Środowy poranek przynosi kontynuację wczorajszego osłabienia złotego w relacji do głównych walut. Podobnie jak we wtorek, źródłem przeceny jest wzrost awersji do ryzyka na rynkach globalnych, będący następstwem spodziewanej interwencji państw zachodnich w Syrii, po tym jak kraj ten użył broni chemicznej.

Złotemu, który jest w koszyku walut rynków wschodzących, ciąży też bardzo mocno przecena tureckiej liry, czy indyjskiej rupii, co również ma źródła w sytuacji geopolitycznej, powiedział Agencji ISBnews dyrektor biura analiz Admiral Markets Marcin Kiepas.

„Obecnie Syria pozostaje tematem numer jeden dla rynków finansowych. W sytuacji gdy dzisiejsze kalendarium wydarzeń gospodarczych praktycznie świeci pustkami można oczekiwać, że nienajlepsze nastroje utrzymają się do końca dnia. Oznacza to przecenę złotego. Mając jednak na uwadze, że temat syryjski nie będzie już zawierał elementu zaskoczenia, tak jak to miało miejsce wczoraj, a jednocześnie trudno już dziś oczekiwać interwencji, więc w drugiej połowie dnia możemy obserwować próbę odreagowania" – poinformował Kiepas.

W jego ocenie, nie jest wykluczone, że po przecenie w godzinach przedpołudniowych, złoty po południu zawróci w kierunku poziomów z wtorkowego zamknięcia.

„Obecnie strach o konsekwencje interwencji państw zachodnich w Syrii jest bardzo duży. Doskonale obrazuje to przecena tureckiej liry, najwyższe od 2 miesięcy ceny złota, czy ponad dwuletnie maksima notowań cen ropy. Mając świadomość, że potencjalna interwencja ograniczy się do ataków powietrznych na wyselekcjonowane cele wojskowe i potrwa klika dni, a nie kilka tygodni, czy miesięcy, trzeba założyć, że strach inwestorów będzie tylko chwilowy. Ewentualne rozpoczęcie ataku będzie ostatnim akordem tych obaw. Później ponownie tematem numer jeden stanie się Fed i perspektywa ograniczenia QE3" – zaznaczył analityk.

Wczorajsze i dzisiejsze wzrosty EUR/PLN i USD/PLN pogarszają sytuację techniczną złotego. Jego dalsza przecena nie jest wykluczona. Jednak nawet w najgorszym scenariuszu, zakładającym eskalacje syryjskiego strachu i przesądzone ograniczenie QE3 na wrześniowym posiedzeniu Fed, euro nie powinno w najbliższych kilku tygodniach być droższe niż 4,30 zł, a dolar przekroczyć poziomu 3,25 zł.

W środę, ok. godz. 9:40 jedno euro kosztowało 4,2532 zł, a dolar 3,1796 zł. Euro/dolar kwotowany był na 1,3375.

Kiepas ocenia, że w średnim i długim terminie polska waluta będzie zyskiwać na wartości, w ślad za poprawiającą się kondycją rodzimej gospodarki i ożywieniem gospodarczym w strefie euro.