Można mieć nadzieję, że – zgodnie z prognozą Keynesa – będą następować również pozytywne zmiany w systemach wartości, którymi kierują się jednostki i narody, tzn. że stopniowo będą zanikać wybujały egoizm, agresywność, chciwość i wyzysk, a będzie wzrastać ranga sprawiedliwości, uczciwości, altruizmu, miłości i innych tradycyjnych cnót. Niestety są to procesy bardzo powolne.

Lektura proroczego tekstu Johna Maynarda Keynesa skłania mnie do dwóch uwag. Po pierwsze, autor miał rację, że wielkie kryzysy nie są oznaką postępującej starości ludzkości, lecz wynikiem trudności adaptacji do szybkich i nagłych zmian oraz nieradzenia sobie z nieprzewidzianymi wstrząsami.
Tak było podczas kryzysu lat 2009–2011, wywołanego perturbacjami na rynkach finansowych, i tak jest obecnie podczas kryzysu związanego z pandemią.
Po drugie, w ciągu minionych 100 lat ludzkość dokonała ogromnego postępu w budowie materialnego dobrobytu. Ale nadal wiele osób na świecie umiera z głodu i braku lekarstw. Wraz z dalszym wzrostem gospodarczym będzie się rozszerzać populacja ludzi wolnych od przymusu ekonomicznego.
Można więc mieć nadzieję, że – zgodnie z prognozą Keynesa – będą następować również pozytywne zmiany w systemach wartości, którymi kierują się jednostki i narody, tzn. że stopniowo będą zanikać wybujały egoizm, agresywność, chciwość i wyzysk, a będzie wzrastać ranga sprawiedliwości, uczciwości, altruizmu, miłości i innych tradycyjnych cnót.
Niestety – tak jak ostrzegał Keynes – są to procesy bardzo powolne i nie można obiecywać sobie rychłego przejścia do takiego raju/.