Rynki na razie nie przejęły się niedzielnym ostrzeżeniem Komisji Europejskiej, która dała do zrozumienia, iż rząd Pedro Coelho powinien trzymać się drogi reform. Zresztą premier zapowiedział już poszukiwanie oszczędności w innych obszarach, po tym jak w piątek Trybunał Konstytucyjny uznał za niezgodne z prawem kolejne obniżki wynagrodzeń w sektorze publicznym, a także opodatkowanie zasiłków dla bezrobotnych. To jednak zwiększy tylko napięcia społeczne, osłabi pozycję rządu (opozycja już od kilku tygodni nawołuje do wcześniejszych wyborów), a przede wszystkim utrudni Portugalii wyjście z gospodarczej recesji. Rynki podchodzą do tego na razie spokojnie – rentowności portugalskich obligacji wzrosły nieznacznie, a w przypadku papierów hiszpańskich i włoskich notujemy spadki.

Zdaniem Komisji Europejskiej rząd Portugalii powinien pamiętać, że zobowiązał się do przeprowadzenia stosownych oszczędności i reform, decydując się w 2011 r. na wart 78 mld EUR bailout. I jakiekolwiek odstępstwa od przyjętych założeń i harmonogramu, mogą opóźnić powrót tego kraju na rynki finansowe. Premier Coelho już zobowiązał się do poszukiwania oszczędności w innych obszarach, chociaż wskazuje się, że może nie być to takie proste – same obniżki uposażeń dla sektora publicznego miały dać 1,3 mld EUR. Na razie unijni dyplomaci nie chcą jednak mówić wprost o ryzyku wstrzymania wypłat kolejnych transz dla Portugalii, bo w zasadzie… nie mają innego wyboru. Dodatkowe zamieszanie wokół Lizbony mogłoby negatywnie odbić się na postrzeganiu przez rynki finansowe finansów Hiszpanii i Włoch, zwłaszcza, że oba kraje dały w ostatnich 2 tygodniach do zrozumienia, iż nie uda im się wypełnić kryteriów redukcji deficytu budżetowego zakładanych na 2013 r. Nie zmienia to jednak faktu, że zbyt mocne zaciskanie pasa w Portugalii, może utrudnić wyjście tego kraju z recesji, czyli tym samym zwiększyć ryzyko … drugiego bailoutu w okresie najbliższych kilkunastu miesięcy.

W krótkim terminie rynki zdają się jednak wierzyć w determinację portugalskiego premiera. Rentowności tamtejszych obligacji poszły nieco w górę (w przypadku papierów 10-letnich wyszliśmy ponad poziom 6,50 proc.), ale za to dobrze zachowuje się hiszpański i włoski dług (w tym ostatnim przypadku inwestorzy wyczekują na informacje nt. potencjalnych rozmów odnośnie uformowania szerokiej koalicji rządowej, które odbędą się w końcu tygodnia).
Dzisiejszy kalendarz nie obfituje w istotne wydarzenia. O godz. 10:30 poznaliśmy kwietniową wartość indeksu nastrojów Sentix, który spadł do -17,3 pkt. (oczekiwano -13,1 pkt.). Nie wpłynęło to jednak na notowania wspólnej waluty, która odrabiała wcześniejszy spadek wywołany pierwszymi informacjami z Portugalii. Dzisiaj o godz. 12:00 poznamy dane nt. produkcji przemysłowej w Niemczech za luty. Tylko wyraźnie słabszy odczyt mógłby zaważyć na kursie euro – szacunki rynku wahają się wokół 0,3 proc. m/m i -1,0 proc. r/r.
Dane, które poznaliśmy w piątek z USA, to wciąż główny czynnik warunkujący sytuację na rynku w najbliższych dniach. Kluczowe w tym względzie okażą się zapiski z ostatniego posiedzenia FED, które poznamy w środę. Do tego czasu dolar może pozostać słaby. Nie wydaje się też, aby publikacja dzisiejszych wyników Alcoa (po sesji na Wall Street), spowodowała wyraźną przecenę na Wall Street, która przełożyłaby się na umocnienie dolara.

W piątkowym komentarzu podałem, iż mocne wsparcia dla EUR/USD to strefa 1,2950-75, a rynek powinien kierować się w stronę 1,3070-80. Po tym jak dzisiejsza korekta zakończyła się w okolicach 1,2968 i wróciliśmy ponad 1,30, scenariusz zwyżki wydaje się być nadal aktualny. Jego potwierdzeniem będzie złamanie ostatniego szczytu na 1,3039.

Marek Rogalski