Za sprawą czynników jednorazowych, w listopadzie dynamika produkcji przemysłowej wzrosła najsilniej od. W grudniu również odnotuje przyrost, jednak będzie on już zdecydowanie skromniejszy. Za taką oceną przemawia m.in. wydźwięk ostatniego raportu z rynku pracy, który wykazał utrzymanie średniej liczby godzin przepracowanych w sektorze wytwórczym na bardzo wysokim poziomie. Co więcej, podobnie jak przed miesiącem można liczyć, że produkcja energii wynikająca z bardzo niskich temperatur pozytywnie wpłynie na wartość głównego wskaźnika. Choć ten sam czynnik obniży zapewne liczbę rozpoczętych budów domów, to liczba pozwoleń (także za sprawą paraliżu administracji rządowej w październiku) podwyższy się zapewne do poziomu nienotowanego od czerwca 2008 roku. Nastroje konsumentów odzwierciedli indeks Uniwersytetu Michigan, konsensus zakłada wzrost wskaźnika z 82,5 do 83,5 pkt.

Polska: powrót do deficytu w handlu

Szacujemy, że w listopadzie import przewyższył eksport o 393 mln euro. Będzie to pierwszy deficyt w handlu zagranicznym od marca 2013 roku. Odnotowana w ostatnich miesiącach poprawa w zakresie salda towarowego ograniczająca deficyt C/A była efektem niższego wolumenu importu wynikającego z osłabienia konsumpcji indywidualnej. Oczekujemy, że w 2014 roku i import, i eksport wzrosną. Ożywienie w Polsce będzie jednak silniejsze niż w gospodarkach naszych partnerów handlowych. Przełoży się to na niekorzystne z punktu widzenia złotego pogorszenie sytuacji w bilansie płatniczym (wysoki deficyt na rachunku obrotów bieżących tradycyjnie był pietą Achillesową polskiej waluty), a eksport netto w najbliższej przyszłości będzie miał negatywną kontrybucję do PKB.

Siła gospodarki siłą dolara

W ostatnich dniach dolar amerykański wykazuje znaczną siłę. Dolar australijski jest najsłabszy od kilku lat, USD/JPY powrócił do zwyżek, a GBP/USD wymazuje rajd z ostatnich miesięcy 2013 roku. Po masywnej deprecjacji dolar kanadyjski notuje dość płaską korektę, a rynek opcji sugeruje znaczną przestrzeń do kontynuacji wzrostów, choć pewnie już mniej dynamicznych niż na początku stycznia. Mimo to EUR/USD utrzymuje się w przedziale wahań 1,3580 – 1,3650. Uważamy, że kurs wybije się z niej dołem i rozpocznie zniżki w kierunku 1,34.
Amerykańska waluta swoją siłę zawdzięcza postępującemu ożywieniu gospodarki, którego nie powinien zafałszować ostatni raport z rynku pracy. Był on bowiem pod wpływem najsilniejszych od 70. XX wieku zaburzeń wynikających z anomalii pogodowych. Indeks Citigroup Economic Surprise kwantyfikujący skalę zaskoczenia danymi plasuje się najwyżej od marca 2012 roku. Przed nami seria danych, która powinna potwierdzić nabieranie impetu przez gospodarkę USA. W rezultacie rośnie prawdopodobieństwo, że Fed wcześniej niż w grudniu zakończy erę ilościowego luzowania polityki monetarnej. Analogiczny wskaźnik obliczany dla Eurolandu wykazuje z kolei słabość. To właśnie rozbieżność kondycji gospodarek determinująca perspektywy polityki pieniężnej stoi u podstaw naszych prognoz zakładających spadki EUR/USD. Szybsza normalizacji polityki Fed to również zagrożenia dla złotego, który w naszej ocenie wyczerpał przestrzeń do umocnienia i w I kwartale tracić będzie na wartości.

Szymon Zajkowski