O właściwej interpretacji piątkowych danych Departamentu Pracy USA pisałem już wcześniej, więc w dużym skrócie - mimo pojawiających się obaw nie powinny one zmienić kalendarza FED i tym samym QE3 zostanie zredukowane o kolejne 10 mld USD w końcu stycznia. Rynek może być jednak nerwowy – zwłaszcza w środę i czwartek, kiedy poznamy regionalne dane z Nowego Jorku i Filadelfii. Kluczowe będą też sprzedaż detaliczna we wtorek, inflacja CPI w środę, oraz produkcja przemysłowa w piątek.
Na wykresie BOSSA USD widać dzisiaj od rana odbicie ze strefy wsparcia 68,50-68,70 pkt. Niewykluczone, że korekta dolara po słabych danych w piątek, została już zakończona (jeżeli nie wrócimy ponownie poniżej 68,70 pkt. i szybko będziemy wracać w rejon 69,00 pkt. W ujęciu tygodniowym ważny będzie powrót w okolice 69,10-69,20 pkt., co może mieć miejsce w najbliższych dniach. Wskaźniki trendowe (MACD) nadal wskazują na możliwość wyraźniejszego ruchu w górę w ciągu kilku tygodni.
Ciekawa sytuacja ma miejsce na GBP/USD. Piątkowa świeca rzeczywiście okazała się być fałszywa, jeżeli chodzi o podstawę do dalszych wzrostów. Rynek słusznie obawia się, że kolejne dane z Wysp (chociażby inflacja CPI, którą poznamy jutro, może być rozczarowująca dla funta). W efekcie dzisiaj od rana obserwujemy szybkie wymazywanie piątkowych zwyżek. Niewykluczone, że jeszcze dzisiaj zejdziemy poniżej 1,64. Wsparcia są w okolicach 1,6370, ale ich znaczenie w perspektywie kolejnych dni jest niewielkie. Dynamiczna fala spadkowa powinna sprowadzić nas do wsparcia 1,6220-70.