Daniel Tarullo z zarządu FED stwierdził dzisiaj w wywiadzie dla amerykańskiej CNBC, że nie widzi obecnie podstaw do sygnalizowania możliwego ograniczenia programu QE3 w nadchodzących miesiącach. Jego zdaniem potrzeba serii bardziej przekonywujących danych makroekonomicznych, zwłaszcza z rynku pracy.

Tymczasem dzisiejsze szacunki ADP nieco rozczarowały inwestorów. Zamiast oczekiwanych 200 tys. etatów w sektorze prywatnym, opublikowano figurę rzędu 158 tys., chociaż na „osłodę” dostaliśmy rewizję danych za luty z 198 tys. do 257 tys. Na rynku pojawiły się jednak pewne obawy, czy aby piątkowe dane Departamentu Pracy nie przyniosą jakiejś negatywnej niespodzianki, co wykorzystano jako próbę rozkręcenia korekty ostatniego umocnienia dolara.

Dodatkowo pomogły w tym słabsze dane dotyczące ISM w usługach – wskaźnik spadł w marcu do 54,4 pkt. wobec szacowanych 55,8 pkt. Na uwagę zasługuje zwłaszcza zniżka subwskaźnika zatrudnienia – do 53,3 pkt. z 57,2 pkt. w lutym.

W efekcie kurs EUR/USD ustanowił szczyt w okolicach 1,2863, a USD/JPY zszedł poniżej 93 – minimum to 92,84. Zresztą jen był dzisiaj relatywnie mocny w kontekście jutrzejszego, rannego komunikatu Banku Japonii. Można odnieść wrażenie, że coraz większa rzesza uczestników rynku przekonuje się, co do tego, iż więcej rozstrzygnięć w kwestii „rewolucji w temacie programu QE” może przynieść dopiero kolejne posiedzenie BOJ w dniu 26 kwietnia.

Na parze EUR/USD naruszyliśmy ważny opór na 1,2842, co teoretycznie daje możliwość przetestowania wczorajszego maksimum na 1,2877. Dopiero złamanie poziomu 1,29 byłoby sygnałem, że perspektywa testowania okolic 1,2660-1,2700 oddala się w czasie. Kluczem dla rynku stają się teraz dwie rzeczy – jutrzejsza konferencja szefa ECB i piątkowe dane Departamentu Pracy USA.

Marek Rogalski