Polska gospodarka ma za sobą świetny pierwszy kwartał br. Kolejne kwartały powinny przynieść dalsze przyspieszenie wzrostu gospodarczego. O losach złotego i sytuacji na rynku długu jednak decydować będą nie te dane, ale czynniki globalne.

W I kwartale 2014 roku wzrost gospodarczy w Polsce przyspieszył do 3,3% w relacji rocznej z 2,7% odnotowanych w ostatnich trzech miesiącach 2013 roku. Opublikowane wczoraj przez GUS wstępne dane o PKB pozytywnie zaskoczyły. Rynkowy konsensus kształtował się bowiem na poziomie 3,1% R/R. Marek Belka, prezes NBP, komentując te dane powiedział, że są one zapowiedzią wzrostu o 3,6% w całym roku. Wypada mu wierzyć. Byłby to wynik wyraźnie lepszy niż np. szacunki Międzynarodowego Funduszu Walutowego, które mówią o wzroście na poziomie jedynie 3,1% w 2014 roku.

W pierwszych trzech miesiącach roku polska gospodarka mocno błyszczała na tle innych państw Unii Europejskiej. Mówiąc wprost, była najjaśniejszą gwiazdą w UE. Dynamika polskiego PKB (dane wyrównane sezonowo) w ujęciu kwartał do kwartału sięgnęła 1,1% i obok Węgier była najwyższą w całej UE. Natomiast PKB w ujęciu rok do roku na poziomie 3,5% był po Rumunii drugim najlepszym wynikiem w UE.

Wczorajsze świetne dane o PKB, ani też opublikowane tego samego dnia równie zaskakujące dane o bilansie płatniczym (+517 mln EUR; prognoza: -205 mln EUR) i inflacji bazowej (0,8% R/R; prognoza: 1% R/R), nie sprowokowały trwałego umocnienia złotego, co powinno być typową reakcją rynku walutowego na tak pozytywne doniesienia z rodzimej gospodarki. Wręcz przeciwnie. Polska waluta zakończyła czwartkowe notowania lekkim osłabieniem do głównych walut, co było reakcją na impulsy płynące z rynków globalnych. W tym przede wszystkim na wahania EUR/USD i pogorszenie nastrojów na giełdach. I takie zachowanie nie dziwi. Jakkolwiek poprawiająca się koniunktura gospodarcza w Polsce stanowi stały czynnik mający pozytywny wpływ na złotego, to o jego losach w głównej mierze decydują, i decydować będą, czynniki globalne.

W piątek rano, w ślad za pogorszeniem nastrojów i związanym z tym wzrostem awersji do ryzyka, polska waluta znajduje się pod lekką presją podażową. O godzinie 09:10 kurs EUR/PLN testował poziom 4,1914 zł, a USD/PLN 3,0563 zł. Losy dnia rozstrzygną się dopiero w godzinach popołudniowych, gdy zostaną opublikowane dane z amerykańskiego rynku nieruchomości i indeks Uniwersytetu Michigan mówiący o nastrojach gospodarstw domowych w USA. Szczególnie, że te "figury" prawdopodobnie zdecydują też o losach EUR/USD, co w pośredni sposób znajdzie odbicie w notowaniach polskich par.

Gdyby oceniać dzisiejsze perspektywy złotego przez pryzmat sytuacji na wykresach polskich par to należałoby do końca dnia oczekiwać już niewielkich wahań wokół obecnych poziomów. W nieco dłuższej perspektywie kurs EUR/PLN powinien pozostawać w przedziale 4,17-4,21 zł, wyznaczonym przez wahania z ostatnich tygodni. Kurs USD/PLN, który po zeszłotygodniowym zwrocie z poziomu 3 zł, obecnie testuje silną strefę oporu 3,0580-3,0660 zł, prawdopodobnie odbije się od niej i w czerwcu ponownie wróci w okolice 3 zł. Alternatywą dla tego scenariusza jest wybicie dolara powyżej oporów i szybki ruch do 3,11-3,12 zł. Szanse na jego realizację nie przekraczają obecnie jednak 35%.