Na samym początku I kwartału wydawało się, że frank szwajcarski jest o krok od dołączenia do jena i funta szterlinga w roli waluty finansującej strategie carry trade, gdyż bezpieczne przystanie wypadły z łaski, a niektóre banki szwajcarskie zaczęły ogłaszać, że obłożą depozyty ujemnymi stopami procentowymi.

Jednak ponowne pojawienie się problemów w strefie euro szybko ucięło zwyżkę kursu EUR/CHF, podobnie jak brak jakichkolwiek wzmianek ze strony szwajcarskiego banku centralnego (Swiss National Bank, SNB) o rychłym podniesieniu dolnej granicy kursu.

Prawdopodobnie niepewność dla euro będzie teraz oznaczać również niepewność dla franka. SNB nadal będzie z determinacją bronił dolnej granicy kursu EUR/CHF na poziomie 1,20, a jeśli znajdzie się pod presją, możemy spodziewać się nowego wachlarza opcji mających zniechęcić do kumulowania kapitału w bankach szwajcarskich, czy to w postaci karnego ujemnego oprocentowania depozytów, kontroli kapitału czy innych, podobnych rozwiązań. W dalszej perspektywie frank nadal jest żałośnie przewartościowany, jednak określenie momentu, w którym może nastąpić ewentualne jego osłabienie, jest obarczone dużą dozą niepewności – istotne zmiany być może nie nastąpią wcześniej, niż po wyborach w Niemczech.

Dolary towarowe – dolar australijski, kanadyjski i nowozelandzki

Na Antypodach dolar australijski i nowozelandzki w tym roku zachowały się tak samo – odnotowały nowe rekordy w perspektywie długoterminowej w odniesieniu do koszyka pozostałych walut z grupy G-10. Jednak ta siła przeminie i zobaczymy w najlepszym przypadku osłabienie tych walut z powrotem do przedziału oraz ostry spadek w najgorszym. Prognoza ta opiera się na założeniu, że potencjał ożywienia w Chinach jest przeceniony, że postawa Reserve Bank of Australia’s (RBA), który gratuluje sobie sukcesu w stabilizowaniu sytuacji dzięki dotychczasowym akomodacyjnym stopom procentowym, jest przedwczesna, oraz że raczej nie należy się spodziewać powtórki świetnych wyników aktywów ryzykownych (dolar australijski i nowozelandzki są zazwyczaj pozytywnie skorelowane z apetytem
na ryzyko). Ponadto akcje dużych australijskich spółek wydobywczych znów znajdują się w defensywie, a w Nowej Zelandii zapanowała niepokojąca susza, co może zagrozić jej eksportowi mleka. Poza tym banki centralne obu krajów zareagują bardzo gwałtownie, jeśli sytuacja na rynku będzie teraz powodować umacnianie się ich walut.


Od 2010 r. dolar australijski odnotowuje rekord za rekordem, ale wydaje się, że zwyżki za każdym razem słabną. Tym razem należy się spodziewać powtórki takiego zachowania – jak również ryzyka znaczniejszej wyprzedaży, jeśli w oczekiwaniach co do wiecznego wsparcia dla globalnej płynności ze strony Fedu w postaci luzowania ilościowego nastąpi zmiana paradygmatu.

Wyniki dolara kanadyjskiego były słabsze, gdyż Bank of Canada (BoC) był zmuszony uznać, że kanadyjskie dane fundamentalne uległy ostatnio gwałtownemu pogorszeniu, i wycofał się z dotychczasowej bardziej jastrzębiej retoryki. Długi okres kształtowania się kursu USD/CAD w okolicach i poniżej parytetu podkopał kondycję gospodarki kanadyjskiej. A ponieważ BoC od dłuższego czasu musiał utrzymywać nieodpowiednio akomodacyjne nastawienie, aby uniknąć dalszego umacniania się waluty, rozwinęła się bańka kredytowo-mieszkaniowa przerażających rozmiarów. Kanadę czeka długi okres niekorzystnego otoczenia po bańce, a proces ten być może już się w końcu rozpoczął. Spowoduje on osłabienie się waluty tego kraju.

Korona szwedzka i korona norweska: korona szwedzka ma za dobre wyniki

Jeśli chodzi o koronę szwedzką, Riksbank jest uwięziony między młotem krajowej bańki kredytowej a kowadłem mocnej korony, która jest skutkiem mniej gołębiego nastawienia w I kwartale. Drugi z tych czynników musi zniknąć, a korona szwedzka zostanie w trybie przyspieszonym strącona z piedestału w którymś momencie w następnym kwartale czy dwóch. Korona szwedzka NIE jest bezpieczną przystanią, nie przy jej niezbyt wielkiej płynności i rysującym się przed Szwecją długim okresie kaca po bańce kredytowo-mieszkaniowej, która może dochodzić już do momentu załamania. Z tych dwóch walut należy preferować koronę norweską – tutaj również mamy do czynienia z bańką kredytową, jednak jest ona może nieco mniej zależna od czynników zewnętrznych niż Szwecja. Natomiast istotnym czynnikiem ryzyka dla korony norweskiej są rynki energii, jeśli nadal będzie na nich trwała korekta w dół ze względu na nieco słabszy globalny popyt
w przyszłości.

John J. Hardy