Po atrakcjach jakie w piątek zapewnił comiesięczny raport z amerykańskiego rynku pracy wydawało się, że początek nowego tygodnia będzie spokojny. Wskazywało na to względnie puste kalendarium oraz zdobyte już wcześniej przez byki poziomy. Ostatecznie sesja rzeczywiście nie doprowadziła do większych zmian, ale w jej trakcie dramaturgii jednak nie brakowało.

Poranek stał pod względem doniesień z Chin, z których napłynęły niekorzystne informacje ze strony dynamiki zmian handlu zagranicznego. Otóż eksport Państwa Środka zwiększył się w maju zaledwie o 1% r/r przy oczekiwanej zwyżce o ponad 7%.

Import okazał się jeszcze słabszy, gdyż w relacji rocznej spadł o 0,3%, podczas gdy prognozy mówiły o wzroście rzędu 6%. Dane te wskazywały, że zarówno w przypadku popytu globalnego (jaki odzwierciedlają dane o eksporcie) jak i kondycji gospodarki chińskiej (którą ucieleśnia import) mówić można o słabości. Pewnym pozytywem były zgodne z prognozami dane o produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej oraz niższa od oczekiwań inflacja, ale z uwagi na przejawianą ostatnio niechęć władz do stymulowania wzrostu gospodarczego nie dało się zatrzeć negatywnego obrazu przedstawionego przez informacje o handlu zagranicznym. Ten niekorzystny obraz wpływał jednak na rynek w ograniczonym stopniu i w praktyce koncentrował się na i tak wcześniej słabszych wybranych surowcach, gdzie przykładowo cena miedzi spadła do najniższych od trzech tygodni poziomów.

W tym środowisku wzrostowy początek handlu na GPW odczytywać można było jako oznakę siły i dalszego wpływu pozytywnego sentymentu widzianego w piątek. Szczególnie dziwić mogła siła akcji KGHM’u, który nie był skory do reakcji na spadki ceny miedzi, przynajmniej początkowo.

Z biegiem czasu okazało się jednak, iż coraz trudniej było utrzymywać zdobyty o poranku przez indeks WIG20 okrągły poziom 2500 pkt. Po południu z pomocą przyszła jednakże zaskakująca informacja ze strony agencji S&P, która podwyższyła perspektywę ratingu USA do stabilnej z negatywnej. Warto przypomnieć, że ta sama agencja jako pierwsza zaczęła negatywnie wypowiadać się o kondycji amerykańskiej gospodarki i wsławiła się pozbawieniem USA najwyższego ratingu w sierpniu 2011 roku. Wówczas na rynku odbiło się to szerokim echem i początkowo wydało się, że również dzisiaj tak będzie.

Rzeczywiście w pierwszych minutach po informacji rynek zareagował optymistycznie, ale popyt szybko się skończył i po zaledwie godzinie indeks WIG20 meldował się na sesyjnych minimach, już poniżej poziomu 2500 pkt.

Ostatecznie pod koniec sesji emocje udało się ustabilizować i głównie dzięki bardzo dobrej postawie największych banków główny indeks sesję zakończył zwyżką o 0,6%. Zdobyty został również poziom 2500 pkt., co otwiera drogę dalszym zwyżkom do kolejnej okrągłej bariery na wysokości 2600 pkt. Śródsesyjny spadek oznacza jednak, że kolejna psychologiczna bariera zdobyta nie zostanie bez pewnych problemów.

Łukasz Bugaj