB za II kwartał br., lipcowy raport ADP nt. zmiany zatrudnienia w sektorze prywatnym w USA, lipcowe dane o inflacji w Niemczech, czy wreszcie odbędzie się posiedzenie Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC). Taki zestaw może odwrócić sytuację nawet o 180 stopni. Oczywiście w teorii. W praktyce będą to wydarzenia, które prawdopodobnie wzmocnią dolara. W tym również do złotego.
Wspomniana aprecjacja "zielonego" do polskiej waluty jest o tyle realna, że na takie prawdopodobieństwo od kilku dni wskazuje analiza techniczna sytuacji na wykresie USD/PLN. Wykres ów wybił się powyżej oporu na 3,0762 zł, jakie tworzyło górne ograniczenie pięciomiesięcznego trendu bocznego. To mocny sygnał kupna, który zapowiada ruch w kierunku bariery podażowej zlokalizowanej blisko poziomu 3,15 zł.
Do podobnych średnioterminowych rozstrzygnięć nie doszło natomiast na wykresach EUR/PLN i CHF/PLN. Od czerwca pozostają one w trendach bocznych. W przypadku euro amplitudach wahań jest coraz mniejsza, co na gruncie analizy technicznej może zapowiadać zbliżający się przełom i mocniejszy ruch w jedną lub drugą stronę. Na chwilę obecną potencjalnym celem dla takiego ruchu może być tegoroczny dołek na 4,0903 zł lub ponad roczna linia trendu spadkowego tworząca opór na 4,1860 zł. Szanse na spadki są tylko nieznacznie większe niż na wzrosty.