Czwartkowe notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych przyniosły trzecią sesję relatywnie mocnych spadków, która indeksowi WIG20 odebrała 1,5 procent.

W efekcie na progu ostatniej sesji tygodnia strata tygodniowa koszyka największych spółek wynosi już 5,3 procent. Jeśli piątek nie przyniesie jakiejś korekty indeks będzie miał za sobą najgorszy tydzień 2013 roku i najsłabszy tydzień od połowy maja zeszłego roku, po którym nastąpiło odbicie wynoszące WIG20 z rejonu 2000 pkt. w rejon 2600 pkt.

W istocie bieżący tydzień łatwo wytłumaczyć czynnikami takimi, jak spadki na rynkach surowcowych czy korektą na Wall Street, ale właśnie zgodne zwątpienie graczy w przyszłość zmusza do myślenia, iż rynek zbliża się do punktu, w którym pojawi się próba odreagowanie trwającej już cztery miesiące przeceny.

Dla graczy, którzy operujących w krótkim terminie sesje takie, jak dzisiejsza są potwierdzeniem trendu spadkowego a przebicie przez WIG20 poziomu 2300 pkt. jest wezwaniem do spoglądania w rejon 2225 pkt. Jednak dla inwestorów szukających okazji do zakupów akcji na korektach zgodnych z cyklami koniunkturalnymi przeceny o dynamice takiej, jak obserwowana w bieżącym tygodniu są okazją do wybierania z rynku spółek o stabilnych fundamentach i przecenianych grupowo z całym rynkiem.

Dziś rynek dał tego kolejny dowód nieudanie szukając stabilizacji w rejonie 2300 pkt. Te próby podbierania akcji wskazują, iż na rynku nie został przekroczony próg zwątpienia w perspektywy akcji w średnim terminie, ale właśnie dzisiejsza przecena i tygodniowy spadek wskazują, iż coraz większa część graczy traci wiarę we wzrosty.

Jeśli gdzieś należy szukać zagrożeń dla wykreowania odbicia w bliskiej perspektywie, to na giełdach otoczenia, które, jak rynki amerykańskie, doświadczają pierwszej, poważnej korekty w tym roku. W istocie Wall Street jest na dobrej drodze do zakończenia notowań bieżącego tygodnia spadkiem, który da najgorsze pięć sesji ostatnich miesięcy.

Paradoksalnie będzie to najgorszy tydzień 2013 roku najlepszym tygodniu roku, jakim nazwano notowania od poprzedniego poniedziałku do ostatniego piątku. W praktyce o odbicie w Warszawie może być trudniej niż wskazuje prosta analogia do okresu luty-maj 2012 roku, ale nie powinno to zaburzać strategii, w której kupuje się akcje, gdy większość graczy jest skłonna sprzedawać po spadkach o dynamice obserwowanej od początku roku.

Adam Stańczak