Opublikowana dziś seria indeksów PMI, opisujących sytuację w europejskim sektorze usług, podobnie jak poniedziałkowe indeksy PMI dla przemysłu, stanowią kolejne potwierdzenie ożywienia gospodarczego jakiego doświadcza Europa. Inwestorzy już to wiedzą. Dlatego rynki bez emocji przyjęły te dane.

W sierpniu indeks PMI dla sektora usług w całej strefie euro wrócił powyżej granicznej bariery 50 pkt., jaka oddziela rozwój od kurczenia się tego sektora i miał wartość 50,7 pkt. Był to najlepszy odczyt od lipca 2011 roku. Analogiczny indeks dla Francji znalazł się najwyżej od sierpnia br., dla Niemiec od lutego br., dla Włoch od maja 2011, dla Hiszpanii od czerwca 2011, dla Irlandii od lutego 2007, a dla Wielkiej Brytanii o grudnia 2006 roku. Nie ma najmniejszych wątpliwości, że ożywienie zawitało do Europy. Można jedynie dyskutować o tym, na ile ono będzie trwałe i jak silne. Tyle tylko, że dziś inwestorów temat ożywienia szczególnie nie zajmuje. Europejskie dane, ani nie zatrzymały spadków na giełdach w Europie, ani też nie zdołały doprowadzić do silniejszego odbicia EUR/USD pomimo, że ostatnie pięć dni para ta kończyła spadkami, osuwając się łącznie aż o 260 pipsów.

Rynki globalne obecnie bardziej interesuje perspektywa wrześniowego ograniczenia skupu aktywów przez Rezerwę Federalną, czy wszelkie doniesienia związane z Syrią (i potencjalną interwencją państw zachodnich w tym kraju), niż wychodząca na prostą europejska gospodarka. Głównie dlatego, że to ostatnie zagadnienie jest już "rozpracowane". Przy dwóch pierwszych wciąż stoi znak zapytania, co rodzi szerokie pole do spekulacji.

Wspomniane indeksy PMI to nie jedyne publikacje jakie dziś ujrzały światło dzienne. Inwestorzy poznali też zrewidowane dane nt. PKB (0,3% K/K; prognoza: 0,3% K/K) i sprzedaży detalicznej (0,1% M/M; prognoza: 0,4% M/M) dla strefy euro. Jednak i one nie wywołały specjalnych emocji. Być może takowe wywoła popołudniowa publikacja danych o bilansie handlowym USA i wieczorna publikacja Beżowej Księgi.

Wydarzeniem środy w Polsce będzie kończące się posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej (RPP) oraz podanie przez rząd do publicznej wiadomości szczegółów reformy emerytalnej. W równym stopniu może to mieć wpływ na rynek akcji, długu i walut.

Nie ma najmniejszej wątpliwości, że RPP nie zmieni stóp procentowych na dzisiejszym posiedzeniu. Dlatego też sam komunikat w tej sprawie zostanie zignorowany, gdyż nie będzie zawierał elementu zaskoczenia. Jednak już informacja po posiedzeniu i konferencja prasowa z udziałem prezesa Marka Belki może mieć wpływ na kształtowanie się oczekiwań co do tego, kiedy w Polsce zaczną być podnoszone stopy. Rynek terminowy wycenia taki ruch na początek II kwartału 2014 roku. Ekonomiści i analitycy stawiają na III kwartał. W naszej opinii koszt pieniądza wzrośnie najwcześniej w wakacje przyszłego roku.

Potencjalnie większą dawkę emocji niesie, zaplanowana na godzinę 13:00, konferencja prasowa premiera Donalda Tuska oraz ministrów Rostowskiego i Kosiniak-Kamysza poświęcona przyszłości Otwartych Funduszy Emerytalnych. Ten, wałkowany od wielu miesięcy temat, ma szanse wreszcie się wyjaśnić. Jest mało prawdopodobne, żeby rozwiązanie zaproponowane przez rząd zachwyciło rynki. Dlatego, jeżeli już inwestorzy na nie zareagują, to raczej będzie to negatywna reakcja (spadki cen akcji i długu).

O ile dziś warszawskie giełda, polskie obligacje i złoty będą przede wszystkim pozostawać pod wpływem czynników lokalnych, to w kolejnych dniach ponownie będą się liczyć nastroje na rynkach globalnych. W tym przede wszystkim kwestia ograniczenia wartości QE3.

Inwestorzy obawiając się konsekwencji takiego ruchu ze strony Fed, będą pozbywać się akcji i obligacji oraz sprzedawać złotego. Dlatego do wrześniowego posiedzenia FOMC nastroje raczej będą minorowe. Dopiero koniec września lub początek października przyniesie odwrócenie tej tendencji.

Marcin Kiepas