Po kilku dniach wzrostów i powielania dobrej atmosfery na rynkach otoczenia środa przyniosła dzień wyciszenia. Wprawdzie WIG20 szukał dzisiaj zwyżki i właściwie cały dzień utrzymywał się na plusie, ale emocji było mało a niski obrót idealnie wpisywał się w kosmetycznie zmiany indeksu w poszczególnych fazach sesji.

Obraz uśpienia rynku najlepiej oddaje fakt, iż dla WIG20 sesja zaczęła się w okolicach 2360-2350 pkt. i przez większą część dnia indeks nie tracił kontaktu z poziomem, który już wczoraj stał się punktem równowagi. Dopiero na końcowym fixingu skokowy wzrost cen przesunął średnią z rejonu 2362 do 2367 pkt. i bilansem dnia jest wzrost o 0,86 procent z 540 mln na liczniku.

Z marazmu rynku nie była wstanie wybić nawet odmienna od oczekiwań decyzja Rady Polityki Pieniężnej, która w połowie sesji ogłosiła spadek ceny kredytu i obniżkę podstawowej stopy procentowej do 3 procent. Nie ma jednak wątpliwości, iż kluczowym elementem dla przebiegu sesji było relatywnie spokojne zachowanie giełd otoczenia, które w środę szukały uspokojenia po zwiedzaniu rekordowych poziomów w dniu wczorajszym. Przy spokojnej sesji w Niemczech z nieco lepszą końcówką i szykującej się do płaskiego otwarcia Wall Street oraz relatywnie pustym kalendarzu makro świat dryfował z pytaniem o kontynuacje wzrostów w USA i GPW bez problemu korzystała z okazji do poszukania równowagi.

Dla inwestorów, którzy preferują oceny kondycji rynku przez pryzmat wykresów dzisiejsza sesja jest jednak nie tylko dniem równowagi, ale również potwierdzeniem faktu, iż trwa fala wzrostowa korygująca niedawny pesymizm. Po zwyżce od okolic 2250 pkt. i pokonaniu 2300 pkt. WIG20 znalazł się w równej odległości od psychologicznych i technicznych barier 2300 i 2400 pkt. i przy biernej postawie podaży szykuje się do spotkania z 2400 pkt.

Przy obecnie obserwowanej zmienności rynek potrzebuje więcej niż jednej sesji do wyjścia poza wspomniane bariery a na wyjście i pokonanie równych poziomów właściwie dwóch dni. Taki układ sprzyja spokojnemu przebiegowi handlu na sesji czwartkowej i oczekiwaniu na nowe impulsy, których trzeba szukać na innych giełdach niż warszawska.

Adam Stańczak