Po tygodniach obaw o kondycję gospodarki w pierwszym kwartale 2014 roku rynki dostały dane z USA, które jawią się jako symboliczny koniec zimy i niosą nadzieje na wiosenne ożywienie.

Tydzień na globalnych rynkach zaczął się od mocnego tąpnięcia wywołanego wzrostem napięcia politycznego wokół Ukrainy. Ucieczka od ryzyka przeceniała nie tylko akcje, ale również waluty i umacniała aktywa będące synonimami bezpiecznych przystani. Koniec tygodnia przyniósł jednak większą selekcję, której pochodną były rekordy w wszech czasów na Wall Street i słaba postawa części giełd europejskich. W istocie zachowanie giełd zdominowały dwa sprzeczne wydarzenia – zamieszanie na Ukrainie i dane z rynku pracy w USA. W krótkiej perspektywie to Ukraina wydaje się większym zagrożeniem dla rynków akcji, zwłaszcza europejskich - czego efekty widać było po bardzo słabej postawie niemieckiego DAX-a w piątek – ale w szerszym obrazie wydarzeniem tygodnia są lepsze od oczekiwań dane z rynku pracy w USA. Wzrost liczby etatów w lutym o 175 tys. i poważne rewizje w górę danych z grudnia i stycznia złagodziły obawy o kondycję gospodarki i wzmocniły przekonanie, iż seria mieszanych raportów makro jest niczym więcej niż echem ekstremalnej zimy.

Pochodną jest złagodzenie napięcia, jakie pojawiło się pomiędzy inwestorami a Rezerwą Federalną, która radykalnie i konsekwentnie postępowała ścieżką prowadzącą do wygaszenia trzeciej rundy luzowania ilościowego. W skrócie rzecz ujmując piątkowy raport z rynku pracy znosi dysonans pomiędzy końcem QE3 a danymi makro. W praktyce wysoce prawdopodobne redukcje QE3 na kolejnych posiedzeniach Federalnego Komitetu Otwartego Rynku będą czytana jako votum zaufania ze strony Fed dla gospodarki i wzrostu gospodarczego. Naprawdę dobre dane, zwłaszcza potwierdzone w przyszłych raportach, będą przesuwały uwagę giełd już nie tyle na koniec QE, co na termin pierwszej podwyżki stóp procentowych. Na dziś jednak rynki, głównie amerykańskie, mogą ze spokojem czekać na odbywające się w połowie marca posiedzenie FOMC, które powinno przynieść zapowiedź ograniczenia QE3 o kolejne 10 mld już z początkiem kwietnia. Równolegle rynki będą szukały potwierdzeń lepszej kondycji gospodarki po zakończeniu „zimowego spowolnienia”.

Zeszłotygodniowe zwyżki na Wall Street, z kluczowym wybiciem się S&P500 a nowe rekordy wszech czasów w połączeniu z pokonaniem poziomu 1850 pkt. i strząśnięcie przeceny wywołanej zamieszaniem na Wschodzie, dają bazę do spekulacji, iż w perspektywie kilkunastu miesięcy S&P500 nie tylko pokonana 1900 pkt., ale sięgnie 2000 pkt. Również dobra postawa Nasdaqa Composite sprzyja spekulacjom, iż indeks-symbol sektora technologicznego jest na ścieżce, która prowadzi średnią do spotkania z poziomem 5000 punktów. Naprawdę S&P500 brakuje dziś mniej 7 procent do wyjścia nad 2000 pkt., gdy Nasdaq Composite do testu 500 pkt. potrzebuje wzrostu o około 15 procent. Uwzględniając skalę zwyżek z ostatnich lat każdy procent wydaje się dziś wyzwaniem, ale jeśli połączyć optymistyczne prognozy dla gospodarki z banalnym faktem, iż od początku roku zwyżka S&P500 wyniosła ledwie 1,6 procent a Nasdaqa Composite mniej niż 4 procent, to sięganie psychologicznych barier w perspektywie kilkunastu miesięcy nie wygląda już na szczyt optymizmu.

Adam Stańczak, Analityk DM BOŚ SA