W I kwartale 2013 roku wzrost gospodarczy w Polsce wyhamował do 0,5% z 0,7% R/R. Dane, pomimo że były nieco lepsze od wstępnych szacunków GUS, nie zastopowały wyprzedaży złotego. W relacji do euro jest on dziś najsłabszy od prawie 11 miesięcy, a do dolara od 6 miesięcy.

W pierwszych trzech miesiącach tego roku roczna dynamika polskiego Produktu Krajowego Brutto (PKB) wyhamowało do 0,5% z 0,7% w IV kwartale ub.r. Dane opublikowane przez GUS okazały się nieco lepsze od wstępnego ich szacunku sprzed dwóch tygodni. Wówczas urząd statystyczny informował o wzroście na poziomie 0,4%. Nie zmienia to jednak faktu, że wynik jest bardzo słaby, a Rada Polityki Pieniężnej powinna dalej wspierać gospodarkę, obniżając stopy procentowe na czerwcowym posiedzeniu. Jest niemal pewne, że Rada kolejny raz obetnie stopy o 25 punktów bazowych, sprowadzając główną stopę do rekordowo niskiego poziomu 2,75%. W naszej opinii będzie to już ostatnia obniżka w cyklu. Jakkolwiek jeszcze jedno cięcie stóp (wyłączając czerwcowe) byłoby jak najbardziej uzasadnione, to nie dostrzegamy już w Radzie większości, która mogłaby przegłosować taką obniżkę w lipcu lub na późniejszych posiedzeniach.

Nieco lepsze od wstępnego odczytu i rynkowych oczekiwać dane o PKB na krótko umocniły złotego, ale nie zdołały przerwać trwającej od godzin porannych jego wyprzedaży. O godzinie 11:23 kurs USD/PLN testował poziom 3,2854 zł wobec 3,2642 zł wczoraj na koniec dnia. Natomiast kurs EUR/PLN wzrósł do 4,2330 zł z 4,1977 zł. Dolar jest obecnie najdroższy od pół roku, a euro od 11 miesięcy.

Wyprzedaż złotego idzie w parze z postępującą realizacją zysków na polskim rynku długu. Rentowność 10-letnich obligacji wzrosła dziś o 6 pb do 3,513%. Tymczasem krótko po majowej obniżce stóp procentowych przez RPP testowała ona okolice 3%.

Korekta na rynku długu to nie jedyny motor napędzający deprecjację polskiej waluty. Silnym impulsem jest przełamanie przez parę EUR/PLN średnioterminowej strefy oporu 4,2113-4,2151 zł, jaką tworzyły maksima z września 2012 i stycznia tego roku. Znaczenie takiego wybicia jest o tyle duże, że kończy ono 10-miesięczny szeroki trend boczny na tej parze. Na gruncie analizy technicznej może to zapowiadać bardzo szybki wzrost w okolice 4,35 zł.

Z ostatecznymi wnioskami bezpiecznie będzie jednak się wstrzymać przynajmniej do końca dnia, a najlepiej do poniedziałku. Istnieje cień szansy, że przez ostatnie 10 miesięcy euro nie pozostawało w trendzie bocznym, ale w kanale o lekko wzrostowym nachyleniu. Wówczas notowania EUR/PLN nie powinny przekroczyć poziomu 4,26 zł, gdzie znajduje się górne ograniczenie kanału. Wówczas w perspektywie kolejnych 2-3 miesięcy należałoby oczekiwać powrotu do dolnego ograniczenia tego kanału, czyli na spadek do 4,10 zł. To o tyle istotne, że w tym pierwszym przypadku za 2-3 miesiące euro byłoby o 25 gr droższe, a ewentualny powrót do 4,10 zł byłby możliwy najwcześniej późną jesienią.

Dzisiejsza wyprzedaż złotego znajduje też pełne uzasadnienie w sytuacji na wykresie USD/PLN. Kurs wprawdzie nie zdołał jeszcze wybić się powyżej szczytu z listopada ub.r. (3,3081 zł), ale pokonał strefę oporu w przedziale 3,2730-3,2835 zł. Tworzy ją linia szyi rysowanej od miesięcy formacji odwróconej głowy z ramionami (zapowiada silne wzrosty) oraz maksimum z początku kwietnia. Podobnie jak w przypadku EUR/PLN może to zwiastować silny ruch do góry notowań dolara. Podobnie też z ostatecznymi wnioskami bezpieczniej wstrzymać się przynajmniej do końca dzisiejszego dnia.

Marcin Kiepas, Admiral Markets Polska