Posiadacze kredytów denominowanych w szwajcarskim franku z pewnością odetchnęli z ulgą, gdy wczoraj kurs CHF/PLN spadł do najniższego poziomu od stycznia br. Radość trwała krótko. Dziś frank mocno odbił. Przyszłość frankowych kredytobiorców rysuje się jednak w pozytywnych barwach.

Wypowiedziana wczoraj przez prezesa Narodowego Banku Szwajcarii (SNB) sugestia odnośni możliwości podwyższenia przez bank minimalnego kursu wymiany EUR/CHF (obecnie to 1,20) oraz wprowadzenia ujemnych stóp procentowych, wywołała wyprzedaż szwajcarskiej waluty.

Kurs EUR/CHF przełamał w środę styczniowy szczyt i wybił się do 1,2648. To najwyższy poziom od maja 2011 roku. Notowania USD/CHF, po wzroście do 0,9838, znalazły się natomiast najwyżej od sierpnia 2012 roku. Zmiany te nie pozostały bez wpływu na notowania CHF/PLN, które spadły wczoraj do 3,2978 zł, wyznaczając nowe 4-miesięczne minimum.

Wczorajszy spadek CHF/PLN z pewnością ucieszył wszystkich posiadaczy kredytów w szwajcarskiej walucie. Radość nie trwała jednak długo. Odreagowanie na EUR/CHF i USD/CHF oraz wzrost awersji do ryzyka wywołany bardzo słabymi danymi z chińskiego sektora przemysłowego (indeks PMI jest najniżej od 7 miesięcy), na równi z obawami przed zmniejszeniem przez Fed wartości QE3, sprowokowało w dniu dzisiejszym ruch w drugą stronę. Frank podrożał do 3,36 zł dziś na koniec aktywnego handlu w Europie, testując wcześniej już 3,3770 zł.

O ile kurs CHF/PLN przejściowo może jeszcze przetestować strefę oporu 3,40-3,41 zł, wyznaczoną m.in. przez lokalny szczyt z początku maja, to w najbliższych miesiącach raczej należy oczekiwać jego spadków niż wzrostów. Za takim scenariuszem przemawia przede wszystkim sytuacja na opisanych wcześniej wykresach USD/CHF i EUR/CHF, gdzie można wskazać coraz więcej sygnałów sugerujących kontynuację wzrostów, a więc osłabienie franka.

Szwajcarska waluta powinna też tracić na wartości z upływem czasu, gdy inwestorzy coraz częściej będą odchodzić od tej "bezpiecznej przystani" w kierunku bardziej ryzykownych inwestycji. Nie jest wykluczone, że nowe działania SNB lub też obawy przed podjęciem takich działań, również będą osłabiać franka. Wreszcie, można zakładać umocnienienia złotego do większości walut, gdy w drugiej połowie roku wróci ożywienie w polskiej gospodarce.

W czwartek złoty tracił na wartości również w relacji do euro. Kurs EUR/PLN wzrósł do 4,2019 zł z 4,1843 zł wczoraj na koniec dnia. Dziś wspólna waluta była najdroższa od początku lutego br. Lekko, bo do 3,2526 zł z 3,2524 zł, spadły natomiast notowania USD/PLN.

Wydarzeniem piątku na krajowym rynku finansowym będzie publikacja przez Główny Urząd Statystyczny danych o sprzedaży i stopie bezrobocia. Wydarzeniem na rynkach globalnych będzie natomiast publikacja niemieckiego indeksu Ifo oraz amerykańskich danych nt. zamówień na dobra trwałe.

W kwietniu prognozowany jest wzrost rocznej sprzedaży detalicznej w Polsce o 1%, przy jednoczesnym spadku stopy bezrobocia do 13,9% z 14,3%. Będzie to jedna z ostatnich okazji do wypracowania sobie opinii odnośnie tego, jaką decyzję na czerwcowym posiedzeniu podejmie Rada Polityki Pieniężnej. W naszej ocenie, jedynie znacząco lepsze od oczekiwań dane mogłyby zachwiać wiarę w to, że Rada nie obetnie wówczas stóp o kolejne 25 punktów bazowych.

Rynek walutowy będzie reagował wprost na dane z Polski. Lepsze pomogą złotemu, a gorsze mu zaszkodzą. Ta reakcja może jednak nie być jednoznaczna. Równocześnie inwestorzy poznają majowy odczyt niemieckiego instytutu Ifo. Silne powiązanie polskiej i niemieckiej gospodarki sprawia, że dla inwestorów jest to równie ważna publikacja jak dane GUS. W maju prognozowany jest wzrost indeksu Ifo do 104,5 pkt. z 104,4 pkt. Wyższy odczyt poprawi nastroje, wspierając przy okazji złotego. Niższy wywoła odwrotną reakcję.

Jako, że polski rynek walutowy niezmiennie pozostaje pod dużym wpływem nastrojów na rynkach globalnych, więc potencjalnym impulsem mogą okazać się, publikowane jutro w godzinach popołudniowych, amerykańskie raporty o zamówieniach na dobra trwałego użytku (prognoza: 1,5% M/M).

Nie można też zapominać o rodzimym rynku długu. Rozszerzenie korekty na tym rynku będzie oddziaływało w kierunku osłabienia złotego, a powrót do głównego trendu (spadkowego w przypadku rentowności) będzie dla niego impulsem popytowym.

Marcin Kiepas, Admiral Markets Polska