Po kilkudniowym, imponującym rajdzie warszawskich indeksów, zaczyna być widoczna lekka zadyszka. Być może wynika ona z niepewności przed wolnym od handlu czwartkiem oraz ewentualną zmianą nastrojów, jaką z jaką nasi inwestorzy mogą spotkać się po przerwie.

Dziś, podobnie jak w pierwszych dniach tygodnia, niewiele będzie informacji makroekonomicznych, które mogłyby mieć wpływ na sytuację na giełdach. Poznamy jedynie dane o wysokości stopy bezrobocia w Niemczech i dynamikę liczby wniosków o kredyt hipoteczny za oceanem. Znacznie bogatszy pod tym względem będzie czwartek, gdy opublikowane zostaną skorygowane informacje o dynamice amerykańskiej gospodarki, liczbie wniosków o zasiłek dla bezrobotnych oraz indeks umów kupna domów. Z tego względu, przed wolnym dniem, dziś na naszym rynku może być nieco bardziej nerwowo.

Już we wtorek zaczęły być widoczne oznaki zadyszki, po kilku, a w przypadku wskaźnika średnich spółek, kilkunastu dniach wzrostów. To właśnie mWIG40 najwcześniej doświadczył prób realizacji zysków. Już przed południem znalazł się pod kreską i przez kilka kolejnych godzin bronił się przed głębszym zejściem w dół. Ostateczny wynik sesji był remisowy, ale można się spodziewać zwiększonej podaży akcji części średniaków. Wczoraj na wyraźnym plusie zakończyły się notowania niespełna co trzeciej spółki, wchodzącej w skład tego indeksu.

WIG20 przez większą część dnia trzymał się znacznie lepiej i ani przez moment byki nie musiały się obawiać o wynik. Jednak skala zwyżki była wyraźnie mniejsza niż w poniedziałek, a wskaźnik ustępował głównym indeksom europejskim. Osłabienie zaczęło być widoczne dopiero w końcowej części handlu. Zostało ono poprzedzone ustanowieniem dziennego maksimum, które wypadło nieznacznie poniżej 2490 punktów, tylko o krok od kolejnego psychologicznie ważnego poziomu. Co gorsza, pojawiło się ono tuż po publikacji bardzo dobrych informacji makroekonomicznych ze Stanów Zjednoczonych, które wyraźnie pobudziły do działania byki i w Europie i na Wall Street. W tej sprzyjającej zwyżkom atmosferze, WIG20 stracił prawie 20 punktów w ciągu niespełna godziny. Takie zachowanie może być źródłem obaw przed dzisiejszą rozgrywką.

O tym, że realizacja zysków może nastąpić także w gronie największych spółek, może świadczyć przykład PKN Orlen. W poniedziałek akcje rafinerii zyskały 5,8 proc., wczoraj zniżkowały o ponad 1 proc. Dziś podobny los może spotkać walory Lotosu, które we wtorek podskoczyły o 3,5 proc., a być może i kilka innych. Na niewielkich minusach zakończyły wczorajszą sesję akcje PKO, PZU i Tauronu.



Na niekorzyść warszawskich byków działać będzie niezbyt udany finisz indeksów na Wall Street. Tamtejsze wskaźniki w trakcie pierwszej godziny handlu rosły po prawie 1,5 proc. Dow Jones zyskiwał ponad 200 punktów. Ostatecznie wzrósł o , a S&P500 o

Notujący ostatnio silne wahania i pilnie obserwowany pod kątem jego reakcji na luzowanie polityki pieniężnej Nikkei, wzrósł dziś o 0,2 proc. Sprzedaż detaliczna spadła w Japonii w kwietniu o 0,1 proc., po zniżce o 0,3 proc. w poprzednim miesiącu. To nienajlepsza wiadomość, wskazująca, że pieniądze pompowane przez tamtejszy bank centralny zrobiły wrażenie na inwestorach, ale nie na konsumentach.

Poranne notowania kontraktów na amerykańskie i europejskie indeksy, tracące po około 0,3 proc., jednoznacznie sugerują niezbyt pomyślny dla byków początek handlu.