Dziś kończą się zapisy dużych inwestorów na akcje PGE. Choć do debiutu giełdowego papierów spółki energetycznej pozostało jeszcze trochę czasu, w mediach już teraz słychać głosy, że oferta jest sukcesem
Tuż przed końcem zapisów na akcje PGE przeznaczone dla drobnych ciułaczy w mediach zaczęła się ofensywa informacyjna, której kulminacja przypadła na sobotę. Ofensywa przyniosła efekty, o czym świadczy skala zgłoszonego w ciemno – bo bez znajomości ostatecznej ceny emisyjnej – popytu ze strony drobnych inwestorów. Same kredyty udzielone na zakup akcji PGE warte były, bagatela, 15 mld zł, a popyt ze strony drobnych graczy wyniósł w sumie 25,6 mld zł.
Ile złożono zapisów w transzy drobnych ciułaczy, tego jeszcze nie wiemy. A zainteresowanie akcjami wśród zwykłych ludzi musiało być naprawdę duże, skoro w sobotę o akcje pytał mnie zaprzyjaźniony kioskarz.
– W IPO inwestorzy indywidualni zwykle kupują akcje, by je szybko sprzedać z zyskiem – mówi DGP Robert Nejman, zarządzający aktywami w MCI TFI.
Nie inaczej będzie zapewne w przypadku PGE.
Sygnałem ostrzegawczym była podana wraz z ceną emisyjną informacja o zwiększeniu puli akcji dla drobnych ciułaczy. Na rynku pierwszych ofert publicznych dla drobnych inwestorów nie ma litości: zawsze są ostatni w kolejce po akcje, gdy popyt jest naprawdę duży, pierwsi do przydziału, gdy zawiodą inwestorzy instytucjonalni. Rynek ostatni raz przerabiał to w czasie zakończonej w połowie 2008 roku hossy na rynku pierwszych publicznych ofert.

Więcej informacji: Akcje PGE hitem wśród ciułaczy