Wyniki zakończonego wczoraj wieczorem posiedzenia Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC) nie zaskoczyły. Zdecydowano o utrzymaniu stóp procentowych w USA na rekordowo niskim poziomie 0-0,25%, a także o kontynuacji przez Fed zakupów obligacji o wartości 85 mld USD miesięcznie. W komunikacie po posiedzeniu znalazło się zdanie o możliwym ograniczeniu lub rozszerzeniu tych zakupów, a także o warunkach utrzymywania niskich stóp procentowych (stopa bezrobocia 6,5%, inflacja 2,5%).
Na inwestorach wrażenie zrobiły dopiero najnowsze prognozy makroekonomiczne Fed. W tym przede wszystkim szacunki dotyczące stopy bezrobocia. Już w przyszłym roku oczekiwany jest spadek bezrobocia do granicznego poziomu 6,5%, podczas gdy jeszcze w marcu szacowano, że nastąpi to dopiero w 2015 roku.
Jeszcze większe wrażenie zrobiły słowa Bernanke. Szef Fed oświadczył, że jeśli obecne prognozy gospodarcze się sprawdzą, to Fed w tym roku może ograniczyć QE3 oraz zakończyć go do połowy przyszłego roku. To wprawdzie nic nowego. Rynek jeszcze przed czerwcowym posiedzeniem FOMC zakładał, że do ograniczenia wartości QE3 dojdzie w październiku (do 65 mld USD miesięcznie), a program ostatecznie zostanie zakończony w połowie 2014 roku. Jednak oficjalne potwierdzenie tych oczekiwań, tak jak to np. miało miejsce w przypadku małych szans na wprowadzenie ujemnej stopy depozytowej przez Europejski Bank Centralny, wywołało natychmiastową reakcję. Inwestorzy z Wall Street zaczęli pozbywać się akcji, wzrosła rentowność amerykańskich obligacji, drożał dolar, a taniały takie waluty jak polski złoty, czy dolar australijski.
Indeks S&P500, który przed publikacją wyników posiedzenia przez FOMC oscylował blisko środowego zamknięcia, spadł wczoraj o 1,4%, DJIA stracił 1,35%, a Nasdaq zamknął dzień o 1,1% niżej. Spadki dominowały też na giełdach w Azji, gdzie dodatkowym czynnikiem podażowym był bardzo slaby odczyt indeksu PMI dla chińskiego przemysłu (48,3 pkt. wobec oczekiwanych 49,4 pkt.). Japoński indeks Nikkei, po czterech sesjach wzrostowego odbicia, spadł o 1,7%.
To jak duże emocje towarzyszyły wynikom posiedzenia FOMC i konferencji Bernanke doskonale obrazuje zachowanie rynku walutowego. Kurs EUR/USD spadł z 1,3407 do 1,3245 dziś rano. Kurs AUD/USD spadł z 0,9549 do 0,9227, testując najniższe poziomy od września 2010 roku. Natomiast USD/JPY wzrósł z 95,27 do 97,34.
Przecena nie ominęła też złota. Cena uncji tego kruszcu potaniała z 1375,70 do 1339,40 dolarów i obecnie oscyluje na poziomie dołków z kwietnia i maja br., gdy złoto było najtańsze od lutego 2011 roku.
Posiedzenie FOMC i słowa Bernanke wywarły też bardzo silny wpływ na notowania złotego. Dziś rano kurs EUR/PLN wzrósł do 4,3481 zł, pokonując szczyt z 6 czerwca na 4,3257 zł i wybijając się na nowe roczne maksima. Wczoraj przed godziną 20:00 para ta testowała poziom 4,26 zł. Taka silna i gwałtowna przecena złotego do euro musi wywołać reakcję Narodowego Banku Polskiego (NBP). Po interwencji z 7 czerwca to kwestia wiarygodności banku centralnego. Dlatego oczekujemy, że w najbliższym czasie, aczkolwiek niekoniecznie dziś, dojdzie do kolejnej interwencji walutowej. Nie wykluczamy natomiast, że przeprowadzi ją nie NBP, ale Bank Gospodarstwa Krajowego sprzedając na rynku środki z funduszy europejskich.
Złoty równie mocno na wartości traci do dolara, za którego trzeba było dziś zapłacić już 3,2807 zł. Jeszcze we wtorek rano kurs USD/PLN testował okolice 3,16 zł.
Obserwowana od wczoraj gwałtowna reakcja rynków finansowych na wyniki posiedzenia FOMC i słowa Bernanke w większości przypadków może okazać się elementem nieco większej tendencji. Zakładamy, że w najbliższym czasie dojdzie do repozycjonowania rynkowych oczekiwań i większość będzie obstawiała możliwość ograniczenia wartości skupu aktywów przez Rezerwę Federalną już we wrześniu, a nie dopiero na posiedzeniu w ostatnich dniach października.