Środowe posiedzenie Fed to najbardziej wyczekiwane wydarzenie miesiąca. Amerykański bank centralny niemal na pewno nie zmieni parametrów polityki, ale sygnał który wyśle rynkom będzie niezmiernie istotny i zdecyduje o zamknięciu drugiego kwartału.

Gołębi Ben to szansa na udaną końcówkę półrocza

Ostatnie tygodnie na rynkach przebiegały pod dyktando zmian na rynku amerykańskiej stopy procentowej. Rosnące stopy na przełomie maja i czerwca powodowały wyprzedaż na rynku walut wschodzących i nerwowość na rynkach akcji. Spadek stóp w drugiej połowie ubiegłego tygodnia przełożył się bezpośrednio na poprawę nastrojów. Od przekazu ze strony Fed zależeć będzie, w którą stronę ruchy te pójdą w drugiej połowie miesiąca.

Przypomnijmy, iż chodzi o moment ograniczenia zakupów obligacji, które teraz wykonywane są na skalę ok. 85 mld USD miesięcznie. Wielu członków Fed od dłuższego czasu wskazuje, iż koszty operacji przekraczają korzyści z niej płynące i nawet Ben Bernanke w ostatnim czasie wskazywał, iż bilans ten pogarsza się (utrzymując jednak, iż nadal jest pozytywny). Fed nie zrezygnuje z zakupów, ale będzie je stopniowo ograniczał, prawdopodobnie o 10-20 mld na jednym posiedzeniu, przy czym odstępy pomiędzy krokami mogą wynosić nawet kilka miesięcy.

Kluczem do reakcji rynku będzie sygnał dotyczący tego, kiedy Fed zdecyduje się na pierwszy krok. Naszym zdaniem będzie to wrzesień, ale uważamy też, że Bernanke podczas konferencji po posiedzeniu będzie starał się łagodzić rynkowe nastroje i nie dopuścić do wzrostu rentowności na rynku. Jeśli mu się to uda, będzie to pozytywne dla euro i rynków akcji (a także złotego) oraz negatywne dla dolara. Decyzję FOMC poznamy w środę o 20.00, konferencja Bernanke rozpocznie się pół godziny później.

PBOC nie pomoże bankom

W tle oczekiwań na Fed rozgrywa się sytuacja w Azji, zdominowana z jednej strony przez Japonię, gdzie rynek stara się znaleźć lokalne dno na Nikkei, a z drugiej strony przez Chiny, gdzie rynki wyceniają w coraz większym stopniu spowolnienie gospodarcze. W tym obszarze kolejny cios zadał im PBOC, odmawiając zasilenia systemu międzybankowego płynnością, mimo niedawnego bankructwa jednego z banków. Chiński bank centralny argumentuje, iż banki, które mają kłopoty są same sobie winne, gdyż udzielały kredytów omijając regulacje, finansując tę aktywność na rynku międzybankowym. Postawa PBOC wpisuje się w podejście nowych władz, które odmawiają krótkoterminowego pakietu stymulacyjnego, dążąc do zmian, które mają uchronić Chiny przed kryzysem. Kosztem tej polityki będzie oczywiście niższy wzrost gospodarczy w krótkim i średnim terminie.

Ważny test z Europy

Warto zwrócić uwagę, iż pomimo wzrostu rynkowych stóp w USA euro radziło sobie ostatnio świetnie względem dolara. Działo się tak dlatego, iż stopy dla euro również rosły. Pomogła w tym wypowiedź Draghiego na ostatniej konferencji EBC, który „odwołał” zapowiedź obniżenia stopy depozytowej, ten ruch jednak ma swoje źródło w nad wyraz dobrych danych o aktywności firm za maj. Dlatego też publikowane w czwartek dane będą – obok posiedzenia Fed – bardzo ważne dla euro, stanowiąc potwierdzenie lub zaprzeczenie majowej niespodzianki.

dr Przemysław Kwiecień