Powszechny zasięg wtorkowych spadków, obejmujący wszystkie segmenty naszego rynku, duża dynamika zniżki indeksu największych spółek i towarzyszące temu spore obroty, to mieszanka okoliczności, które nienajlepiej wróżą nie tylko dzisiejszym notowaniom, ale i być może sytuacji na kolejnych sesjach. Byki jednak wciąż mają szansę zanegować spadkowy scenariusz.

Mocna wyprzedaż prawdopodobnie nie była spowodowana tym, że po publikacji słabszych danych o dynamice sprzedaży detalicznej inwestorzy zwątpili w trwałość tendencji poprawy sytuacji w polskiej gospodarce lub nabrali obaw, że może ona nie mieć takiego tempa, jak się jeszcze do niedawna spodziewano. Nie miała też na nią wpływu neutralna sytuacja na głównych parkietach europejskich.

Wszystko wskazuje więc na to, że za pogorszenie nastrojów odpowiedzialna jest sytuacja techniczna indeksu największych spółek. Tegoroczny szczyt z 3 stycznia, znajdujący się na wysokości 2628 punktów (maksimum sesyjne osiągnięte zostało dzień wcześniej i liczy 2634 punkty), okazał się zbyt silnym poziomem oporu. W ciągu ostatnich dni byki dwukrotnie próbowały go sforsować. Za każdym razem kończyło się to ich kapitulacją. Po pierwszym podejściu z 18 listopada, indeks w ciągu trzech kolejnych spadkowych sesji stracił 1,5 proc. Po poniedziałkowej próbie, nieco większy dystans pokonał w ciągu jednego dnia. Nie wygląda to więc zbyt dobrze, a spadkowa formacja podwójnego szczytu wyraźnie preferuje niedźwiedzi przebieg handlu w najbliższych dniach. Wiele jednak zależeć będzie od sytuacji na głównych światowych rynkach. Choć często warszawski parkiet demonstruje swoją niezależność od nich, to jednak na ewentualną spadkową korektę z pew nością nie pozostanie obojętny.

A na nastroje na światowych giełdach wpływ będą dziś mieć dane makroekonomiczne, głównie zza oceanu. Najważniejsze z nich to dynamika zamówień na dobra trwałego użytku, gdzie spodziewany jest spadek o 1,9 proc., a bez środków transportu wzrost o skromne 0,5 proc. Oczekuje się niewielkiego wzrostu liczby wniosków o zasiłek dla bezrobotnych, do 330 tys. oraz pogorszenia wskaźnika PMI w rejonie Chicago. Inwestorzy mniejszą uwagę zazwyczaj zwracają na indeks wskaźników wyprzedzających, syntetyzujący kilkanaście różnych parametrów. Tu również spodziewany jest spadek jego wartości z 0,7 proc. do zera. Reakcja rynków zależeć będzie od interpretacji danych. Wczorajsze, nadzwyczaj dobre informacje z rynku nieruchomości, nie wzbudziły obaw przez ewentualną chęcią Fed przyhamowania zbyt rozgrzanego sektora, od którego zaczął się globalny kryzys. Nie oznacza to jednak, że dziś będzie podobnie, czyli że lepsze dane będą stanowić impuls dla byków. Równie dobrze mogą stać się pretekstem do korekty.

Na Wall Street nie doszło do niej wczoraj, ale niewiele brakowało. Po całodziennej łagodnej wspinaczce, w końcówce sesji indeksy gwałtownie zawróciły. Niedźwiedziom udało się zniwelować wcześniejszą zwyżkę i dzień zakończył się remisem. Ale po drodze byki doprowadziły do kolejnych rekordów.

Dziś na giełdach azjatyckich zmiany były niewielkie, z lekką przewagą wzrostów. W Szanghaju sięgały one na godzinę przed końcem sesji 0,3-0,5 proc. Nikkei tracił jednak 0,4 proc. Kontrakty na amerykańskie i europejskie indeksy nie dawały żadnych wskazówek co do możliwego kierunku ruchu na początku dnia.

Roman Przasnyski