Bierne instytucje finansowe niemal zawsze chowają głowę w piasek, gdy trzeba powalczyć w słusznej sprawie dla rynku.
Rynek kapitałowy, a w szczególności giełdowy, podawany bywa za przykład dobrej organizacji rynków. Początkujący inwestor może odnieść wrażenie, że nie pozostaje mu nic innego, jak skoncentrować się na analizowaniu poszczególnych firm i trafnym wyborze akcji do portfela. W założeniu nad wszystkim innym czuwają profesjonaliści, a on poprzez prowizje na rzecz poszczególnych instytucji wspiera ich sprawne funkcjonowanie. Gdzie człowiek nie spojrzy, jego poczucie bezpieczeństwa rośnie. Tyle założeń. Jednak infrastruktura i pewne ramy nie są i nigdy nie będą w stanie ostatecznie ukształtować rynku i standardów, jakimi będzie się kierował. Pomijam fakt, że często cele towarzyszące instytucjom nadzorującym uczestnicy rynku rozumieją inaczej, a inwestorzy mają poczucie, że KNF zadziała zbyt biernie w danej sprawie lub że giełda potraktowała zbyt łagodnie lub zbyt surowo jakąś spółkę. Jednak nie to jest prawdziwym problemem rynku i nie decyduje o jego prawdziwym obliczu. Chyba największą rolę odgrywają ci, którzy w ramach ustalonych reguł działają na tym rynku, czyli inwestorzy. To oni mają największe kompetencje i prawo, by mówić, co jest dobre, a jakich zachowań tolerować nie będą. Warunek jest jeden: by chcieli mówić. Ta aktywność powinna być nakierowana zarówno na instytucje infrastrukturalne, jak i same spółki, poprzez udział w walnych zgromadzeniach. Analizując postawy inwestorów indywidualnych i finansowych, można stworzyć katalog spraw, w których problemem był brak działania z ich strony, a nie wadliwe prawo lub opieszałość instytucji. Na przykład na WZA Swarzędza czy Fonu wystarczyło, by pojawił się co 20 inwestor wyrażający swoją frustrację na forach internetowych, by przeciwstawić się decyzjom zarządów tych spółek. Miałem okazję rozmawiać z wysokim urzędnikiem KNF, który twierdził, że Komisja podjęłaby pewne działania, gdyby tylko choć jeden zainteresowany (poszkodowany) zwrócił się o to. Inną sprawą jest wręcz zaprogramowana bierność instytucji finansowych, które niemal zawsze chowają głowę w piasek, gdy trzeba powalczyć w słusznej sprawie dla rynku, ale przecież i dla klientów, w imieniu których inwestują. Wystarczy wspomnieć przykład Dudy, by zrozumieć, jak działają fundusze inwestycyjne i emerytalne na naszym rynku. Za konkluzję dla całej sprawy może służyć znane powiedzenie: umiesz liczyć, licz na siebie. O tej zasadzie powinni pamiętać wszyscy ci, którzy wierzą, że rynek giełdowy to mechanizm perfekcyjny.